Rozdział 28

57 7 0
                                    

Odkąd przed czwartą nad ranem wybrałam się do biblioteki i znalazłam książkę, w której była spisana cała historia akademii – nie zmrużyłam oka. Od razu zabrałam się za czytanie jej zawartości. Fakt, że książka nie była jakoś bardzo gruba, bo miałam zaledwie trochę ponad trzysta stron, zdążyłam ją przeczytać do pory śniadania.Ostatnie zdanie przeczytałam, gdy na zegarku dochodziła godzina siódma rano. Odłożyłam więc skończoną już lekturę, podeszłam  do szafy, aby się przebrać w mundur na zajęcia, ale przed tym postanowiłam wziąć jeszcze szybki prysznic. Wszyscy uczniowie byli  już na parterze szkoły, więc korytarz sypialny był pusty.

Wzięcie prysznicu i przebranie się, a dodatkowo zrobienie lekkiego makijażu nie zajęło mi więcej niż dwadzieścia minut.

Zwarta i gotowa stawić na nowo czoło życiu bez Mike'a, zeszłam na parter akademii. Przy drzwiach do jadalni stało tylko kilka osób. Dwie dziewczyny, które były w niższej klasie, po chwili weszły do środka, a przed wejściem nadal stała dobrze znana mi grupka uczniów. Rozmawiali o czymś, dynamicznie gestykulując. Bez chwili zawahania podeszłam do nich.

- Nie możemy tego tak zostawić, to jest dla niej bardzo nie zdrowe. - mówiła z przejęciem, a nawet ze złością w głosie Janet.

Cała czwórka nawet nie zwróciła uwagi, że ktoś się do nich zbliża.

- O czym rozmawiacie? - zapytałam stając w odległości około metra od nich.

Rozmowa ucichła, a oczy moich przyjaciół jednocześnie skierowały się na mnie. Milczeli.Widok ich twarzy wyrażał tyle emocji, że nie byłam w stanie żadnych wyłapać. Nagle Janet rzuciła mi się w ramiona.

- Rose, tak bardzo się o ciebie martwiliśmy. Wiemy, że nie było, że nie jest ci łatwo, ale tak bardzo się baliśmy, że już nigdy nie wyjdziesz z tego pokoju, że zrobisz coś głupiego, że nasza Rose już nie wróci. - mówiła szybko Janet z coraz bardziej łamiącym się głosem.

Nie musiałam widzieć jej twarzy, aby wiedzieć, że do oczu zaczęły napływać jej łzy. Mi również było ciężko je powstrzymać. Przytulając mocno Janet, jednocześnie spojrzałam na chłopaków. Przyglądali się nam. Na ich twarzach mieszały się niepewność, ale i ulga.

- Przepraszam was wszystkich. - odezwałam się, a Janet odsunęła się ode mnie tak, aby widzieć moją twarz. - Wiem, że przez moje zachowanie bardzo się martwiliście, ale potrzebowałam wszystko sobie ułożyć. - wyjaśniłam.

- Doskonale cię rozumiemy. - uśmiechnęła się Janet.

Odsunęłam się od niej całkowicie i objęłam się ramionami. Westchnęłam ciężko,skierowując wzrok na sufit.

- No właśnie nie. - odparłam. - Tak w prawdzie to się poddałam. Po śmierci Mike'a wszystko się zawaliło, wszystko się zmieniło. Straciłam całą rodzinę, nie byłam w stanie nikogo obronić. Poddałam się. Nie chciałam już dalej żyć skoro nie ma już nikogo z mojej rodziny. - dodałam.

- Rose, ale... - widziałam, że Janet się zmartwiła.

- Wszystko się jednak zmieniło. - powiedziałam szybko, bo nie chciałam widzieć takich smutnych oczu przyjaciółki. - Muszę z wami poważnie porozmawiać.

Moi przyjaciele wyczuli w moim głosie zmianę. Nie mówiłam już głosem pełnym bólu i smutku, teraz był to poważny i niecierpiący sprzeciwu ton.

- O co chodzi? - zapytał Nathan.

Zawsze potrafił oddzielić rzeczy ważne od ważniejszych i teraz właśnie to robił. Wiedział, że mój ból był dla mnie ważny, ale to, co chciałam im powiedzieć, było ważniejsze.

Nieczysta Gra : AsesinoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz