24

81 4 0
                                    

Draco
Dwa dni po tym incydencie... dalej za nią tęsknię. I to bardziej niż wcześniej. Wczoraj na przerwach nie mogłem jej znaleść, za to była na obiedzie. Raz czy dwa wymieniliśmy się jakimiś przelotnymi spojrzeniami. Bez niej czuję się jak różdżka bez magii. Ciasto bez nadzienia. Jabłko, ale nie zielone... co zrobiłem nie tak? Dzisiaj nie idę na żadne zajęcia. Siedząc na łóżku właśnie tak rozmyślałem, ale w końcu się na nie ponownie położyłem i wziąłem do ręki jej wstążkę, którą zostawiła u mnie na początku naszej mylnej relacji. Pachniała jeszcze różami i nutą pergaminu. Odstawiłem ją na szafkę nocną. Popatrzyłem w sufit. Powiedziała, że wróci. Musi sobie wszystko poukładać... nie mam siły.

Rose
Następny smętny dzień. Bez niego. Bez tej jasnej jak jego włosy iskry w moim ciemnym życiu. Wstałam szybko i przebrałam się. I tak nie było mnie już na śniadaniu. Wleciałam do klasy z eliksirów szybko. Wszyscy byli na swoich miejscach, tylko nie ja. Profesor tłumaczący coś przestał na chwilę i popatrzył na mnie.

- Panienka Potter?- uniósł wzrok wprost na mnie.

- Przepraszam za spóźnienie, panie profesorze. To się już nigdy nie powtórzy.- zajęłam swoje miejsce obok Ginny.

- Wszystko Ok?- szepnęła mi.

- Nie...- odpowiedziałam cicho ze skwaszoną miną.  

- Co się stało?- poparzyła na mnie.

- Dług historia. Opowiem ci na obiedzie.- zaczęłam słuchać.

- Jak już mówiłem, dziś o Amortencji moi drodzy.- profesor powiedział. Podniosłam rękę.- Już słuchamy naszą królową eliksirów.- zaśmiał się.

- Amortencja to najsilniejszy eliksir miłosny. Nie wzbudza on jednak prawdziwej miłości, a obsesję i to bardzo silną. Każdy wąchając ten eliksir czuje to, co najbardziej lubi.- podeszłam do kociołka i zaczęłam wczuwać się w jego zapach.- Ja na przykład czuję... pomarańcze, zielone jabłko i... ciepły prysznic.- przypomniałam sobie Draco. Próbowałam nie płakać. Poszłam szybko na swoje miejsce. Profesor po krótkich oklaskach pod moim adresem zaczął mieszać w kociołku.

*
Obiad. Na nic taj jeszcze nie czekałam jak na pyszny poczęstunek. Musiałam się jednak rozprawić z Ginny. Nie chciałam jej opowiadać. Tak bardzo.

Blaise
Już zająłem miejsce kiedy zobaczyłem Malfoy'a. Pomachałem do niego z radością. Nie wyglądał najlepiej. Podkrążone oczy, nadzwyczaj biała twarz i rozwalone włosy. Usiadł niedbale się chwiejąc.

- Ziom, wszystko Ok?- przyglądałem mu się.

- Rose ze mną zerwała. Znaczy...- zmieszał się.

Że niby Rose z nim zerwała? Hah! Kto by mógł sprzeciwić się „Księciu Slytherinu"? Jego największa miłość? Tylko przy niej się tak rumienił. Tylko przy niej jego usta się uśmiechały. Jaki był tego powód?

- Co?- w końcu urwałem.

- No tak, zerwała.- Draco fuknął patrząc na stół Gryffindoru w wiadomym celu.

- Uh... jak to się stało?- dopytywałem.

- No bo ona jest w ciąży. Chciałem to dziecko, ale ona nie chce i...- ścinał w ręce różdżkę.

- Że Rose jest w ciąży?! Nie przesłyszałem się?!- wytrzeszczyłem oczy. Niedbale wzruszył ramionami. Też popatrzyłem na dziewczynę wyglądała na zakłopotaną po chwili znalazła się w uścisku rudowłosej Weasley. Chyba płakała.

Rose
Po skończonym obiedzie wstałam patrząc w książkę, kiedy usłyszałam przeraźliwy krzyk. Malfoy uwolnił swoje uczucia. Wszystko co w nim siedziało: smierć ojca, nasze rozstanie, Pansy, przynależność do śmierciożerców... gdybym była nim nie utrzymałabym tego nawet tak długo. Odwróciłam się w jego stronę. Jego twarz ukryta była za jego bladą ręką, a druga przeczesywała rozwalone włosy. Wybiegłam z sali ile miałam sił w nogach. Również ukryłam twarz w rękach powinnam go pocieszyć, ale JAK?! Dopiero po chwili, po zatrzymaniu się zdałam sobie sprawę, że Ginny jest zaraz koło mnie. Również wyglądała na niepocieszoną. Nic nie mówiąc rzuciłam się w jej ramiona z nieopanowanym płaczem. Wtedy poczułam ból w moim przedramieniu. Czarny Pan nas wzywał. Nie miałam ochoty tam iść, ale byłam zmuszona.

- Dam sobie radę.- oświadczyłam i pobiegłam do swojego pokoju. Przebrałam się na czarne ciuchy i deportowałam się tam gdzie zawsze. Wszyscy już byli. Nie było tylko jednej osoby. Draco. Wtedy podeszła do mnie tak samo irytująca dziewczyna jak kiedyś. Lilith.

- Słucham cię, Lilith.- odetchnęłam. Wiedziałam, że będzie coś ode mnie chciała.

- Cześć Rose. Wiesz może gdzie Draco Malfoy?- miała ze sobą notes i była dość zdenerwowana.

- Przykro mi, nie przyszedł ze mną.- odeszłam do niej. Jednak to nie był koniec moich niespodzianek. Pani Malfoy. Również była zdenerwowana.

- Cześć kochanie, Rose. Nie wiesz może gdzie jest mój syn? Nigdy się nie spóźniał, może przytrafiło mi się coś tragicznego?- oho, nie powiedział mamie.

- Niestety, proszę pani. Widziałam się z nim na obiedzie. Ale kiedy Czarny Pan zaczął nas wzywać pobiegłam w swoją stronę.- musiałam kłamać. Wzruszyłam ramionami. Próbowałam się uśmiechnąć. Miła to była kobieta, więc uśmiechnęła się do mnie ciepło.

Przyszedł Czarny Pan. Zajęliśmy miejsca i pierwsze co zrobił zaczął patrzeć kto jest - a kogo nie ma.

- Gdzie młody Malfoy?- ze spokojnym jednak uniesionym głosem zapytał. I tak to mroziło krew w żyłach.

- Jest chory. Nie pomógł mu dziś rano nawet eliksir pieprzowy.- uratowałam sytuację na całe szczęście.

- Szkoda, bo dzisiaj o nim. Cóż, Rose. Przekażesz mu.- zwrócił się do mnie. Kiwnęłam twierdząco głową.- To już tej nocy. O pierwszej. Równej. Otworzy wam Szafkę Zniknięć. Wejdziecie i poczekajcie, aż sam tego dokona. Rose zostaje w Hogwarcie. Będzie mówiła nam o wszystkim co się tam dzieje.

Byłam załamana. Prawdopodobnie nie zobaczę już Draco. Po zabiciu Dumbledore'a odeślą nas do domów i... szkoda gadać. Będę siedziała z Wesley'ami zamiast na przykład na spotkaniach takich jak te. Chciało mi się płakać, ale nie mogłam. Po skończonym spotkaniu deportowałam się jak najszybciej mogła do Hogwartu. Znalazłam blondyna na korytarzu. Podbiegłam do niego.

- To dziś w nocy. O równej pierwszej. Będę tęsknić.- mówiąc to rozpłakałam się.

- J-ja też.- powiedział niedowierzając, że się do niego odezwałam.

Zapłakana pobiegłam do dormitorium.

Enemy's sister | Draco Malfoy [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz