Rozdział 31

13 3 0
                                    

Nathan

Gdy pozbyliśmy się z domu nieproszonych chuliganów, postanowiliśmy z Rose i Tobiasem rozejrzeć wokół budynku, czy coś się nie święci. Po szybkim, ale dokładnym patrolu po okolicy wróciliśmy do domu. Przyjaciółka Rose już spała, Janet i Dominic po naszym powrocie od razu też położyli się spać, Tobias zjadł kanapkę i również zniknął za zamkniętymi drzwiami swojego pokoju. Nie widziałem jednak nigdzie Rose. Założyłem więc, że również już śpi, zmęczona ostatnimi wydarzeniami.

W ciemnym domu zrobiło się nagle nieprzyjemnie cicho. Usiadłem na chwilę w salonie na kanapie zastanawiając się jak dopaść Borisa, jak do niego dotrzeć, a przede wszystkim co zrobić, aby chronić Rose. Siedziałem tak bez ruchu, pogrążony w myślach do momentu, gdy z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi, dochodzący z góry. Od razu wróciłem do rzeczywistości. Spojrzałem na zegarek, było grubo po drugiej w nocy.

Wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę schodów na piętro. W połowie drogi po schodach zatrzymałem się oniemiały.

Na korytarzu stała Rose z zaskoczonym wzrokiem, wpatrzona we mnie.

Nigdy nie widziałem jej takiej. Wyglądała całkowicie bezbronnie. Stała przede mną zaskoczona, przytrzymując przy piersi ręcznik, którym była owinięta. Jej włosy luźno opadały na ramiona, a z mokrych końcówek kapały maleńkie kropelki wody. Musiała niechcący je zmoczyć.

Nagle Rose wyrwana z chwili zaskoczenia ruszyła w stronę swojego pokoju i zniknęła za drzwiami.

Czułem jakby czas zatrzymał się w miejscu, mimo że całe wydarzenie trwało zaledwie kilka sekund.

Poczułem naglącą potrzebę, aby jeszcze raz ją zobaczyć, aby ją przytulić, spojrzeć w oczy, pocałować. Zrobiłem krok stawiając nogę na kolejnym stopniu schodów. Moje nogi poruszały się same. Miałem wrażenie, że dotarcie na piętro i do drzwi pokoju Rose zajęło mi całą wieczność. A kiedy już stałem przy drzwiach zauważyłem, że drzwi nie były zamknięte, tylko lekko uchylone. Rose nigdy nie zostawiała uchylonych drzwi. Zbliżyłem się do nich powoli i zajrzałem do środka. Poczułem jak w moich spodniach zaczęło robić się ciasno.

Rose nie była już w ręczniku, miała na sobie ciekną, krótką satynową koszulę nocną na ramiączka. Stała przy oknie, przez które do pokoju wpadała srebrzysta poświata księżyca. W tym blasku włosy Rose nie wydawały się szare jak zwykle, tylko srebrne. Wyglądała jak córka księżyca.

- Długo zamierzasz się tak przyglądać? - usłyszałem nagle jej przyciszony głos.

Po chwili odwróciła się i spojrzała prosto na mnie.

- Ja...

- Śmiało, wejdź. - przerwała mi, ale nie ruszyła się ze swojego miejsca.

Nie zastanawiałem się długo nad jej słowami. Uchyliłem szerzej drzwi i wszedłem do środka. Spojrzałem w oczy Rose. Były tak ciemne jak niebo za oknem i obserwowały mnie bacznie. Przemierzyłem cały pokój i zatrzymałem się tuż przed nią.

- Przepraszam, że was wszystkich wciągnęłam w tą wojnę z Borisem. - powiedziała nagle, co mnie bardzo zaskoczyło.

- Zrobiliśmy to dobrowolnie. - odparłem niemal od razu.

Rose nie odpowiedziała nic na te słowa. Opuściła ze mnie wzrok. Po chwili jej dłoń spoczęła na mojej piersi, w miejscu gdzie znajdowało się serce.

Pod wpływem jej dotyku zadrżałem, chciałem ją dotykać, ściągnąć z niej tą cholerną, ciekną koszulkę i zrobić z nią to, czego nie zrobiliśmy w akademii w tamtą noc, gdy wraz z Rose dowiedzieliśmy się prawdy o śmierci jej ojca.

Nieczysta Gra : AsesinoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz