22

3.9K 126 3
                                    

Ivan

Gdy dolecieliśmy na moją wyspę, przywitało nas ogrzewające przyjemnie skórę słońce.

W Rosji pogoda nigdy nie była taka, jaką lubiłem. Kiedyś miałem plan, aby przenieść się dalej, do Włoch lub Grecji, jednak to w Rosji moje interesy kwitły najlepiej. Musiałem skupić się więc na pracy, a nie na przyjemnościach. Choć widząc uśmiech na twarzy Flair, gdy zeszliśmy na płytę lotniska, znów zapragnąłem przeprowadzić się do cieplejszych krajów.

- Pięknie tutaj. To wszystko jest twoje?

Położyłem dłoń w dole pleców dziewczyny. W samolocie Flair przebrała się w krótkie spodenki oraz koszulkę z krótkim rękawem, którą tak się składa, że pożyczyła ode mnie. Nie, żeby nie miała "swoich" ubrań. Kupiłem dla niej całą garderobę jeszcze zanim do mnie trafiła, ale Flair spodobała się jedna z moich koszulek w kolorze fioletowym i mi ją ukradła. Ukarałem ją za to klapsem w tyłek. Flair dopisywał humor po tym, jak pochwaliłem ją, gdy mi obciągnęła. Niezmiernie podobała mi się jej pewność siebie. Dlatego robiłem, co w mojej mocy, aby czuła się tak lekko najdłużej, jak to możliwe.

- Nie, motylku.

- Nie? Myślałam, że ta wyspa jest twoja. Przecież mówiłeś...

- To nasza wyspa, aniele. Moja i twoja. Od kiedy jesteś w moim życiu, wszystko co moje, jest i twoje.

Brzmiałem jak zakochany palant, ale szczerze? Miałem to w głębokim poważaniu. Pierwszy raz w życiu czułem się zakochany i chciałem, aby ten stan trwał w nieskończoność. Tu nikt nie mógł mnie oceniać. Oprócz pracującej dla mnie na wyspie służby, nie było tu nikogo, kto miałby prawo powiedzieć, że zachowywałem się jak facet oczarowany cipką.

Flair zarumieniła się. Zatknęła za ucho kosmyk włosów. Jeśli myślałem, że była wstydliwa, byłem w błędzie. To, że z własnej woli zdecydowała się possać mojego kutasa, stanowiło dla mnie dowód na to, że przy właściwym traktowaniu mogłem z niej wyłuskać cały potencjał.

- Ivan, czy to nie dzieje się zbyt szybko?

- Nie - odpowiedziałem natychmiastowo, zsuwając dłoń znajdującą się na jej plecach na pośladki. Ścisnąłem w dłoni jeden z półdupków Flair, na co ona zareagowała cichym piskiem. - Teraz wsiadaj do samochodu, moja królewno. Zamierzam zawieźć cię do mojej posiadłości nad oceanem. 

- Ty będziesz prowadził?

- A jakże. Nie czekajmy dłużej, kochanie. 

Patrzyłem, jak Flair próbuje wsadzić walizkę do bagażnika. Nie chodziło o to, że dziewczyna wzięła ze sobą zbyt dużo rzeczy i nie potrafiła unieść walizki. Problem leżał w tym, że Flair nie wiedziała, w jaki sposób otworzyć bagażnik mojego astona martina. Spojrzała na mnie pytająco i dopiero wtedy za pomocą kluczyka uruchomiłem otwieranie bagażnika. Flair spojrzała na mnie z miną mówiącą coś w rodzaju "oczywiście, on nie mógł mieć normalnego samochodu". Uśmiechałem się jak zakochany wariat i było mi z tym cholernie dobrze.

Po tym, jak spakowaliśmy walizki do bagażnika, zasiadłem za kierownicą. Lotnisko nie miało żadnej bramy, biorąc pod uwagę to, że mieszkałem tutaj tylko ja i moja służba. Na czas naszego pobytu na wyspie pracownicy mieli udać się na wyspę obok, aby nam nie przeszkadzać. Fakt, że spędzę tu tydzień sam na sam z Flair sprawiał, że mój kutas znów twardniał, choć przecież nie tak dawno zostałem zaspokojony. 

Gdy Flair wsiadła na miejsce pasażera, trochę przygasła. Nie byłem pewien, co spowodowało u niej takie zachowanie. Przecież było już tak dobrze. Czyżbym zrobił coś nie tak?

DeceiverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz