62

5.3K 124 16
                                    

Flair

Tydzień po pogrzebie rodziców Ivan zabrał mnie, Hirokiego, Naru i Bradleya na swoją wyspę. Wyspę, na której nie tak dawno temu gościł sam Nico Vitiosis. Mężczyzna, który zniszczył mi życie, a teraz nie zagrażał już nikomu. 

Czułam się nieswojo, kiedy przylecieliśmy na wyspę. Starałam się nie rozpamiętywać tego, do czego doszło w tym miejscu ostatnim razem. Chciałam na zawsze wymazać tamte obrazy z pamięci, jednak nie było to takie proste. Musiałam żyć z tym, że tamtego dnia mogłam stracić Ivana. Gdyby Nico zechciał, mógłby go unieszkodliwić, a moje życie nie wyglądałoby tak pięknie, jak dziś. 

Hiroki chwycił mnie za rękę, gdy jechaliśmy samochodem do domu Ivana. Pogładził kciukiem wierzch mojej dłoni. Ivan prowadził pojazd, więc pewnie nie widział, że trzymałam się z Hirokim za ręce, choć znając mojego inteligentnego pana, nic nie mogło umknąć jego czujnemu spojrzeniu. 

Ivan, nawet gdyby widział, że trzymam Hirokiego za rękę, nic by z tym nie zrobił. Ufał mi i ufał swojemu przyjacielowi. Wszyscy bliscy Ivana wiedzieli, że kochałam mojego pana całym sercem i nie zamierzałam oddawać się nikomu innemu.

- Jesteśmy tutaj z tobą. Nic ci nie grozi, akachan. 

- Powiesz mi wreszcie, co znaczy te twoje akachan? 

- Nie wiesz?

Hiroki zdawał się zbity z tropu. Cóż, chyba nie spodziewał się, że posługiwałam się japońskim, prawda?

- Akachan znaczy kochanie albo dziecinko. To taki pieszczotliwy zwrot, którym ludzie zwracają się głównie do małych dzieci, ale ja lubię to słowo zanadto, aby go nie używać. Moja mama nazywała mnie w ten sposób, gdy byłem małym chłopcem. To hołd dla niej. Staram się pamiętać o niej tak, jak mogę. 

Wciąż nie poznałam historii Hirokiego i Naru w całości, jednak miałam całe życie, aby dowiedzieć się, co spotkało tych dwóch mężczyzn. Obaj przeszli tragiczne chwile, zupełnie na to nie zasługując. Mieli szczęście, spotykając na swojej drodze Ivana. Gdyby nie on, obaj najprawdopodobniej skończyliby ze sobą dosyć szybko.

- To piękne. Podoba mi się. Jak w takim razie mogę zwracać się do ciebie?

- Może sekushi?

- Sekushi? Co to, u diabła, znaczy?

Ivan odchrząknął, przywołując na siebie naszą uwagę. Sparaliżował mnie spojrzeniem swoich błękitnych oczu w lusterku wstecznym. 

- Nie zwracaj się do Hirokiego w ten sposób, motylku. Chłopak chce podbudować sobie ego.

- Może w takim razie powiedzie mi, co oznacza ten zwrot?

- Seksowny - rzekł ze spokojem Ivan, a Hiroki zaczął się śmiać. - Hiroki ma niedobory kobiecej uwagi. Jeśli chcesz, aniele, możesz mówić na niego awarena.

- Awarena? 

- Sam jesteś żałosny, Ivan! Już wolę, żeby Flair mówiła do mnie po imieniu! Ciebie może nazywać swoim panem, a mi nie dasz trochę zabawy z życia?

- Och, ależ będziesz miała doskonałą zabawę w ten weekend, mój Hiroki - odparował Ivan, dojeżdżając na miejsce. - Zamówiłem kilka prostytutek dla ciebie, Naru i Bradleya. Jutro wieczorem jest impreza na jachcie. Przypłynie Vlad wraz ze swoimi dziewczynami, które z pewnością się wami zajmą. To taki mój mały prezent dla was, ale jeśli go nie chcesz...

- Ależ nie, mój panie! Proszę, pozwól mi zobaczyć się z tymi ślicznymi dziewczynami! Vlad ma dobry gust! Na pewno mi się spodobają!

Pokręciłam głową, śmiejąc się. Tak oto złe wspomnienia związane z wyspą Ivana zostały zastąpione przez te dobre. Mimo, że na tej wyspie doszło do fatalnych zdarzeń, które odcisnęły na mnie piętno, nie miałam zamiaru się załamywać i pozwalać demonom przeszłości nad sobą zawładnąć. Miałam jedno życie do przeżycia i zamierzałam spędzić je z moimi ukochanymi mężczyznami, dbając o nich tak, jak mogłam. Chciałam, aby byli szczęśliwi i spełnieni. Może nie byliśmy zwyczajną rodzinką z normalnymi problemami, ale przynamniej nie było nudno.

DeceiverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz