39

39 0 0
                                    

Postanowiłam spotkać się z Harrym. Mimo wszystko. I tak rozpierała mnie niezła energia. Weszłam zwiewnym krokiem do trzech mioteł mając niezbitą nadzieję na to, że mój owy „brat" będzie nim. Już od razu po otworzeniu masywnych drzwi od karczmy zobaczyłam zamyślonego bruneta wpatrującego się w podeszwy swoich butów. Wyglądał, jakby uciekł do swojego świata. Przez chwilę stałam wpatrując się w jego wyraz twarzy próbując rozszyfrować, o czym może myśleć. W końcu dosiadłam się na przeciwko. Odkaszlnęłam, by poinformować o moim dotarciu. Spod bujnej czupryny ujrzałam w końcu parę zielonkawych oczu. Wow. Skądś je pamiętałam, tylko nie wiem skąd. Uśmiechnęłam się niezręcznie, by nie pokazywać rumieńców, które i tak później pojawiły się na moich policzkach.

- Znasz go?- Harry zapytał zakłopotany patrząc mi w oczy. Dałam mu znak, że nie wiem o kogo chodzi. Odetchnął lekko i przybliżył się do mnie.- Voldemorta?

Nie wie? Nie musiałam długo myśleć nad odpowiedzią. Jednak prychnęłam z żywym śmiechem w oczach i z żartów krzepiąco na niego popatrzyłam.

- To przecież mój tata.- jeszcze raz Zaśmiałam się. Widziałam jednak, że nie oddaje entuzjazmu i gotuje się w nim złość. Nie miałam pojęcia czemu. Wziął parę oddechów. Widziałam jak w jego oczach skrzą się łzy. Czy może coś źle powiedziałam? Co się stało?- Co jest, Harry?- zapytałam jeszcze.

- Jesteś moją siostrą, Rose. Moją siostrą.- powtórzył dając płaczu upust.- A nasi rodzice... to on ich zamordował!- krzyknął.

Co? Nie. Nie możliwe. On by mi czegoś takiego nie zrobił! To on przecież dał Mo to wszystko. Czyż nie? Siedziałam przez chwilę nie mogąc nic z siebie wykrztusić. Czułam, jak oblał mnie zimny pot. W gardle miałam gulę, której nie mogłam przełknąć.

- Kłamiesz.- po chwili szorstko odpowiedziałam.

Teraz to on nie wiedział co powiedzieć. Przez długi czas siedzieliśmy bez ruchu uporczywie się na siebie patrząc.

- Rose?- zapłakany popatrzył jeszcze na mnie.- Nie, to już nie Rose.- wstał z niedowierzaniem i wyszedł. Po prostu wyszedł.

Miałam za nim biec, ale po chwili pomyślałam, że to bez sensu... deportowałam się pod dom. To jedyne co mogłam zrobić. Zapłakana pociągnęłam klamkę. Zamknięte. Zadzwoniłam dzwonkiem. Draco otwiera. Bez zastanowienia rzuciłam się mu na szyję. To wszystko bez sensu. Dosłownie.

- Nie wiem komu wierzyć.- powiedziałam powstrzymując drgawki płaczu. Nic nie mówił. Wiedziałam, że nie ma co. Gdyby Papa... V-Voldemort się dowiedział straciłabym go.- Draco, nie wiem komu wierzyć.- powtórzyłam ciszej wtulając się w jego klatkę piersiową.

- Chodź, zrobię Ci herbaty.- odchrząknął i przyprowadził mnie do krzesła. Usiadłam niego spokojniejsza patrząc na Amandę bawiącą się na podłodze zabawkami, bo dopiero teraz ją zauważyłam. Poprawiłam włosy i zagryzłam wargi. Muszę porozmawiać z Voldemortem. Miałam już tego dość.- Masz.- postawił przede mną porcelanową filiżankę pełną zielonego, gorącego napoju. Po chwili usiadł koło mnie.- Co mówił?

- N-nie pamiętam. Mówił coś o rodzicach... że to ON ich zabił i...- znowu się rozpłakałam.- Dlaczego akurat to przede mną stają takie problemy?- zapytałam znowu.

Draco jak gdyby nigdy nic podszedł do Amandy i ją podniósł. Popatrzył na mnie.

- W niej płynie krew Potter'ów. Tak jak w tobie, Rose Potter...- zawahał się mówiąc to.- Tak... to wszystko to prawda i umrę tylko po to, by cię chronić.- rozpłakał się.- Poznałem cię w Hogwarcie, tak byłaś jego siostrą. Taki ktoś jak ja nie powinien się w tobie zakochiwać. Byłaś siostrą wybrańca a ja...- zatrzymał się na chwilę by zaciągnąć nos.- Śmierciożercą, który sprowadził Cię na tą drogę.

- Draco... nie mów tak.- w końcu zaczęłam.- Nie wiem jak do tego doszło, bo nie pamiętam... ale...

- Zmodyfikował ci pamięć...- cicho powiedział. Mimo to usłyszałam wypowiedziane słowa i nie mogłam w nie uwierzyć. Mój „ojciec"? Naprawdę jest zły?! NIE! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA!

- C-coś ty powiedział?- zapytałam jeszcze raz sprawdzając, czy jest pewny tego, co powiedział.

- Tak...- powiedział znowu ciszej.- Chciał stworzyć swoją młodszą popieprzoną wersję siebie. Mówiłem ciągle, że prał ci mózg. Ale to nie w tej Rose się zakochałem...- powtórzył zdesperowany.- Nie... zakochałem się w tej poważnej, wierzącej czego chce, aroganckiej dla wszystkich z zewnątrz gryffonki ROZUMIESZ?!- krzyknął. Dobrze go rozumiałam, chociaż w ogóle nie wiedziałam o czym mówi. Tak. Nie zakochał się w tej mnie teraz. Tylko w tym czymś co było kiedyś. Całkowicie nie pamiętam co to było. Przypuszczam że nie byłam taka jak teraz. Nie płakałam już. Przytaknęłam twierdząco głową.

- Wiem.- odchrząknęłam nie patrząc na niego. Widziałam tylko jak ulatnia się z niego złość i sam wyraz jego twarzy staje się bardziej troskliwy lub zakłopotany. Nie oczekiwałam przeprosin. Wiedziałam, o co mu chodzi.

- Ja... tak bardzo cię przepraszam.- szepnął. Wiedziałam że przeprosi.- Nie chciałem tak tego powiedzieć.- zawahał się. Bez większego zastanowienia chwyciłam go za rękę. Moim kciukiem wykonywałam ruchy w górę i w dół po jego dłoni.

- Kocham cię.- urwałam krótko.

- Ja ciebie też.- uśmiechnął się niechętnie. Jeszcze przez długi czas patrzyliśmy się na siebie, póki nie chciałam zerwać tego kontaktu i rozglądnąć się dookoła.- Musimy rozładować emocje.- zaczął znowu.- chodź pograjmy w golfa.- uśmiechnął się bardziej czysto.

Patrzcie kto wrócił💀💀

Enemy's sister | Draco Malfoy [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz