Pięć dni po tym incydencie postanowiłam nie odzywać się do nikogo i siedzieć w pokoju. Już nie mogłam znieść myśli, że to w sumie przeze mnie. Przeze mnie wujek nie żyje. Spakowałam się i deportowałam się sama na peron dziewięć i trzy czwarte. Niepocieszona nie widząc nigdzie blondyna poszłam do wagonu prefektów. Pociąg ruszył dobre 10 minut. Tam czekała jus Hermiona. Usiadłam koło niej i otwarłam podręcznik do starożytnych run. Popatrzyła na mnie z wyrzutami i w końcu zebrała się na odwagę, żeby mi coś powiedzieć.
- Przykro mi z powodu twojego wujka.- spokojnie oznajmiła ściskając w rękach proroka codziennego.
Wzruszyłam ramionami i wróciłam do studiowania linijka po linijce.
- Słyszysz co do ciebie mówię?!- krzyknęła. Popatrzyłam na nią pytająco. - Przepraszam.
- Idę się przejść.- wyszłam z przedziału chodząc do następnych.
Przeszłam prawie cały pociąg w poszukiwaniu wagonu Slytherin'u szybko schowałem się za ścianą widząc, że Draco siedzi zaraz przy końcu i mógłby mnie zobaczyć. Postanowiłam podsłuchać, co mówi do Blaise'a.
- Mam dość tej szkoły.- w jego głosie było słychać złość lub pogardę.
- Weź nie przesadzaj, Malfoy. Poznałeś tu swoją narzeczoną.- zaśmiał się.
- W tej rozmowie ONA jest nieistotna.- oburzył się. Nie miałam odwagi do niego wyjść.
- Wiem. Od kiedy Pansy została zabrana przez ministerstwo zrobiłeś się jakiś nerwowy.- po słowach chłopaka usłyszałam blondyn uderza ręką w stół.
- I w tej rozmowie istotna jest Rose.- powiedział bardziej żywo.- Bo widzisz... kiedy rozwaliła jej rękę... widziałeś minę tej dziewczyny. Była załamana. Ona ją dalej kocha. Pansy kocha Rose. Nie mam zamiaru zostawić tej morderczyni na świecie. Powinna dostać surową karę.
Wtedy weszłam, bo już nie mogłam wytrzymać. Usiadłam koło Draco i patrzyłam jak lekko się uśmiecha pocałowałam go w policzek.
- Cześć, Blaise.- uśmiechnęłam się. On lekko zdezorientowany tez się ze mną przywitał.- Draco mogę cię na bok na chwilę?
Kiwnął twierdząco głową i skierowaliśmy się na zwężone połączenie przedziałów.
- Cieszę się, że żyjesz.- uśmiechnęłam się.- Myślisz, że Pansy... dalej mnie kocha?-
Przygryzłam wargę.- Podsłuchiwałaś nas?- powiedział szeptem. Jego ręce opadły i rozglądnął
Się dookoła.- Tak. I chyba musimy poważnie pogadać o twoim wujku.- jego ton stawał się coraz bardziej stanowczy. Widząc, co się szykuje rozglądnęłam się.- Pogadamy po kolacji. Moje dormitorium.- jeszcze raz się rozglądanęłam i poszłam do mojego przedziału.
Usiadłam obok zaciekawione Hermiony.
- Gdzie byłaś?- patrzyła za okno.- A, tak zapomniałam. U MALFO'YA.- z ironią powiedziała.
- No... tak a co?- na moje pytanie nie znalazła już odpowiedzi.- Wiesz... jakoś mnie to nie obchodzi co o nim myślisz. Kocham go.- syknęłam.
Już Hogwart. Całe szczęście. Wyszłam niezauważalnie z wagonu, by nikt, ale to nikt nie zauważył, jak siadam sama do pustego jeszcze powozu. Na szczęście. Dojechałam i przebrałam się w szatę mojego domu. Usiadłam jako jedna z nielicznych przy stole i czekałam na resztę. Dopiero po kilku minutach zobaczyłam nadchodzącego Harrego z resztą. Pomachała mu; po zobaczeniu mojej ręki dosiadł się szybko.
- Jak tam, Harry.- powiedziałam ściszonym głosem kładąc łokcie na stół.
- Jakbym się przejmował czyjąś śmiercią to sam leżałbym już w grobie. - podsumował odganiając od siebie zaciekawione spojrzenia.
- Dzisiaj przychodzi do mnie Draco, więc proszę. ŻADNYCH czułości. Po kolacji idziesz DO SIEBIE do dormitorium.
Ja również po kolacji udałam się wprost pod drzwi wielkiej sali, gdzie czekał Draco. Wzięłam go za rękę recytując hasło. Weszliśmy szybko do pokoju i pognaliśmy do mojego dormitorium. W środku usiadłam na łóżku czekając na jego słowa.
- Przykro mi z powodu twojego wujka...- zaczął stojąc nade mną.- Ale nie miałem wyboru.
- Dobrze to rozumiem.- pokręciłam twierdząco głową.- Teraz nie mamy przeciwników naszego związku.- uśmiechnęłam się.
- Chwila... a Potter?- śledził moje ruchy przybliżające się niebezpiecznie do niego.
- Harry...- poluzowałam jego krawat lekkimi i słodkimi ruchami.- Nie ma już o to problemu.- przybliżyłam się do jego ust i poczułam jak czule ściska moje udo. Złożyłam lekki francuski pocałunek o ściągnęłam jego marynarkę, po chwili też na podłodze leżała jego koszula.
Jego ręka z uda znalazła się na moim biuście. Za moim skinieniem głową ściągnął ze mnie białą koszulę i biustonosz. Już będąc w samym dole ubioru, blondyn nade mną zawisł, kiedy znowu poczułam pieczenie na moim lewym przedramieniu on z resztą też. Popatrzyłam na niego przestraszona.
- Wzywa nas.- urwał i jego piękny sześciopak zniknął za guzikami koszuli.
Po chwili zorientowałam się, że też nie mam nic na sobie szybko założyłam bluzę i dresy i razem deportowaliśmy się do dworu. Czekała tam już na nas matka Draco i dziewczyna. Dziewczyna z ciemnymi blond włosami, trochę wyższa ode mnie, zielone oczy. Była ubrana w zwiewną czarną sukienkę do kolan i trampki. Stała przestraszona i widać było smutek na jej twarzy. Pani Malfoy zauważając nas objęła nas lekko.
- Dobry wieczór, pani Malfoy.- szepnęłam.
- Cześć Rose. Tak się okazuje, że dla kogo dobry, dla tego dobry.- westchnęła.
- Co się stało, matko?- Draco zmartwiony wziął ją za ramiona.
- J-ja po prostu spokojnie siedziałam przy kominku i... ten znak to przekleństwo.- wskazała na niego palcem.
Pokręciłam twierdząco głową. Odeszliśmy od pani Malfoy z rękę. Nie mogłam wytrzymać i przytuliłam się do ramienia chłopaka czując jak ten obejmuje mnie wokół talii. Po chwili przytuliłam się, a raczej opadłam na jego klatkę piersiową. W ciszy wyczuwałam się w jego zapachy i przyspieszone bicie serca. Nie chciałam, żeby ta chwila się kończyła, ale Rose czekaj. Zapomniałaś gdzie teraz jesteś i w jakim świecie żyjesz.
CZYTASZ
Enemy's sister | Draco Malfoy [zawieszone]
FanfictionSiostra Harrego Pottera, o rok młodsza Rose żyła od zawsze w cieniu swojego brata. Postanowiła zrobić coś, przez co zapamięta ją cały Hogwart; jednak nie przewidziała tego, że zakocha się w pewnym przystojnym ślizgonie z platynowymi włosami, którego...