16

121 4 2
                                    

Już po kilku dniach w skrzydle szpitalnym w końcu z niego wyszłam. Szłam przez Hogwart powolnym stępem, bo oczy wszystkich spoczywały na mnie. Na chwilę zatrzymałam się na chwile i rozglądnęłam się dookoła. Po kilku sekundach pobiegłam dalej. Weszłam do swojego dormitorium i runęłam ze zmęczenia na łóżko. Po chwili dopiero przypomniałam sobie, że profesor Slughorn chce się ze mną widzieć. Ubrałam stosowne ciuchy i wyszłam z pokoju wspólnego kierując się do sali.
Zapukałam w wielkie drewniane drzwi, które wydały z siebie pusty dźwięk. Otworzył mi profesor.

- Moja ulubienica! Wchodź!- włożył jedną rękę na moich plecach prowadząc mnie do środka. Lu mojemu zdziwieniu w środku wcale nie było Klubu Ślimaka, w którym dumnie zajmowałam miejsce.- Chciałbym z tobą o pewnej rzeczy porozmawiać.- Usiadł na wprost mnie.- Konkretniej...- przybliżył się.- O panie Malfoy'u.

Wydałam z siebie tylko ciche chrząknięcie gdy usłyszałam to nazwisko.

- Mimo to, że jego ojciec zmarł już dobry tydzień temu TY wyprowadziłaś go na dobrą drogę do zostania już nawet jednym z najlepszych z mojej szóstej klasy.

- Miło słyszeć.- zdenerwowana zrobiłam wymuszony uśmiech.

- Łączy coś panienkę z nim?- uniósł brwi.

- Ja...- otrząsnęłam się.- Skąd pan wie?- wytrzeszczyłam oczy.

- W ten feralny piątek, kiedy panienka...- pokazał wzrokiem na moją rękę.- przed lekcją czwartoklasistów usłyszałem przypadkiem pewną rozmowę.- różdżką wyjął jasno-srebrzystą wiązkę magii ze swojej głowy i dał ją do pozłacanej odsuwani obok nas.

Po chwili zanurzyłam głowę. To był piątek. Tak. Ten piątek. Profesor Slughorn układał fiolki, kiedy weszły pierwsze czwarto roczniaczki.

- Słyszałaś?- zapytała się pierwsza rozpakowywać książki.

- O czym?- druga ciemno włosa krukonka odpowiedziała.

- O tym co stało się siostrze Harrego. Harrego Pottera.- wytrzeszczył oczy.

- A tak. Próba zabójstwa na nią. To dziwne, że nikt jeszcze nie powiedział Malfoy'owi, jej chłopakowi.

Kiedy profesor to usłyszał wzdrygnął się.

- Nie chcieli go stresować. I tak już dużo przeżył w ubiegłym tygodniu. I tak zasłużył.- Westchnęła.

Trochę się oburzyłam.

- Słyszałaś pogłoski?- zaczęła.

- O czym?- powiedziała szeptem naśladując koleżankę.

- O tym że...- przybliżyła się.- On jest śmierciożercą.

Mina profesora była całkowicie przerażona.

Szybko wyjęłam głowę i bez żadnego słowa skierowałam się do wyjścia.

*

Po zajęciach weszłam do pokoju wspólnego, gdzie był Harry.

- Rose, musimy porozmawiać.- w jego głosie było coś znacznie stanowczego.

- Bo dobrze.- westchnęłam.

Wstał i wziął mnie bardziej na bok.

- Nie możesz z nim być. Chciałem ci to powiedzieć wcześniej. On jest...- nie dałam mu dokończyć.

- Tak, śmierciożercą.- zająkałam się.- Ale to nie zmienia faktu, że go kocham.

Jego wyraz twarzy zmienił się na bardziej wkurzony.

- Jesteś przeciwko mnie?! Powiedzieć ci coś?! To przez ciebie rodzice nie żyją! To ty do tego odprowadziłaś! Szczerze? Chciałbym, żebyś zginęła w tym zasranym domu tak jak nasi rodzice!

Nie wierzyłam, że to powiedział patrzyłam na niego przez chwilę ze zbierającymi się łzami w oczach.

- Rose ja...- dotarło do niego co powiedział. Szkoda że tak późno.
Wybiegłam do swojego pokoju w płaczu.

Po około trzydziestu minutach usłyszałam pukanie do drzwi.

- Rose, jesteś tu?- głos wydawał mi się dobrze znajomy.

Otworzyłam mu. Wszedł blondyn. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to moje zaczerwienione gałki oczne. Dał rękę na mój policzek odgarniając resztę włosów.

- Płakałaś?

- Harry... - skomentowałam jednym słowem.- Wiedzą.- dodałam po chwili.- wiedzą, kim jesteś.- Popatrzyłam mu w oczy.

Gotowało się w nich zdziwienie ale nie chciał tego pokazywać.

- Jak ręka?- ciągnął dalej.

- Draco...- próbowałam go uspokoić.

- Widziałem jak weszłam do waszej klasy, że Nott pisał za ciebie notatkę. Tylko ze względów zdrowotnych, czy mam być o co zazdrosny?- próbował być niezniszczalny.

- DRACO!- krzyknęłam.- Nie chcę, żeby tobie się coś stało.- widziałam jago przenikliwe spojrzenie.- Nie lubię Notta.- powiedziałam po chwili nie wytrzymując.- Przystawia się do mnie nie wiadomo dlaczego.

Uśmiechnęłam się, żeby nie robić podejrzeń.

- Co ci brat powiedział?- poprawił siedzenie i próbował rozgryźć o czym myślę, co wyglądało tak, jakby chciał czytać mi w myślach.

- Nic.

Zrobił niedowierzającą minę. Wtedy przypomniały mi się słowa: „Szczerze? Chciałbym, żebyś zginęła w tym zasranym domu tak jak nasi rodzice!".

- Nie chce, żebym żyła.

Po kilku godzinach postanowiłam zemścić się na bracie. Było już ciemno, więc była to idealna pora do działania. Wymknęła się z Hogwartu i deportowałam się po piękną białą willę z tego co widziałam pod Londynem. Zapukałam do środka. Po krótkiej chwili otworzył mi przygarbiony mężczyzna z zębami szczura i stalową prawą dłonią.

- A panienka tu czego?- uniósł brwi.

- Ja do czarnego pana.- syknęłam.

Zaśmiał się.

- Ty do czarnego...

Nie wytrzymałam tego. Popchnęła go i weszłam do środka. Zobaczyłam go. Voldemorta. Przestraszyłam się lekko, ale szłam dalej.

- Panie mój.- krzyknęłam. Obrócił się i wyglądał na zdziwionego.- Chcę zająć miejsce w moich szeregach. Harry Potter mnie zawiódł. Chcę być twoim sługą.- uśmiechnęłam się.

Podszedł do mnie okrażając mnie. Wtedy poczułam co to strach.

- Ach tak?- zaczął. Bez zastanowienia wziął moje odsłonięte lewe przedramię i wypalił Mroczny Znak. Ból był okropny. Na szczęście dałam radę.- Więc witaj...

- Rose... Brown.- zawahałam się.

- Rose.- uśmiechnął się.- A teraz się wynoś. Najlepiej do domu.

Deportowałam się w szoku do Hogwartu. Popatrzyłam jeszcze raz na moje przedramię. Zakryłam znak zaklęciem i w niespokoju poszłam spać.

Enemy's sister | Draco Malfoy [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz