Takiej ciszy Shey w Norze jeszcze nie słyszała. Wszystko działo się tak szybko. Ron zniknął wraz z Harrym i Hermioną i mimo, że pani Weasley wiedziała, że to się stanie to nie mogła przestać płakać.
— Shey. — odezwał się Fred, gdy siedzieli w swoim pokoju — Słuchaj... wiem, że to może być uciążliwie, ale podjęliśmy decyzję, żeby zostać tutaj. — powiedział — Nie chcemy zostawiać teraz mamy ani taty.
— Nie jest to ani trochę uciążliwe, Freddie. — powiedziała Shey — Jeśli chcesz tutaj zostać to zostań. Tak będzie najbezpieczniej. — powiedziała całując go w czoło.
— Boże. — szepnął pocierając twarz — Ron zniknął tak szybko... nawet nie wiemy czy wróci...
— Wróci. — powiedziała Shey — Ron wróci i dobrze o tym wiesz. — dodała.
— A co jak nie? — zapytał Fred — Co jak nie wróci? Co jak zostanie zamordowany? Nawet nie zdążyłem mu powiedzieć, że go...
— Freddie on to wie. — powiedziała Shey — Obiecuje ci, że wróci cały i zdrowy. — dodała.
— Wszystko jest takie dziwne. — stwierdził — To się dzieje naprawdę. Jest wojna. Przez wiele miesięcy próbowałem udawać, że nic się nie stało, że jej wcale nie ma, ale się stało i ona jest prawdziwa, a ja naprawdę mogę cię stracić. Sam już nie wiem jak się mam czuć. Boję się. Boję się, że nie uda mi się ciebie uratować gdy będziesz w niebezpieczeństwa. Oddałbym życie za ciebie, gdyby...
— Nawet tak nie mów. — szepnęła — Błagam, nie mów tak, Fred. — powiedziała — Nie będziesz oddawał za mnie życia, nie możesz, nie chce byś to robił.
— Shey, dobrze wiesz, że jestem w stanie to zrobić. I wcale nie są to słowa rzucone na wiatr. Kocham cię i jeśli będzie taka potrzeba to umrę za ciebie. — powiedział.
— Nie. — szepnęła czując jak łzy gromadzą jej się w oczach — Nie zrobisz tego. Nie zasługuję na to byś oddawał za mnie życie. — dodała.
— Shey, skarbie. — powiedział Fred przyciągając ją do siebie — Jakoś to będzie, dobra? Nie gdybajmy...
— Co z moimi rodzicami? — zapytała — Muszę z nimi zobaczyć.
— Pojedziemy tam. — odparł — A może zostaną tutaj z nami, tak dla bezpieczeństwa. — dodał — Porozmawiam z tatą.
— Naprawdę zrobisz to? — zapytała.
— Tak. Poczekaj tutaj, zaraz wrócę. — dodał.
Gdy Fred wyszedł, Shey leżała patrząc tępo w sufit. Sama nie miała pojęcia co się dzieje i da sobie teraz radę. Co chwilę w jej głowie pojawia się wizja, że Fred jest w niebezpieczeństwie i nie umiała się tego pozbyć z głowy.
Fred i Artur sprowadzili rodziców Shey do Nory bezpiecznie i zostali w pokoju Rona dopóki się to wszystko nie uspokoi. Shey była cała poddenerwowana jak każdy w domu. Bill i Scarlett mieszkali w Muszelce, dlatego Molly też często się bała, że coś im się stanie.
Gdy nadeszły święta, nie były tak szczęśliwy jak kiedyś, wszystko było takie szare i nijakie. Wojna była coraz gorsza. Od Rona nie było żadnej wiadomości. Miesiące leciały tak szybko.
— Wiem, że to nie są nasze najszczęśliwsze święta, wiem, że wszystkim jest ciężko. — powiedział Fred, gdy w całym tym chaosie znaleźli się sam na sam — Wiem, że oboje zaczynamy żyć w ciągłym stresie, ale... mimo wszystko chciałbym... chciałbym mieć nadzieję na lepsze jutro. — wyznał — Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał aby ta cała wojna się skończyła. I mimo, że oboje nie czujemy się za dobrze to chciałbym Ci udowodnić, że moje uczucia ani trochę się nie zmieniły.
— Moje też się nie zmieniły Fred. Kocham cie. — wyznała.
— Ja ciebie też.
— Nie rozumiem co masz teraz na myśli. — wyznała — Możesz mi wyjaśnić? Chcesz się.. — nie dokończyła, bo Fred klęknął na jedno kolano wyciągając pudełko z pierścionkiem. Shey otworzyła usta.
— Wyjdziesz za..
— TAK!
— Shey posłuchaj mnie. — zaśmiał się — Wyjdziesz za mnie gdy wojna się skończy?
— Tak, Freddie, wyjdę za ciebie. — powiedziała, a on chwycił jej dłoń i wsunął pierścionek na jej palec.
— Nie takie zaręczyny planowałem. — wyznał po chwili — Miałem cię zabrać co Francji. — wyznał — Do Paryża. Zabrać cie na kolację w restauracji, a potem na spacer przy rzece i wtedy zapytać czy za mnie wyjdziesz, ale na razie nie mamy takiej możliwości, więc... a byłem gotowy, pierścionek czekał w mojej kieszeni od dłuższego czasu.
— Fred, nieważne gdzie byś to zrobił, mógłbyś to zrobić nawet podczas najgorszej wycieczki a ja i tak bym się zgodziła. — powiedziała.
CZYTASZ
One Last Laugh | Fred Weasley
FanfictieFreda zawsze obchodziły tylko żarty, karta zabawnego chłopca sprawiała, że czuł się dobrze i nie sądził, że jakaś zwyczajna dziewczyna z obsesją na porządku i nauce oraz z ogromną pasją do pisania porwie mu serce. Tyle, że on pokochał ją naprawdę mo...