Rozdział 87

879 60 64
                                    

Tak jak pisałam kilka dni temu, dzisiaj i jutro po dwa rozdziały Freda. Jeden rano, a drugi wieczorem.
Miłego czytania.

×

Shey dała szansę Francies, zgodziła się spotykać z nią raz na jakiś czas żeby ją bliżej poznać. Było między nimi trochę niezręcznie, ale nie było aż tak źle jak się spodziewała. Nadszedł mroźny listopad. Ciągle padało i było okropnie zimno. Shey zaczynało już to trochę denerowawać, bo, jak lubiła październik i początki jesieni, nie znosiła listopada. Miała wrażenie, że wszystko zaczynalo umierać w ten miesiąc.

— Nie musiałaś dzisiaj gotować. — powiedział Fred całując Shey w usta — Było przepyszne, dziękuję.

Fred był pod wrażeniem jak jego dziewczyna wszystko zaczynała ogarniać, dom zawsze lśnił, nie musieli martwić się gotowaniem, bo Shey uwielbiała to robić, ale mimo to czuł się głupio, że on rzadko ma okazję zrobić coś miłego dla niej.

— Idę do sklepu. — powiedział Fred — Widzimy się wieczorem. — dodał z figlarnym uśmiechem.

— Komuś się znów poszczęści. — skomentował George.

— George. — westchnął Fred — Mówiłem Ci już, żebyś tego nie mówił.

— A ja mówiłem, że te mieszkanie ma cienkie ściany. — odparł George.

Fred przewrócił oczami i znów pocałował Shey czule i wyszedł z mieszkania. Rudowłosa wzięła talerz ze stołu aby go pozmywać.

— Shey... Nie... Daj. — powiedział George — Od kilku dni się źle czujesz, musisz odpocząć. — dodał — A ja muszę dbać o moją ulubioną bratową, która pilnuje bym nie umarł z głodu.

— Dam sobie radę, George — powiedziała.

— Wymiotowałaś cały ranek. — odparł — Dobrze, że nie masz gorączki, bo Fred zacząłby panikować. — dodał.

— Co?

— Pewnie złapał by to od ciebie, a uwierz mi albo zapytaj naszej mamy, nie jest... naszą ulubioną osobą, gdy choruje.

— Fred zawsze jest moją ulubioną osobą. — powiedziała Shey.

— To takie słodkie, że tak mówisz. — odparł, po czym machnął różdżką, a naczynia zaczęły się same myć — Słuchaj Shey, nie chcę cię straszyć... ani nic w tym stylu, ale... czy nie myślałaś, że możesz... być... w ciąży? — zapytał.

— W ciąży? — zapytała.

— Nie chce się wtrącać w wasze życie, a tym  bardziej w życie seksualne, ale... to trochę... no wiesz, masz mdłości, od kilku dni i wiem, za to może być zwykła grypa żołądkowa, ale jednak...

— Mój Boże. — szepnęła zasłaniając usta dłonią.

— Nie chciałem cię stresować. Przepraszam Shey. — powiedział George.

— Nie, nie... Po prostu ja nie mogę w ciąży... nie jesteśmy gotowi by mieć dziecko. — odparła.

— Przepraszam. — odparł George — Matko...

— Muszę zrobić test. — szepnęła — George, idź na dółale nie mów Fredowi, że...

— Pamiętaj, że to nic pewnego. — powiedział George — Naprawdę nie chciałem cię denerowawać.

Shey od razu napisała do Scarlett i wysłała sowę. Dość szybko położyła się wieczorem spać, dlatego gdy Fred wrócił, a trochę dłużej musiał zostać na dole, ona leżała w stronę okna udając, że śpi. Fred pocałował ją w czoło, przebrał się i położył obok niej.

One Last Laugh | Fred Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz