Wytrzymałam trzy miesiące w norze. Wow. Obudziło mnie płaczące dziecko. Amanda. Jest niesamowita. Popatrzyłam jeszcze na śpiącego Freda po drugiej stronie łóżka i podeszłam do kołyski. Po ponownym zaśnięciu dziecka zauważyłam, że dostałam list. Szybko rozdarłam go i zaczęłam czytać.
Szanowna Pani Potter,
Nasza pacjentka, niejaka Pansy Parkinson życzy sobie pani odwiedzin. Bylibyśmy wdzięczni, gdyby pani była taka miła i około o godzinie 10:00 odwiedziła pani koleżankę.
Z poważaniami, Dyrektor
Szpitala Psychiatrycznego
dla czarodziei w Ministerstwie.Nie wiedziałam, że Pans po tym wszystkim trafiła tam. Była dziewiąta, więc dobrze było by się zbierać.
- Dostałaś list?- usłyszałam głos chłopaka.
- T-tak. Chcą, żebym spotkała się z moją dawną koleżanką, która obecnie jest w psychiatryku.- złapałam się za ramię. Wstał z łóżka i pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do niego.- Zostaniesz z Amandą, prawda?- popatrzyłam na niego błagalnym spojrzeniem.
- Nie ma problemu.- podszedł do kołyski.
Szybko ubrałam się i deportowałam się do ministerstwa. Weszłam w dział szpitalny i tak jak poprowadziła mnie pielęgniarka stanęłam przed pokojem 406. Stresowałam się. Zawiesiłam się na chwilę patrząc na klamkę z wyrzutami. Powoli i cicho zapukałam a potem delikatnie uchyliłam drzwi i stanęłam w nich. Wszystko było na biało. Włącznie z ubraniem dziewczyny. Miała podkrążone oczy i leżąc w łóżku szkicowała coś. Jedynie kontrastu tego miejscu dodawało ubranie chłopaka siedzącego nad dziewczyną. Miał ciemne, kręcone włosy i ciemne jeansy z czarnym t-shirtem. Uśmiechnęłam się do niego, który dopiero teraz mnie zauważył.
- Cześć Pansy.- usiadłam z drugiej strony przy jej łóżku. Swoimi zielonkawymi oczami wyładowała na mnie i zawiesiła się, jakby chciała coś powiedzieć a nie mogła.
- Rose...- zmieszana lekko pokręciła głową.- Ja cię przepraszam! Tamtego dnia... nie miałam ciebie dźgnąć tylko jego...- przytuliła mnie i miała łzy w oczach.- Ale potem nie miałam jak cię przeprosić bo przyjechali po mnie, a w ministerstwie zdiagnozowali schizofrenię. Cały czas. Cały czas miałam nadzieję że ci nic nie jest.- powiedziała trochę ciszej.
- Oh Pansy.- również ją przytuliłam.
- Nie przeszkadzam?- chłopak zaśmiał się. Popatrzyłam na niego.
- O, Rose poznaj. Tom. Mój brat.- wzięła go za rękę i lekko przejechała po niej kciukiem.
- Miło mi. Rose Potter.- uśmiechnęłam się.- W ogóle chciałabym przedstawić ci Amandę, ale jest jeszcze za mała. - wywróciłam oczami. Uśmiechnęła się do mnie i po chwili zrozumiała o co mi chodzi.
- Masz dziecko?- otworzyła buzie.
- Między innymi.- zrobiłam dumną minę i westchnęłam.- To nie jest opowiadanie na teraz...
Wtedy wszedł lekarz.
- Oh, przepraszam pani Potter, ale musi pani już iść.- podrapał się po głowie.
Uh... nie rozmawiałam z nią prawie dziesięć miesięcy... nie ważne. Uśmiechnęłam siw do niej jeszcze i wyszłam z pokoju. Zaraz po mnie wyszedł Tom.
- Wow, Rose Potter we własnej osobie.- powiedział przenikliwym głosem. Byłam odwrócona do niego plecami więc się odwróciłam. Naprawdę miałam dość nowych znajomości wzięłam oddech od niechcenia.
- No ja a kto?- popatrzyłam znudzona w jego oczy. Nie będę ukrywać. Ich zielonkawa barwa mnie mega urzekała.- Widzę, że ludzie kojarzą mnie tylko z tych nagłówków o moim bracie.- zaczęłam żywiej wymieniać. Po chwili złapał mnie za rękę.- Co robisz?- zmarszczyłam brwi.
- Oh, chodź do toalety.- z irytowaniem powiedział. Przypominał mi w tym zachowaniu... ah... Draco. Draco! Muszę go odnaleźć. Wykonałam jednak jego polecenie i weszłam z nim do łazienki. Zamknęliśmy się w pustej kabinie i popatrzyliśmy na siebie.- Mam na ciebie ochotę.- przygryzł wargę.
- J-ja...- zmierzyłam go wzrokiem od góry do dołu.- N-No dobrze.- na moje słowa uśmiechnął się z jakby taką ulgą.
- Na kolana.- pokazał mi ziemię. Wykonałam posłusznie polecenie. Rozpisałam mu rozporek i ściągnęłam bokserki. Ukazał się przede mną może dwudziesto centymetrowy członek stojący na baczność. Patrzyłam na niego jeszcze przez chwilę. Potem zerknęłam do góry. Miał oczy pełne podniecenia. Postanowiłam korzystać z chwili.
- Zrób ze mną co chcesz.- przygryzłam wargę. Na moje przyzwolenie bardzo agresywnie złapał mnie za włosy. Docisnął dalej klęczącą mnie do ścianek kabiny i wpakował mi swojego członka wprost do buzi. Nie obchodziło go, co mi się dzieje. Ciągnąć mnie czule za włosy ruszał moją głową. Za każdym przyciągnięciem dławiłam się lekko i ściskałam jego udo. Widziałam, że dochodzi więc wstałam, by do tego nie doszło. Cały czas myślałam o tym, gdzie ja go zmieszczę. Wziął moje nadgarstki w jego jedną rękę i docisnął je do ściany nad moją głową. Już po chwili byłam bez majtek, a on zanurzył we mnie swoje dwa palce. Gładził mnie lekko. To uczucie było nie do opisania.- T-tom...- jęknęłam.- nic nie odpowiedział tylko zataczał coraz większe kółka. Po kilku sekundach doszłam na co ściągnął moją koszulę. Po chwili wszedł we mnie całą swoją długością, dość agresywnie, nie patrząc na moją reakcję. Zaczął coraz szybciej się we mnie poruszać. Zaczęłam krzyczeć przekleństwa, albo jego imię by przestał. Nie słuchał jednak i zakrywając mi usta kontynuował. Doszłam drugi raz. On też.
- 2-1 Rose.- uśmiechnął się głupio i wyszedł ze mnie.
Skrzywiłam się i ubrałam moje ubrania.
- Muszę wracać.- wyszłam z kabiny zostawiajac go samego. Może naprawdę coś w środku do niego poczułam? Dalej zastanawiałam się dlaczego mu na to pozwoliłam.

CZYTASZ
Enemy's sister | Draco Malfoy [zawieszone]
FanfictionSiostra Harrego Pottera, o rok młodsza Rose żyła od zawsze w cieniu swojego brata. Postanowiła zrobić coś, przez co zapamięta ją cały Hogwart; jednak nie przewidziała tego, że zakocha się w pewnym przystojnym ślizgonie z platynowymi włosami, którego...