3

428 14 5
                                    

- JAPIERDOLEEEE!- krzyknęłam na korytarzu z całych sił kiedy znowu książki wyleciały mi z torby, bo było ich za dużo.

Od razu w pomieszczeniu oczy wszystkich spojrzały na mnie. Hermiona z tłumu prychnęła i poszła w swoją stronę.

- Za nerwowa jesteś.- Ginn dotknęła mojego ramienia.

- Nie tylko...- wzięłam wdech patrząc na wszystkich. - Idę już do klasy.- westchnęłam.

Usiadłam spokojnie w ławce. Zaraz po mnie przyszła Ginny i usiadła jak zawsze koło mnie. Dzisiaj mieliśmy mieć eliksiry ze ślizgonami prowadzonymi przez profesora Slughorn'a. Uwielbiałam eliksiry! Pan profesor chwili die mną wszystkim jaka ja to nie jestem z nich „zdolna". Lubiłam to w sumie.
Kiedy wszyscy się już zebrali do klasy wszedł pan profesor.

Lekcja ciągnęła się i ciągnęła, kiedy ktoś zapukał do klasy.

- Proszę!- profesor odkleił wzrok od mojego kociołka sprawdzając, jak idzie mi mikstura.

- Przepraszam profesorze, że przeszkadzam w lekcji, ale chciałbym zabrać na chwilę mojego podopiecznego.- uslyszałam znajomy głos.

Podniosłam wzrok a moim oczom ukazał się ten sam tajemniczy blondyn. Kiedy mnie zobaczył prychnął niedbale.

- Dobrze, panie Malfoy.- pan nauczyciel twierdząco pokiwał głową.

A więc Malfoy! Ucieszyłam się, że poznałam chociaż jego nazwisko.

- A i ja też mam prośbę, profesorze Slughorn.- Malfoy wszedł w głąb sali.- Chciałbym dobrze zdać sumy i wie pan profesor... potrzebowałbym korepetycji.- podrapał się nieśmiałe po głowie.

- Hmm...-nauczyciel podrapał się po głowie.- Nie mam zbytnio czasu na dawanie korepetycji moim uczniom, ale znam osobę, która mogłaby je poprowadzić.- popatrzył na mnie. Kiedy to zrobił odwróciłam wzrok.- Nasza królowa eliksirów Rose we własnej osobie!- zaśmiał się.

- J-ja...- próbował nieudolnie coś dowiedzieć, kiedy odebrało mi mowę.

- Tak, tak... przestudiowała już podręczniki dwa lata do przodu! Wie wszystko o tym!- kontynuował.

- Ale ja...- dalej nie mogłam mówić.

- Jakoś się dogadamy.- popatrzył na mnie złośliwym spojrzeniem i wyszedł z sali żegnając się z profesorem.

Przez resztę lekcji myślałam nad tym „dogadamy się", że aż nie mogłam die skupić. Nawet nie zauważyłam, kiedy się skończyła.

Wyszłam z sali. Pod nią widział już blondyn. Patrzył na mnie ze skrzyżowanymi rękoma podpierając się ściany. Podeszłam do niego i westchnęłam pokazując mu, że nie cieszę się na jego widok.

- Dzisiaj i przez resztę tygodnia o 19:00. Tylko nie wiem gdzie.- powiedziałam znudzonym głosem.

- Moje dormitorium.- rozejrzał się dookoła. 

- Nie ma opcji. Nie przyszło ci do głowy, że jestem gryffon...- nie dał mi dokończyć.

- MOJE DORMITORIUM.- syknął i z napięciem i pośpiechem poszedł w swoją stronę.

Był stanowczy, nie ukrywam. Prychnęłam i poszłam na następną lekcję.

Przez cały ten czas próbowałam robić to co miałam w zamiarze, ale spotkanie u Malfoy'a nie dawało mi spokoju. Aż w końcu nadeszła 18:50 i trzeba było zebrać się ze swojego dormitorium, azylu w którym mogłam się schować.

Zestresowana zbiegłym po schodach prowadzących do lochów i wtedy zobaczyłam blondyna. Nie miał już na sobie szaty, bo czarny garnitur. Rzuciłam tylko szybkie „cześć" na co nic nie odpowiedział tylko popatrzył na mnie od góry do dołu podnosząc brwi. Przez chwile zastanawiałam się o co mu chodzi. Przecież byłam normalnie ubrana. Obcisła czarna sukienka z nie małym dekoltem.

- Co?- w końcu zapytałam.

- Nic.- powiedział przez zęby i zaczął mówić hasło do pokoju wspólnego.

Kiedy przeszliśmy przez pokój wspólny nie odganiając się od spojrzeń innych weszliśmy do jego dormitorium. Było podobne do niego, jednakże moje topiło się w złocie i czerwieni, a jego w srebrze i zieleni. Rozglądnęłam się i po chwili dostrzegając biurko usiadłam na nim i zaczęłam rozpakowywać książki.

- W ogóle PANI NAUCZYCIELKO jeszcze się nie znamy.- uniósł brwi uśmiechając się do mnie podle.

- Rose Potter.- odwróciłam się do niego i westchnęłam znudzona.

- Draco Malfoy.- dumnie uniósł głowę.

- Dobra.- wyszłam rękami w geście, że wszystko ogarnęłam.- To czego nie umiesz?

Reszta korepetycji minęła raczej normalnie nie wliczając tego, że ciagle patrzył na moje cycki kiedy mu coś tłumaczyłam. Oblech.

- Em.. dobra zrozumiałeś wszystko?- patrzyłam ciągle w jego szarawo-niebieskie oczy.

- Tak.- kiwnął twierdząco głową ciagle patrząc mi w oczy albo na piersi. Już nie wiedziałam gdzie.

- Dobra. Jutro 19:00 sala do eliksirów. Bez dyskusji.- nie dałam mu dokończyć, tylko wyszłam z jego dormitorium.

Kiedy chciałam niezauważalnie przejść przez pokój wspólny zatrzymała mnie Pansy.

- Co robiłaś u mojego chłopaka?- powiedziała dociskając mnie do ściany.

- Nic, Parkinson. Tylko uczę go eliksirów.- wywróciłam oczami.

Na chwilę zgubiłam się w zieleni jej oczu a potem poczułam jak z jej winy nasze wargi się stykają. Nie odrywałam się, bo było mi... dobrze. Nie wiedziałam, że kiedyś chociaż pomyślę o całowaniu się z Parkinson. Zaczęłam wbijać się w jej usta coraz bardziej, ale kiedy poczułam, że zeszła pocałunkami na moją szyję szybko ją od siebie odepchnęłam. Chwilę jeszcze patrzyliśmy sobie w oczy. Wytarłam rozmazaną szminkę i wyszłam zszokowana z pokoju wspólnego.

Enemy's sister | Draco Malfoy [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz