— I myślicie, że ona was wsypała? — zapytał George z pełnymi ustami.
— No tak. — powiedział Fred — Musiała widzieć albo mnie albo Shey i połączyła fakty i doniosła McGonagall. — odparł. Fred.
— Ale też dostała szlaban. — przypomniała im Shey.
— Myślisz, że wciąż do ciebie coś czuje czy po prostu próbuje zrobić wam na złość? — zapytała Phoebe.
— A bo ja wiem. — Fred wzruszył ramionami — Może to drugie... W każdym bądź razie nie zamierzam tego tak zostawić. — odparł spoglądając na bliźniaka z chytrym uśmiechem.
— Co kombinujemy? — zainteresowała się Annie.
— Zemstę. — powiedział George uśmiechając się — Zemstę na Florence Corney.
Fred przedstawił bratu pomysł a ten się na to zgodził. Jakie było jego zdziwienie gdy Shey postanowiła im pomóc.
— Serio? — zapytał Fred patrząc na nią, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech — Chcesz?
— Tak. — powiedziała — W końcu wrobiła nas obojga. — dodała.
— Ty mówisz na poważnie? — zapytał Fred.
— Tak. — powiedziała.
— Dostaniesz szlaban. — odparł Fred, a Shey się zaśmiała cicho.
— Wiem. — powiedziała.
— Jesteś cudowna. — powiedział Fred
— W takim razie. Słuchaj. — powiedział George i nachylił się w stronę dziewczyny swojego brata i objaśnił plan.
Fred był zachwycony, nie sądził, że jego dziewczyna kiedyś będzie planowała żart przeciwko komukolwiek w dodatku ze świadomością, że dostanie za to szlaban. W połowie śniadania przed oczami Freda pojawiła się rodzinna sowa z zapewne listem od jego mamy.
— Dostała list, co za radość. — powiedział Fred z sarkazmem.
— Przynajmniej to nie wyjec. — powiedział George.
Fred odłożył list na bok. Nie chciał go otwierać teraz, szczególnie, że już parę osób się na nich patrzyło. Dopił resztki soku dyniowego i razem z Shey poszedł na transmutacje. Nawet list od mamy, w którym zapewnie kilkukrotnie wspomniała, że jest jej najgorszym synem i nie wie po kim taki jest i co zrobiła źle, nie mógł mu zepsuć humoru, gdy Shey zainteresowała się jego pasjami.
McGonagall nie była dziś w dobrym humorze więc dała im ścierki i wiadra z wodą. Mieli za zadanie wypolerować wszystkie puchary i medale w Izbie Pamięci.
— Czytałeś już list od mamy? — zapytała Shey.
— Tak. — powiedział — Gdy byłaś na eliksirach. — odparł.
— I co? — zapytała — Bardzo była zła twoja mama?
— To chyba oczywiste. — mruknął pod nosem — Czasem żałuję, że w ogóle się urodziłem. Ta kobieta potrafi popsuć mi humor w najlepszy dzień glupim listem.
Wyjął z kieszeni zgnieciony list i jej wetknął w dłoń.
— Zresztą, sama przeczytaj. — powiedział Fred.
Fred,
Nie mogę uwierzyć, że znów wywinąłeś takie coś! Chodzisz w nocy po zamku? Co cię podkusiło? Och nie mogę uwierzyć... Dlaczego nie możesz po prostu usiedzieć na miejscu? Dlaczego nie możesz być bardziej jak Twoi starsi bracia? W dodatku wciągnąłeś w to wszystko Shey.
CZYTASZ
One Last Laugh | Fred Weasley
FanfictionFreda zawsze obchodziły tylko żarty, karta zabawnego chłopca sprawiała, że czuł się dobrze i nie sądził, że jakaś zwyczajna dziewczyna z obsesją na porządku i nauce oraz z ogromną pasją do pisania porwie mu serce. Tyle, że on pokochał ją naprawdę mo...