Rozdział 8

2.1K 97 43
                                    

Shey przygładziła spódniczkę spoglądając na zadowoloną z siebie Annie.

— Wyglądasz świetnie. — pochwaliła — Archiemu opadnie szczęka aż do samej podłogi. — dodała.

— Tak? — zapytała — Trochę się stresuję. — wyznała — Na pierwszej randce w pobliżu był Aidan, a teraz go nie ma. — powiedziała.

— Dasz sobie radę. — powiedziała Annie — Jestem tego pewna.

Shey była teraz jedną wielką bombą stresu, a każde słowo mogło sprawić, że zaraz wybuchnie. Ona już tak po prostu miała, nie lubiła tego sobie, bo stres czasem naprawdę potrafił nią zawładnąć wyprowadzając ją z równowagi.

Chciała dać szansę Archiemu, wydawał się być naprawdę miłym chłopakiem, który nie ma złych zamiarów.

Gdy się spotkali przed Wielką Salą Archie wręczył jej róże. Jej policzki zaczęły płonąć czerwienią niczym ogień. Zrobiło jej się naprawdę miło.

— Więc... Może poznajmy się lepiej. — zaproponował Archie.

— Niech będzie. — zgodziła się.

— Prócz pisania, co lubisz robić? — zapytał.

— Czytać. — odpowiedziała co wywołało u Archiego śmiech.

— Prócz czytania i pisania! — zaśmiał się — Musisz mieć jakieś inne zajęcia.

— W zasadzie to nie mam innych. — wyznała nieco skrępowana — Odkąd pamiętam zawsze lubiłam czytać od a dwóch lat uwielbiam pisać. — odparła  — A ty, co lubisz robić?

— Biegać. Codziennie rano wychodzę pobiegać na błonia. — powiedział — Naprawdę nie ma nic co lubisz prócz czytania i pisania?

— Nie. — odparła.

Shey nie wiedziała dlaczego, ale poczuła się trochę urażona. Czy to naprawdę było aż tak nudne zajęcie? Lubiła to robić, a wręcz kochała. Dlaczego Archiego to tak bardzo dziwi. Wiele osób lubi robić to samo co ona. Chyba nie jest to nic niezwykłego.

— Nie zrozum mnie źle. Przepraszam jeśli poczułaś się urażona, ale po prostu... Myślałem, że masz też jakieś ciekawsze zajęcia do roboty. — wyjaśnił.

— Najwidoczniej nie mam. — powiedziała zaczynając zdrapywać skórki przy paznokciach.

Gdy tylko Shey znalazła się w krępującej, albo stresującej sytuacji zaczynała zdrapywać skórki przy paznokciach. Było to dla niej dziwnie uspakajające, ale czasem w akcie frustracji zdarzyło jej skrzywdzić samą siebie.

— Uraziłem Cię? Prawda? — zapytał — Nie chciałem. Zapomnijmy o tym. Porozmawiajmy o czymś innym. Wolisz koty czy psy?

— Koty. — powiedziała — Mam dwa w domu. — dodała.

— Też uwielbiam koty. — wyznał.

Shey czuła się nieco niezręcznie. Archie widocznie szukał tematu na siłę nie chcąc by uciekła, gdy Shey marzyła by zaszyć się w swoim dormitorium i już nigdy z niego nie wyglądać. Czuła się przy nim dziwnie. I zdecydowaniu nie było to w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Shey uwielbiała romanse, miała romantyczną duszę, co sprawiło, że naczytała się wielu opisów uczuć, które towarzyszyły przy zakochaniu czy nawet zauroczeniu. Nie czuła tego. Nie czuła jak jej serce zaczyna szybciej bić. Wciąż potrafiła logicznie myśleć i jej mózg nie wracał do Archiego, wręcz od niego odbiegał, była skupiona na czymś zupełnie innym a nie nim. Nie czuła motylków w brzuchu. Jedyne co przy nim czuła to skrępowanie. A to chyba nie świadczyło dobrze.

One Last Laugh | Fred Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz