Po powrocie z pogrzebu wszyscy udaliśmy się do skrzydła medycznego, aby Sylvia obejrzała nasze drobne rany. Mimo powagi całego zajścia, zarówno mi jak i moim przyjaciołom nic się nie stało poza drobnymi ranami i obiciami. Dlatego też wizyta w skrzydle medycznym była szybka i krótka. Po wyjściu humory całej szóstki moich przyjaciół były dobre i pozytywne. Poza moim. Wszyscy skierowaliśmy się do głównego holu szkoły, po czym udaliśmy się głównymi schodami na piętro.
- Rose? - zapytała nagle Janet, odwracając się do tyłu, gdzie szłam sama.
Ja jednak nie odezwałam się, tylko w ciszy i zamyśleniu szłam dalej.
- Rose. - powtórzyła Janet.
- Co się stało? - zapytałam wracając do rzeczywistości.
- Wszystko w porządku? - zapytał Tobias.
- Jasne. Dlaczego miałoby być inaczej. - wymusiłam uśmiech, mijając grupę przyjaciół.
- Nie wyglądasz jakby było wszystko w porządku. - zauważył Dominic.
- Po prostu jest mi przykro, że zostaliście przeze mnie wmieszani w tą bitwę po pogrzebie. - zatrzymałam się u szczytu schodów, ale nie odwróciłam się do przyjaciół.
- Rose, daj spokój, przecież wiedzieliśmy na co się piszemy, a poza tym do tego jesteśmy szkoleni. - uśmiechnął się Casper.
Nie odezwałam się. Uśmiechnęłam się ledwie dostrzegalnie, jednak po chwili ten uśmiech zniknął. Spojrzałam w okno i głośno westchnęłam.
- Wiesz, że zawsze możesz z nami porozmawiać. - odezwał się nagle Nathan, stając blisko mnie.
Zaskoczyło mnie odrobinę jego zachowanie.
- Nic mi nie jest. Po prostu jestem zmęczona. - odparłam tak cicho, że tylko on mógł mnie usłyszeć.
Po tych słowach ruszyłam w stronę korytarza w części sypialnej dziewczyn. Chciałam być sama. Musiałam poskładać swoją rozpadającą się maskę siły, odwagi i niezłomności.
*
Obudziłam się zdezorientowana. Gdzieś z oddali dochodziły przytłumione, regularne uderzenia o drewno. Rozejrzałam się dookoła. Leżałam na łóżku w moim akademickim pokoju. Po chwili dotarło do mnie również, że uderzenia, które słyszałam dochodziły zza drzwi.Przetarłam dłonią zaspaną twarz, podniosłam się z łóżka i podeszłam do drzwi, a gdy je tworzyłam moim oczom ukazała się postać Janet.
- Już myślałam, że gdzieś wyszłaś. - oznajmiła przyjaciółka z westchnieniem.
- Nie, wybacz. - odparłam.
Janet przyjrzała mi się uważnie w milczeniu.
- Spałaś? - zapytała w końcu.
- Najwyraźniej. - westchnęłam.
Nawet nie wiedziałam dokładnie, w którym momencie usnęłam i jak do tego doszło. Najwyraźniej musiałam być dość zmęczona wydarzeniami z ostatnich dni.
Zaprosiłam niezdarnym gestem ręki do środka moją przyjaciółkę. Ona zaś bez chwili wahania przyjęła zaproszenie.
- Nie powinnam się dziwić, że jesteś zmęczona i odsypiasz ostatnie wydarzenia, ale przyznam, że trochę mnie zaskoczyłaś. Myślałam, że się szykujesz. - mówiła Janet wchodząc w głąb mojego pokoju i rozglądając się dookoła.
- Do czego miałabym się szykować? - zapytałam, zamykając za nami drzwi i spoglądając na przyjaciółkę.
Janet spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami.
CZYTASZ
Nieczysta Gra : Asesino
AksiNie doceniali mnie, a to zaprowadzi ich ku zgubie. "Spojrzałam poważnym wzrokiem na niego. Obserwował mnie, a gdy nasze spojrzenia się spotkały, on spojrzał mi prosto w niebieskoszare oczy. - Jesteś ranna. Nie możesz się aż tak przeforsowywać, masz...