2

475 16 0
                                    


Dni i tygodnie mijały. Ten cały cza poświęciłam na naukę i spotkania z przyjaciółmi. Było ich trochę mniej niż w tamtym roku ze względu na nowe znajomosci przyjaciółek, ale nie miało to jakiegoś wpływu na nasze relacje.

Pewnego wieczora szłam na popołudniowy obchód po Hogwarcie sprawdzając, czy ktoś jeszcze nie siedzi na błoniach lub korytarzach. Rozglądnęłam się i nie widząc jakiejkolwiek żywej duszy z zadowoleniem otworzyłam książkę czytając linijka za linijką, tym samym kończąc rozdział. Znów o kogoś musiałam się obić. Odwróciła się do mnie brunetka, która wcześniej stała do mnie plecami. Pani prefekt naczelna Pansy. Wzięłam dwa wdechy jeden głębszy kiedy popatrzyłam jej z przeproszeniami w oczy.

- Sorry Parkinson.- chciałam pójść dalej, kiedy złapała mnie za szatę przyciągając coraz bliżej siebie.

- Spróbuj na mnie jeszcze raz wpaść, Pottah a pożałujesz.- spuściła mnie lekko patrząc mi w oczy.

- Serio sorry ja już id...- pewien blondyn stojący obok niej nie dał mi dokończyć.

- Potter?- zaśmiał się ironicznie i podszedł bliżej mojego nosa.- Wiesz co my tu robimy z takimi?- popatrzył mi w oczy.

- Wiesz... rób sobie z moim głupkowato - gwiazdorskim bratem co chcesz.- lekko uderzyłam go książką, którą niosłam przy piersiach.- Nie jestem taka jak on.- Mielec odchodzić, kiedy przypomniałam sobie coś i odwróciłam się jeszcze raz napięcie.- Lepiej ze mną nie zaczynać.- poszłam dalej.

Następny dzień. Wstałam rano bardziej szczęśliwa, bo była sobota. Popatrzyłam na siebie w lustrze, które mam zaraz obok mojego łóżka i wstałam uśmiechnięta. Poszłam na wielką salę. Usiadłam obok Hermiony, gdzie rozmawiała z moim bratem.

- Cześć Rose. Jak się spało?- Harry zaczął.

- Dobrze...- nałożyłam sobie jajecznicy katem oka patrząc na stół ślizgonów.

Pansy patrzyła się na mnie jak na Boga. Poprawiłam włosy i wysłałam jej ostrzejsze spojrzenie na co się odwróciła. Wywróciłam oczami i wróciłam do rozmowy mojego domu.

- Mam nadzieję, że w tym roku Sami-Wiecie-Kto nie będzie chciał nas w tym roku zabić. Jak myślisz Rose? Rose?- Hermiona wyrwała mnie z przemyśleń dotyczących spojrzenia Parkinson.

- Co? Aaaa... również.- pokręciłam twierdząco głową.

- Czemu patrzysz tak na śligonów?- Ginny nabrała powietrza. Nie No super.

- Tylko... tylko na mnie patrzyła.- ucięłam krótko.

Nikt się nie odezwał, więc zaczęłam kontynuować rozmowę.

- Wiecie... wczoraj kiedy byłam na obchodzie... jakiś jasnowłosy blondyn ze Slytherinu.- popatrzyłam na nich.

Harry i Hermiona wymienili się przenikliwymi spojrzeniami.

- Nie znam.- brunet kontynuował jedzenie.

Intuicja podpowiadała mi, że coś ukrywa. Nie zagłębiłam się zbytnio i nie przejmowałam się tym. Jednak przez ostatnie tygodnie wydawało mi się, że próbuje coś właśnie skitrać. Oczywiście przede mną. Zawsze robiliśmy sobie nawzajem kawały, więc nie byłaby to nowość kiedy okazałoby się, że planuje zrobić następny.

Wyszłam z wielkiej sali tak szybko jak do niej weszłam. Wybiegłam na błonie chwilę na nich posiedzieć. Od razu rzuciła mi się w oczy Ginny, która podbiegła do mnie i usiadła obok mojej torby.

- Hejka.- rozłożyła się uśmiechnięta na trawie.

- Cześć.- uśmiechnęłam się patrząc na góry.- Jak układa ci się z Din'em?- popatrzyłam w końcu na rudowłosą.

- Nie najgorzej.- podsumowała. I popatrzyła na jezioro.- Ostatnio gorzej.- nasze spojrzenia znowu się spotkały.

- No to życzę więcej szczęścia.- westchnęłam.

- A ty? Znalazłaś jakiegoś?- Uśmiechnęła się do mnie.

Kurde. Nie spodziewałam się takiego pytania. Całkowicie.

- Nieeeee. Narazie nie szukam.- skrzywiłam się.

Jeszcze przez chwilę pogadałyśmy a potem poszłam do biblioteki poczytać jakieś ciekawe książki.

Kiedy zanurzyłam nos w książce usłyszałam dziwne dźwięki zza pobocznego regału. Jakby... całowania? Znowu nabrałam powietrza, wywróciłam oczami i kontynuowałam czytanie. Po kilkunastu minutach usłyszałam śmiech, który zbliża się w moją stronę i podniosłam głowę. O Jezu. Mogłam tego nie robić.
Pansy Parkinson razem z tym blondynem szli e moją stronę. Pansy śmiała się strasznie a on lekko się uśmiechał.

- Ooo, Rose Potter!- dziewczyna oparła się o mój stół i palcem przeciągnęła książkę na dół. Spod niej zobaczyła moje wkurzone spojrzenie.

- Czego chcecie?- wyrwałam jej książkę i popatrzyłam na nich z ironią.- Możecie się lizać w dormitorium. Wiecie o tym?- zmarszczkami brwi.

- Weź mi tu nie rozkazuj.- przesunęła się bliżej mnie. 

Poczułam jej oddech na mojej szyi a po chwili już przestał się przybliżać.

- Zostawcie mnie.- wyszłam z biblioteki.

Enemy's sister | Draco Malfoy [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz