31

71 3 0
                                    

Rano zeszłam po schodach widząc już wszystkich na dole.

- Długo spałaś.- Harry przy stole zmieniał opatrunek na ramieniu. Postanowiłam
mu pomóc. Podeszłam do niego i wzięłam bandaż w ręce. Poczułam pocałunek na policzku i odwróciłam głowę w stronę Draco. Uśmiechnęłam się i owinęłam pierwszy raz bandaż wokół jego ręki.

- Zrób śniadanie, Draco.- uśmiechnęłam się do niego.

- Jajecznica?- wszedł do kuchni.

- Może być!- krzyknęłam, bo był już daleko.- Gdzie Amanda?- ucięłam koniec bandaża.

- Jest w łóżeczku przy sofie... au!- krzyknął kiedy zaciskałam opatrunek.

- Już wszystko dobrze.- puściłam jago rękę.- Skończyłam.- usiadłam koło niego na krześle. Po chwili wstałam.- Idę mu pomóc.- Westchnęłam i poszłam do kuchni.

Przy blacie stał chłopak co chwilę doglądający jedzenia. Podeszłam do niego i przybliżyłam się do jego szyi. Złożyłam mu na niej lekki pocałunek. Odwrócił się do mnie.

- Tak cieszę się, że jesteśmy już razem i nic tego nie przeszkodzi.- lekko oparłam się o jego klatkę piersiową.

- Już na zawsze.- uśmiechnął się.- Na zawsze Rose Lilly Malfoy.- zrobił głupi uśmieszek. Malfoy? Serio?

- Malfoy?- Zaśmiałam się ironicznie.- Nałóż na trzy talerze.- wyszłam z kuchni.

Wieczorem siedziałam na dole i patrzyłam jak Draco kołysze małą do snu. Uśmiechnęłam się w jego stronę.

- Idę do góry sprawdzić co robi Harry.- wstałam z sofy. Wyszłam po schodach i zapukałam do drzwi. Ja z Draco zajmowaliśmy pokój państwa Malfoy, Amanda stary pokój Draco a Harry pokój ciotki blondyna.

- Proszę.- usłyszałam stłumiony głos chłopaka. Weszłam pospiesznie do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Chłopak siedział przy oknie i patrzył na krople deszczu spływające po wielkiej okiennicy. Wyglądał jakby uciekł. Uciekł do swojej własnej krainy myśli. Wyglądał, jakby już dawno nie obchodziło go to, co jest na tym świecie. Nie miałam pojęcia jakie to uczucie uciec od wszystkiego. On miał, i to duże. Wiedział, że weszłam, jednak nie zareagował. Dalej był nieruchomy. Usiadłam koło niego zamyślona.- Lubię patrzeć na deszcz. To mnie uspokaja- dodał.

- Dobrze, że w tych czasach cokolwiek cię uspokaja, Har...- pogładziłam kciukiem jego rękę. Widziałam w jego oczach strach. Strach przed nieodkrytymi pytaniami i bolesnymi odpowiedziami. Strach przed stawieniem czoła złu i wyrzuty za niezrobienie tego wcześniej. On się bał. Najnormalniej w świecie. Cholernie bał się Czarnego Pana.- Ja to widzę. Nie będziesz ani nie walczyłeś z nim sam. Damy sobie radę.- ręką ujęłam jego policzek.- Dostanie mu się ode mnie, bo zabrał mojego brata.- Zaśmiałam się. Przytulił mnie.

- Źle oceniłem Malfoy'a. Uratował mi życie, a ja... uh... traktowałem go cholernie z góry.- Harry powiedział ściskając mnie mocniej.

- Chciałeś mnie chronić. Ważne, że prawie wszystko się już ułożyło.- uśmiechnęłam się.- Pamiętasz co mama nam zawsze powtarzała? Nie ważne kto jest sprawcą. Ważne jakie ma serce.- przypomniałam sobie o mamie. Zawsze takie nagłe przypomnienia wywoływały we mnie nieopanowany i histeryczny płacz, lecz nie tym razem. Patrzyłam w oczy chłopakowi na co się zaśmiał.

- Mówiłaś mi to zawsze w szkole. „Pamiętaj ci mama by o tym pomyślała!"- zaśmiał się.

Po kilku seriach wymieniania się naszymi głupimi i często powtarzanymi kwestiami wróciliśmy na dół. Ku naszemu zdziwieniu nie było ani Amandy anie Draco. Wszędzie był bałagan! Sofa powywracane do góry nogami, zdarte zasłony i wszystko co chaotyczne. Wiedziałam! Wiedziałam że Draco będzie miał u Czarnego Pana przerąbane! Rozpłakałam się histerycznym płaczem.

- Oni już nie żyją! Amanda! Draco! Moje życie się zawaliło!- krzyczałam.

Enemy's sister | Draco Malfoy [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz