2

4.8K 135 16
                                    

Flair

Wylądowaliśmy w Rzymie po kilkunastu godzinach lotu. Przez całą podróż byłam absolutnie zafascynowana skarbami znajdującymi się na pokładzie. Dotychczas takie luksusy widziałam jedynie w telewizji. Oglądając programy o bogaczach z Bradleyem, niejednokrotnie śmialiśmy się tych zadufanych w sobie dupków. Nico może nie był szablonowym bogaczem, ale nie sposób było mu odmówić tego, że patrzył na biedniejszych od siebie jak na robaki.

Po wylądowaniu na prywatnej części lotniska podjechał po nas samochód. Nico otworzył mi drzwi czarnej limuzyny. Nie czułam się dobrze z tym, że tak mi usługiwano. Byłam przyzwyczajona do tego, że wszystko robiłam sama. Musiałam ciężko sobie zapracować na to, aby dostać się na wymarzone studia i skończyć je z dyplomem. 

- Niebawem zobaczysz swój przyszły dom, mia bella.

- Przyszły dom? - spytałam, gdy Nico zajął miejsce obok mnie na tylnej kanapie limuzyny, a samochód ruszył.

- Chyba nie myślałaś, że będziemy mieszkać w Stanach? Nie zrozum mnie źle. Kocham twój rodzinny kraj, ale tutaj jest moje miejsce na ziemi. Niczego ci tu nie zabraknie, Flair.

- Nico, ale ja...

- Cicho - poprosił, kładąc palec wskazujący na moich ustach i uśmiechając się do mnie z czułością. - Nie mówmy o tym teraz, moja piękna. Przyjechaliśmy do Włoch na tydzień, a potem wrócimy do Stanów, tak? Nie ma sensu na razie przejmować się przyszłością. Żyj chwilą, Flair. Pewnego dnia zrozumiesz, że życie chwilą jest największym szczęściem i zaszczytem człowieka.

Czasami nie rozumiałam Nico. Zachowywał się, jakby to jego zdanie było najważniejsze. Miałam wrażenie, że mój brat po części miał rację co do Nico. Być może teraz było mi z nim dobrze, gdyż zachłysnęłam się innym życiem, ale nie byłam pewna, czy mogłabym spędzić całe życie z Nico Vitiosisem.

Jechaliśmy główną ulicą w stronę domu Nico. Naiwnie myślałam, że przejedziemy obok Koloseum czy innych atrakcji turystycznych związanych z historią tego pięknego kraju. Nico najwyraźniej spieszyło się do domu. Cóż, pozostało mi mieć nadzieję, że oprócz czasu spędzonego z jego rodziną, będzie nam dane podróżować po Włoszech i przynajmniej trochę zwiedzić. Nie byłam pewna, czy kiedykolwiek byłoby mnie stać na przyjechanie tutaj samej bądź z bratem, dlatego musiałam wziąć byka za rogi i zobaczyć tak wiele, jak to możliwe.

Kiedy moim oczom ukazała się wysoka kłuta brama, moje serce zamarło.

Posiadłość Nico wzbudziła we mnie zachwyt. Wszędzie pełno było palm i kwiatów, a także kolumienek i innych ozdób. Nie zabrakło również okazałej fontanny.

Podjechaliśmy pod samo wejście do domu. Do limuzyny od razu podbiegł mężczyzna, który otworzył dla mnie drzwi i powitał mnie po włosku. Miał zabójczy uśmiech. Włosi byli diabelnie przystojni. Nie znałam ich wielu, gdyż w rejonach, w których mieszkałam, znajdowało się zaledwie kilka włoskich restauracyjek rodzinnych, a tutaj miałam w końcu okazję na własne oczy zobaczyć, jak piękni byli ci mężczyźni. 

Nico chwycił mnie za rękę, ciągnąc w stronę wejścia do domu. Miałam wrażenie, że nagle zrobił się zbyt władczy. Owszem, czasami przy Nico czułam się zdominowana, ale nigdy nie był tak podenerwowany jak teraz. 

Być może obawiał się spotkania z rodziną i pokazania im mnie. Nie byłam w końcu rodowitą Włoszką z temperamentem. Nie nosiłam markowych torebek, chyba że takie, które kupił mi Nico. Byłam dziewczyną z miasteczka w Oregonie i chociaż nie wstydziłam się swojego pochodzenia i nie uważałam się za niegodną towarzystwa włoskiej rodziny, czułam się tu trochę skrępowana.

DeceiverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz