3

5.2K 145 8
                                    

Flair

Śniłam o Nico. O moim ukochanym, uroczym i troskliwym Nico. O moim przystojnym Włochu, dla którego zdobyłabym się na wiele poświęceń.

Głos Nico mówiący o tym, że jego uczucie do mnie było kłamstwem, prześladował mnie w koszmarze sennym. Próbowałam się stamtąd wydostać, aby nie czuć już bólu i nie słyszeć głosu tego włoskiego zdrajcy. Było mi gorąco, ale mimo tego drżałam. Chciałam zrobić cokolwiek, aby móc wrócić z tego snu do rzeczywistości, jednak jak się okazało po przebudzeniu, rzeczywistość nie była wcale lepsza od koszmaru.

- Kurwa, powinna się obudzić. Podaj jej ten pierdolony zastrzyk. Prędzej zejdzie na zawał niż przetrwa ten stan.

Kiedy poczułam, jak ktoś wbija igłę w moje ramię, ruszyłam się niespokojnie. Otworzyłam gwałtownie oczy i mimo, że czułam tępy ból z tyłu głowy, próbowałam w jak najkrótszym czasie rozejrzeć się po miejscu, w którym się znajdowałam. 

Pierwszym, co zarejestrowałam, był fakt, że byłam skuta i związana. Moje ręce zostały skute kajdankami ze skórzanymi bransoletami z przodu mojego ciała. Ręce zostały przywiązane w przedramionach do torsu, abym miała mniejszą swobodę ruchu. Nogi miałam związane sznurem w kostkach oraz w udach. Byłam w ubraniu, w którym przyleciałam do Włoch, do posiadłości mojego byłego ukochanego. 

Starałam się sobie przypomnieć, co się stało. Nie potrzebowałam na to dużo czasu, gdyż już po krótkiej chwili podniosłam wzrok i ujrzałam dwóch mężczyzn, o których istnieniu wolałabym zapomnieć. 

Arab, którego pamiętałam z piwnicy Nico, stał przede mną z pustą strzykawką. Z kolei na przeciwko mnie, w eleganckim i drogim skórzanym fotelu, siedział Japończyk.

Uświadomiłam sobie, że znajdowałam się z nimi w samolocie. Siedziałam na miejscu przy oknie. Zapadał zmrok. Nie byłam pewna, jak długo byłam nieprzytomna. Próbowałam spojrzeć za okno, żeby zrozumieć, nad jakim krajem lecieliśmy, ale obraz przysłaniały mi chmury. W dodatku fakt, że robiło się ciemno, wcale mi nie pomagał.

Panicznie rozejrzałam się po wnętrzu małego, acz luksusowego samolotu. Wyglądał na jeszcze bardziej elegancki niż samolot Nico, którym przywiózł mnie do Włoch, aby tam mnie zdradzić i zmienić moje życie na zawsze.

W samolocie oprócz dwójki mężczyzn i mnie nie było nikogo. Pilot zapewne siedział w kokpicie, ale domyślałam się, że oprócz pilota nie było tutaj innych członków załogi.

Gdy spróbowałam wstać, co z góry było skazane na niepowodzenie, poczułam dłonie Japończyka na kolanach. Mężczyzna miał niezwykle zadbane dłonie. Myślałam, że jego skóra będzie w znacznie gorszej kondycji. Wyobrażałam sobie, że ten człowiek, wraz ze swoim kolegą z Arabii Saudyjskiej bądź z Turcji czy innego kraju, w którym ludzie mieli podobny do niego kolor skóry, będzie emanował wrogością i nienawiścią. Sądziłam, że ręce człowieka babrającego palce w handlu ludźmi, będą brudne i naznaczone licznymi bliznami. Tymczasem Japończyk, oprócz małej blizny w kąciku oka, nie miał na sobie żadnej skazy.

- Uspokój się, akachan. Nic ci tu nie grozi.

Co on, do cholery, do mnie mówił? Co znaczyło to słowo, którym się do mnie zwrócił?

- Gdzie ja jestem? Co się dzieje? 

Oddychałam szybko. Oczy zaszły mi łzami, ale nakazałam sobie zachować spokój. Nie mogłam pokazać im, jak się bałam, choć z pewnością i tak zdawali sobie z tego sprawę. 

Arab usiadł na skórzanym fotelu znajdującym się obok Japończyka. Obaj mężczyźni wyglądali groźnie, jednak wspominali coś o swoim szefie. Prawdopodobnie nie miałam trafić do jednego z nich, a właśnie do tego tajemniczego szefa.

DeceiverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz