17

119 4 2
                                    


Rano popatrzyłam na moją zabandażowaną rękę kilka razy.

- Sobota.- powiedziałam do siebie.
Zmarszczyłam brwi i ubrałam się w coś lekkiego. Poszłam na śniadanie, gdzie siedział mój brat. Usiadłam bez słowa. Nie chciałam nawet na niego patrzeć.

- Cześć, Rose.- wykrztusił po chwili, jednak nie dostał odpowiedzi.

- Wiedzieliście Malfoy'a?- Hermiona przybliżyła się.- Zrobił się... dziwny.- dokończyła.

Wiedziałam o co chodzi, ale nie mogłam powiedzieć.

- Ano zrobił.- popatrzyłam kątem oka na Draco, który nabierał sobie jedzenia i wyglądał na dość spokojnego.

- Nie wydaje ci się... dziwny?- rudowłosy chłopak też się oglądnął a po chwili przeszedł do innego tematu.- Jak ręka?- uśmiechnął się nabierając na talerz kurczaka.

- Mogło być gorzej. Jednak nie chodziłam ponad tydzień na zajęcia. Muszę to nadrobić.- westchnęłam.

- Ty? Nadrabiać?- Hermiona zaśmiała się.- Mówią, że ja jestem mądra, a co dopiero ty.

Zaśmiałam się niezręcznie i jeszcze raz zobaczyłam na stół slytherinu. Po chwili chłopak to zauważył i niedbale mi pomachał. Odmachałam. Kiedy to zrobiłam na jego twarzy pojawił się dość ukryty uśmiech.

- No ale ty do niego coś masz nie?- Ron zaśmiał się ironicznie, a ja posłałam mu ostrzejsze spojrzenie.

Wyszłam z sali i zaczęłam kierować się na błonia. Przeszkodził mi w tym Draco. Stanął mi przed nosem, na co odskoczyłam szybko.

- Mój brat coś podejrzewa.- zrobiłam bardziej poważną minę.

Wywrócił oczami, złapał mie za rękę i wyprowadził na błonia. Jednak to nie był koniec naszej podróży. Słońce już górowało i świeciło południowym blaskiem, kiedy zobaczyłam, że schodzę powoli w dół.

- Gdzie mnie prowadzisz?- uśmiechnęłam się.

- Zaraz się dowiesz.- mruknął, jednak widziałam, że jest zadowolony.

Zbliżaliśmy się powoli do zakazanego lasu. Zmarszczyłam brwi zdenerwowana.

- Ufasz mi?- spytał poirytowany.

Uśmiechnęłam się trochę bardziej pewna. Weszłam na terytorium miejsca, za które pobyt w nim mogę zostać wywalona ze szkoły na zawsze! Gorsze niż smierć!
Weszliśmy bardziej w głąb. Usiadł na specjalnie przygotowanym kocyku i ręką ściągnął mnie na dół. Usiadłam powoli.

- Przytulnie.- podsumowałam. Poczułam jak nasze ręce powoli się do siebie zbliżają.- Chcesz mi coś powiedzieć?- westchnęłam. Widziałam, że jest lekko zdenerwowany i się trzęsie.

Westchnął cicho. Wyciągnął z koszyka piknikowego fasolki różnych smaków i podsunął mi pod nos. Wzięłam jedną i po chwili zobaczyłam jak odsuwa się, żeby wypluć jedną.

- Żygi.- skrzywił się.

Znowu zobaczyłam na las.

- Jesteś spięty.- stwierdziłam.

- Ja? Nieeeeeee...- zaśmiał się niezręcznie. Jakby się otrząsnął.- Dobra, to może już czas.- Chciał wyciągnąć coś z garnituru, ale nagle poczułam ból i pieczenie na moim lewym przedramieniu. Draco też syknął i złapał się za rękę.

- Czarny Pan mnie wzywa.

Draco
Byłem tak blisko do zaręczyn z nią... trudno. Na pewno za następnym razem się nie oświadczę. Będę za bardzo nieśmiały.

Enemy's sister | Draco Malfoy [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz