33

68 1 5
                                    

CZĘŚĆ II

ROK PÓŹNIEJ
Obudziłam się w idealnym domu, z idealnym mężem, z idealnym dzieckiem, w idealnym świecie. Wszystko na co popatrzyłam było idealne. Ubrałam moje futrzaste pantofle i popatrzyłam na Draco. Otworzył oczy i wstał dość mozolnie. Obchodząc łóżko dookoła pocałowałam go w policzek. Tak, Voldemort wygrał. Nie miałam z tym jakiegoś problemu, ponieważ ja w tych całych „bitwach" nie uczestniczyłam. Zaśmiał się. Taaaa... dużo się zmieniło od tamtego roku. Jak widać Malfoy też. I to naprawdę. Dziś były moje urodziny.

- Cześć.- popatrzył na mnie od stóp do głów.- Pani Malfoy.- szepnął mi na żarty uwodzicielsko do ucha. Jesteśmy małżeństwem od pół roku. No może trochę przesadziłam. Od czterech miesięcy.- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Prezent dam ci wieczorem.

Wstałam z łóżka i popatrzyłam przez okno. Dziś był piękny, letni dzień. Gorący.

- Dziś idę na herbatkę do papy.- odezwałam się po chwili. Usłyszałam stłumione westchnienie.

- To są spotkania śmierciożerców, Rosie.- podszedł do mnie. Widziałam, że nie był zadowolony z mojej postawy.

- Mówiłam ci coś o zdrabnianiu mojego imienia na Rosie. Czuję się z tym niekomfortowo.- Zaśmiałam się.- Idę do Amandy.- wyszłam z pokoju. Weszłam do pokoju Amandy i popatrzyłam na dziewczynkę bawiącą się zabawkami. Przykucnęłam przy niej.- Dzień dobry słoneczko!- wzięłam ją na ręce i wyszłam z pokoju. Poszłam na dół. Zjedliśmy śniadanie i przebrałam się z piżamy. Popatrzyłam na siebie w lustrze. Zmieniłam się. No cóż. Już od dzisiaj jestem pełnoletnia. Poprawiłam swoją ciemną marynarkę i ułożyłam z dwóch stron włosy. Spojrzałam na stolik nocny. List. Zaczęłam go czytać.

Droga Rose!
Z okazji Twoich urodzin zapraszam cię wcześniej przed spotkaniem.
Twój Papa.

Przeczytałam na głos.

- Pierze ci mózg.- usłyszałam zza siebie. Blondyn usiadł na skraju łóżka.

- Oh, weź przestań. Papa chce dla nas jak najlepiej.- podeszłam do toaletki i poprawiłam jeszcze raz włosy.- To przecież Lord Voldemort największy czarodziej na świecie. Poza tym to ON pobłogosławił nasze małżeństwo. Chcę ci tylko przypomnieć.- odwróciłam się do niego i poprawiłam jego krawat. Popatrzyłam na zegarek.- Już jedenasta. Może jeszcze nie jesteśmy spóźnieni.- Wzięłam z jego rąk Amandę i deportowaliśmy się do willi pod Londynem. Otworzyłam pospiesznie drzwi i weszliśmy do sali spotkań. Kiedy zobaczyłam Czarnego Pana przytuliłam go czule.

- Oh, Rose.- zaśmiał się i wyciągnął małe pudełko.- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.- wręczył mi je.

W środku była ciekną bransoletka z czarnymi diamentami Karbonado.

- Dziękuje.- uśmiechnęłam się do niego. Podeszłam do swojego specjalnego miejsca zaraz koło niego. Koło mnie miał miejsce Draco, a zaraz za nim było krzesełko dla Amandy.

Draco
Nowe życie. Trudny temat jakby nie patrzeć. Dlaczego tutaj absolutnie nie ma mowy o Potterze? To łatwe. Po tym wszystkim w tamtym roku Czarny Pan wyczyścił z pamięci Rose wszelką wzmiankę o jej bracie. Teraz w ogóle o nim nie wie. Byłem temu przeciwny, ale co ja mogłem zdziałać? Teraz muszę trzymać go przed nią w tajemnicy. Popatrzyłem na nią. Uśmiechała się słodko, chociaż była tutaj, gdzie każdy bał się cokolwiek zrobić. Coś w stylu zastępcy.

- Rose, kochanie mam dla ciebie jeszcze jedną ważną rzecz. Jak wiesz przejęliśmy ministerstwo i to teraz my tu rządzimy.- zaczął.- Chciałbym... żebyś pomogła mi w tym obowiązku. Jesteś już pełnoletnia i myślę, że dasz sobie radę bez żadnego problemu.- C-co?!

Z pewnością zareagowała tak samo.

Rose
Ale że ja? Jeszcze chwilę się zawiesiłam zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.

- Papa, ale że ja?!- popatrzyłam na niego w geście pytającym.

- Ty, Rose. Przecież jesteś dla mnie jak córka.- odpowiedział.

- N-nie, to nie jest dla mnie, zrozum.- przygryzłam wargę.- zawsze się bałam, że wyląduje za biurkiem. Pokiwał twierdząco głową.- Dzięki za zrozumienie.- dodałam. Było już trochę niezręcznie więc popatrzyłam na Bellatrix. Patrzyła na mnie z pogardą. Posłałam jej ostrzejsze spojrzenie, po tym posłusznie spuściła wzrok. Byłam tu szanowana i to mi się podobało.

Po skończonym spotkaniu wyszłam do hallu i poprawiłam sukienkę Amandy. Postawiłam ją na ziemi widząc, że zbliża się do mnie Czarny Pan.

- Papa! W Czym mogę ci pomóc?- opanowana zapytałam.

- Czemu nie przyjęłaś oferty, Rose?- zapytał udając zawiedzionego. Nie chciałam problemów.

- Papa, naprawdę cię przepraszam, ale to nie dla mnie.- uśmiechnęłam się do niego. - Myślę, że pani Narcyza bardziej by się ucieszyła z tego stanowiska.- rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu kobiety. Pokazałam mu coś w znaku „zobaczymy się później" i poszłam szukać Draco razem z panią Malfoy.

Znalazłam ich. Siedzieli na kanapie, kolo nich na podłodze różdżką chłopaka bawiła się Amanda.

- Wszystkiego najlepszego, kochanie.- pani Malfoy podeszła do mnie i przytuliła czule. Podała mi małe pudełeczko. W środku był pierścionek. Pierścionek, który był identyczny jak pierścionek blondyna, który dostał od rodziców.

- Dziękuje pani bardzo.- uśmiechnęłam się do niej.- Drac, co ja ci mówiłam o dawaniu różdżki Amandzie?- wzięłam dziewczynce przedmiot i mu oddałam.- My już i tak będziemy iść. Mam jeszcze kilka załatwień... wie pani zlecone akcje. Papa chce, żebym coś ciekawego robiła, a poza tym chce mnie rozwijać. Bardzo się cieszę, że może pani się na chwilę zająć Amandą.

- Nie ma za co, Rose.- uśmiechnęła się. Przytuliłam ją i dałam jej dziecko na ręce. Wzięłam za rękę blondyna i deportowaliśmy się do domu.

- Pf, załatwienia.- prychnął wywracając oczami.- Ile masz akcji?- zapytał zaciekawiony.

- D-dwie.- zająkałam się.- Ale mam teraz czas.- podniosłam dumnie głowę. Usiadłam na sofie ściągając obcasy.

- To tak pomyślałem...- dał rękę na mój policzek, a później zjechał na moje piersi.- Że może załatwisz nie tylko akcje.- zawisł nade mną.

- Z przyjemnością.

Enemy's sister | Draco Malfoy [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz