Ivan
Nie planowałem odwiedzin Flair, jednak coś mnie do tego podkusiło. Coś, a może ktoś.
- Szefie, musisz się z nią zobaczyć.
Hiroki wparował do mojej sypialni godzinę temu, zanim poszedłem do Flair. Zastał mnie leżącego na plecach w łóżku. Gdyby jakikolwiek inny pracownik pozwolił sobie na taką samowolkę, dostałby ode mnie lanie. I to nie takie erotyczne, dla pobudzenia przyjemności, ale takie, po którym nie podniósłby się przez kilka długich chwil.
Japoniec miał szczęście, że nie zastał mnie walącego sobie konia. Przed Hirokim nie miałem tajemnic. Traktowałem go jak brata, jednak nie uśmiechało mi się, aby gość zobaczył mnie masturbującego się na myśl o mojej nowej własności. Nie, żeby Hiroki nigdy nie widział, jak sobie waliłem. Był moim drogim przyjacielem i powiernikiem moich tajemnic. Hiroki wiedział, na co się porywał, gdy zaproponował, że zaopiekuje się moją nową niewolnicą. Byłem pewien, że poprosił mnie o to, aby miał wgląd w życie dziewczyny pod moim dachem. Hiroki nie zniósłby, gdyby jakaś niewinna dusza została skalana. Jego historia była tragiczna, jednak mimo wielu niepowodzeń, Hiroki się nie poddał. Był dla mnie wsparciem, gdy potrzebowałem go najbardziej, a ja odwdzięczyłem mu się za to, dając mu dach nad głową i dożywotnią opiekę, którą nikt nigdy go nie otoczył.
- O co chodzi, Hiroki? - spytałem chłopaka, podnosząc się do pozycji siedzącej.
Japończyk podszedł do mnie i bezceremonialnie usiadł obok mnie. Na łóżku, w którym Hiroki nie powinien się znaleźć.
- Rozumiem, że chcesz ją wytrenować, ale ona cierpi - zaczął, mówiąc o Flair tak, jakby mówił o swojej osobistej tragedii, która nie dawała mu spać. - Ta dziewczyna jest załamana. Rozumiem, że trudno ci przychodzi okazywanie uczuć, ale...
- Dobrze, już dobrze. Zaraz się zapowietrzysz. Pójdę do niej, tak?
Hiroki błysnął swoim firmowym uśmiechem. Poklepałem go po plecach. Rany, tego chłopaka naprawdę łatwo było uszczęśliwić. Nic dziwnego. Hiroki nie miał nic i dopiero gdy przygarnąłem go pod swój dach, zaczął się uśmiechać.
- Jesteś najlepszy, Ivan. Dzięki. To wiele dla mnie znaczy.
- Tylko się w niej nie zakochuj. Ona jest moja.
- Ależ oczywiście - rzekł obrażony, unosząc w górę ręce w geście poddaństwa. - Wiem, że Flair jest twoja. Wcale nie traktuję jej jak kochanki. Jest dla mnie jak siostra.
- Siostra? - spytałem, krzywiąc się z niesmakiem. - O ile mi wiadomo, Flair ma już jednego brata. Dowiedz się proszę, co porabia jej rodzinka. Raczej nie będą sprawiać nam problemów, ale warto mieć rękę na pulsie. Musimy trzymać Flair z dala od innych ludzi. Mam nadzieję, że nie uda jej się stąd uciec.
- Już moja w tym głowa, Ivan. Nie pozwolę, aby Flair uciekła. Wiem, że gdyby to zrobiła, spuściłbyś jej łomot. Wystarczyło mi patrzenie na zawód wymalowany na jej twarzy, gdy dowiedziała się, że Nico Vitiosis ją uprowadził. Kuźwa, nie masz pojęcia, jak trudno mi było ją stamtąd zabrać. Wcześniej razem z Naru porywaliśmy dla ciebie samych facetów i to takich, którym naprawdę należało się lanie. Flair jest jednak niewinna.
Hiroki miał serce ze złota. Gdy do mnie trafił, zajął się chorym łabędziem, który od kilku dni błąkał się przy jeziorze za moim domem. Nastawił mu skrzydło, a potem karmił go.
Japończyk potrzebował pomagać innym, aby mieć w życiu cel. Hirokiemu z dnia na dzień zostało odebrane wszystko. Nie chciałem nawet myśleć o tym, co by było, gdybym nie zdążył przyjść mu z pomocą na czas. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym nie pomógł temu chłopcu. Hiroki może był ode mnie młodszy zaledwie o kilka lat, ale i tak traktowałem go jak młodszego, niesfornego braciszka. Kochałem go i był członkiem mojej rodziny. Podobnie zresztą jak Naru. Ten cichy Egipcjanin niejednokrotnie pomógł mi w potrzebie, a ja odwdzięczyłem mu się za dobre serce najlepiej, jak umiałem.
CZYTASZ
Deceiver
ActionFlair jest w szczęśliwym związku z Nico. Chłopak jest jej rówieśnikiem i wydawać by się mogło, że para potrafiłaby zawojować całym światem. Pewnego dnia okazuje się, że Nico przez cały czas okłamywał Flair. Dziewczyna zostaje uwikłana w sprawę łączą...