Tego samego popołudnia postanowili wybrać się do Pana Weasleya, do szpitala. Shey na początku nie chciała iść, ze względu na to, że pewnie chcieli uczcić świąteczny dzień w gronie rodziny, ale Fred i George przekonali ją, że ona już praktycznie jest ich rodziną. Oboje bliźniacy wciąż tryskali entuzjazmem z powodu sklepu.
Dotarli przed szpital Świętego Munga, gdzie ku ich zdziwioniu, stała wysoka dziewczyna o jasnych brąz włosach sięgających trochę za ramiona. Wyglądała jakby się za kimś rozglądała. W końcu ich wątpliwości zostały rozwiane, Bill podbiegł to dziewczyny i szybko pocałował w usta. Fred, George, Ginny i Ron wymienili szybkie spojrzenia, gdy Molly zmarszczyła brwi na dziewczynę.
— To jest ta jego dziewczyna. — powiedziała Molly cicho do Shey, Fred, George, Ginny i Ron z trudem powstrzymywali się od wybuchu śmiechem. Remus spojrzał na Harry'ego, który stał nieco rozkojarzony.
— To Twoje rodzeństwo? — zapytała Scarlett patrząc na Billa z uśmiechem.
— Tak. — powiedział Bill — Ron, Ginny. — odparł, gdy Scarlett po kolei im podała dłoń — To jest Fred...
— Jestem George. — poprawił go chłopak ze śmiechem.
— Ja jestem Fred. — powiedział rudzielec ściskając jej rękę.
— To jest Harry i Hermiona przyjaciele Rona, a to Shey, dziewczyna Freda. — odparł Billa.
— Dzień dobry pani Weasley! — powiedziała Scarlett z uśmiechem.
— Dzień dobry. — powiedziała Molly z lekkim uśmiechem.
Weszli do środka. Scarlett szła u boku Billa, trzymajac się jego dłoni. Fred, George, Ginny i Ron śmiali się idąc za nimi.
— Przestańcie się śmiać. — upomniała ich pani Weasley.
— Fred, co jest takie śmieszne? — zapytała Shey.
— Nic... Mama nie za bardzo przepada za Scarlett. — wyjaśnił Fred.
— Dlaczego? — zapytała — Wydaje się być całkiem fajna.
— Podoba jej się ten jego kolczyk i długie włosy. Mama by wolała, żeby... Go zdjął i skrócił włosy, a Scarlett to uwielbia. — odparł George.
— I mama twierdzi, że z nią musi być coś nie tak. — dodała Ginny — Ale mnie się wydaje całkiem znośna. — odparła.
Weszli do Pana Weasleya. Nie byli tak jednak aż tak długo, bo Molly dowiedziała się, że Arturowi zmienili bandaże, a w dodatku użyli szwów zamiast magii, więc zostawili małżeństwo samych i poszli napić się herbaty.
— Jakim cudem ty ich rozpoznajesz skoro Bill nawet nie potrafi? — zapytała Scarlett, idąc wraz z Shey za chłopakami, którzy o czymś dyskutowali.
— Nie wiem, tak jakoś. — powiedziała Shey — Po prostu... wiem, że to Fred, a to George. — odparła — Może to dlatego, że spędzałam o wiele więcej czasu z Fredem.
— Pewnie. — powiedziała Scarlett z uśmiechem.
— Jak się poznałaś z Billem? — zapytała Shey.
— W klubie. — powiedziała — Dość dziwne miejsce, ale w zasadzie poznaliśmy się dzięki mojej koleżance Sakurze i Benie, koledze Billa. To trochę długa historia. — wyznała Scarlett.
Shey przez długi czas rozmawiała ze Scarlett i bardzo ją polubiła. Co chwilę znalazł się nowy temat do rozmowy, a Bill i Fred próbowali się wtrącać, ale, no coś, dziewczyny rozmawiały na tematy, których oni nie rozumieli.
— Moi rodzice kochają ten serial. — powiedziała Shey.
— Moi też. Oglądamy go gdy wracam do domu i znamy większość scen na pamięć. — powiedziała Scarlett.
— Shey, nudzę się. — przyznał Fred szturchając dziewczynę — Shey, potrzebuję twojej atencji.
George pokręcił głową patrząc na swoich braci. Oczywiście cieszyło ich, że dziewczyny się dogadały, ale jednak woleliby teraz porozmawiać o czymś innym. Po chwili w końcu obie dziewczyny zwróciły uwagę na swoich chłopaków. George jednak wydawał się być nieco zamyślony.
Następnego dnia Shey w końcu udało się zostać sam na sam z Molly. Pomagała jej gotować obiad. Roselle była u lekarza, Bonnie i Remus u siebie w domu, Fred i George pracowali nad produktami, Phoebe spędzała czas z Syriuszem, Regulusem i Callie. Shey nie wiedziała jak zacząć rozmowę. Chciała z nią o tym porozmawiać chociaż widziała, że Fred może się złościć. Nie chciała zostawić tak tej sytuacji. W końcu Fred był jej chłopakiem i się po prostu martwiła.
— Chciałam z panią o czymś porozmawiać. — wyznała Shey, a Molly spojrzała na nią marszcząc brwi.
— Słucham, kochanie. — powiedziała pani Weasley, znów patrząc jak noże zaczynają kroić ziemniaki.
— No więc... Chodzi o bliźniaków, bo... Jest pani naprawdę wspaniałą matką i naprawdę panią podziwiam, bo w końcu nie łatwo wychować tyle dzieci, ale Fred i George czasem czują się... Gorzej od swojego rodzeństwa. — zrobiła chwilę przerwy — Wiem, że tego nie pokazują, oni po prostu nie chcą i po prostu, zdaję sobie sprawę, że czasem robią głupie rzeczy, ale to naprawdę kochani chłopcy i są bardzo troskliwi i nie robią nic złego, tylko dobrze się bawią.
— Nie wiedziałam, że się tak czują. — wyznała Molly lekko przybitym głosem — Wiem, że to naprawdę kochani chłopcy, zawsze chętni do pomocy, ale... Szczerze nie sądziłam, że któreś z moich dzieci będzie chciało otworzyć durny sklep z jakimiś żartami...
— Oni są bardzo mądrzy. — przyznała Shey — Im się po prostu nie chce się uczyć.
— Wiem, że są mądrzy. Żeby stworzyć takie rzeczy trzeba mieć głowę na karku. — powiedziała Molly — I przyznam, że czasem jestem nawet pod wrażeniem, że takie coś tworzą, ale martwię się, że to nie wypali, że nie dadzą sobie rady. — wyznała — Ale masz rację, czasem traktuję ich niesprawiedliwie, a właściwie nie robią nic złego.
— Chciałam tylko o tym z panią porozmawiać, bo Fred... Czasem naprawdę się przez to czuł okropnie, a nienawidzę gdy tak się czuje.
— Przez to, że tyle się śmieją i żartują oglądnie jak się smucą nie jest niczym przyjemnym. Zdecydowanie wolę żeby się śmiało niż by mieli płakać. — wyznała pani Weasley — Ale płakali ostatni raz, gdy mieli, może po sześć lat. Fred, podobno niechcący, zamienił pluszaka Rona w pająka, bo ten złamał mu zabawkową miotełkę. Uwielbiał tę zabawkę. Latał jak szaleniec. Artur i ja kupiliśmy im ją na urodziny, a nie mieliśmy więcej pieniędzy, żeby kupić mu drugą i się zdenerwował, a pech chce, że gdy Fred zaczynał płakać to automatu George również zaczynał. — powiedziała pani Weasley z uśmiechem — Chociaż George płakał o wiele więcej niż Fred. Bill i Charlie lubili się z nimi bawić. Mówili, że jest dużo zabawy.
Shey uwielbiała słuchać historii z dzieciństwa Freda. Uważała go za słodkiego dzieciaka.
— No cóż, dziękuję Ci, że mi o tym powiedziałaś. Sami by się w życiu nie przyznali. — powiedziała.
— Nie ma za co. — powiedziała Shey.
CZYTASZ
One Last Laugh | Fred Weasley
FanfictionFreda zawsze obchodziły tylko żarty, karta zabawnego chłopca sprawiała, że czuł się dobrze i nie sądził, że jakaś zwyczajna dziewczyna z obsesją na porządku i nauce oraz z ogromną pasją do pisania porwie mu serce. Tyle, że on pokochał ją naprawdę mo...