Rozdział 2

151 9 0
                                    

- Zapiąłeś się? – zapytałam Mike'a, uspakajając swój oddech i odwracając się co chwila do do tyłu, jednocześnie prowadząc samochód po drodze z prędkością ponad stu dwudziestu kilometrów na godzinę.

- Tak. – odpowiedział chłopiec.

- Cieszę się. Bardzo się bałeś? – zapytałam patrząc już we wsteczne lusterko.

- Trochę. – odparł powoli Mike. – Gdzie tata? – zapytał po chwili.

- Taty przez jakiś czas nie będzie. – ważyłam każde słowo, po chwili ciszy. – Wiesz teraz musimy trzymać się tylko we dwoje, razem. Czeka nas trochę drogi i ... - przestałam mówić, kiedy zauważyłam, że przejeżdżaliśmy właśnie koło miejsca wypadku samochodu naszego ojca.

Straż pożarna kończyła gasić palący się samochód, a raczej jego wrak. Karetka stała obok, a policja spisywała zeznania świadków. Dookoła było sporo gapiów i dziennikarzy. Zwolniłam i jechałam w milczeniu patrząc na całe miejsce zdarzenia. Po chwili jednak dokończyłam swoją myśl.

- ... nie możemy dać się złapać tamtym złym panom. – dokończyłam.

- Bawimy się z nimi w berka? – zapytał Mike.

- Coś w tym stylu. W berka i w chowanego jednocześnie. Dlatego od teraz nie możesz ufać nikomu poza mną, okey? Jak ci powiem, że masz się gdzieś schować to, to robić, a jak powiem, że masz się nie ruszać, to też musisz posłuchać, dobrze? – mówiłam spokojnie i powoli.

- Dobrze. – odparł od razu chłopiec.

- No to super. – stwierdziłam, po czym cały czas prowadząc, zaczęłam szukać czegoś w skrytce w samochodzie. – Jest. – powiedziałam zadowolona.

Moim oczom ukazał się pager pokazujący dwie kropki. Jedną czerwoną, a drugą zieloną. Były w tym samym miejscu i przemieszczały się po mapce tak samo jak mój samochód po drodze. Bardzo kochałam Mike'a, wychowywałam go sama z ojcem, a w praktyce sama, bo ojciec dużo pracował. Zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa jego pracy i obawy o małego braciszka, zapisałam w pagerze dwa obiekty. Jeden oznaczał Mike'a, a drugi mój samochód.Położyłam pager na deskę rozdzielczą, cały czas jadąc dalej przed siebie.

Adrenalina z czasu obronnej akcji w domu zaczęła ze mnie uchodzić przez co zaczęłam robić się zmęczona i rozbolała mnie głowa.

- Rose? – odezwał się chłopiec.

- Co, kochanie? – zapytałam z troską.

- Jestem głodny. – wymamrotał.

Od czasu ucieczki z domu nie minęło więcej niż dwadzieścia minut, ale Mike nie jadł nic od śniadania, ja także zaczynałam odczuwać głód.

- Dobrze kochanie, tutaj zaraz będzie sklep, widzisz? – wskazałam palcem stację benzynową po prawej stronie drogi. – Zaparkuję niedaleko sklepu, szybko pójdę do środka i coś kupię, ty natomiast zostaniesz grzecznie w samochodzie i poczekasz na mnie, okey? – wyjaśniłam skręcając na parking koło stacji.

- Dobrze. – odpowiedział Mike.

- No to super. Ja biorę portfel i idę, a ty masz się stąd nie ruszać do momentu aż nie wrócę, dobra? – zapytałam z uśmiechem wychodząc z samochodu i patrząc na brata.

Chłopiec pokiwał głową. Odgarnęłam do tyłu swoje falowane szare włosy sięgające do łopatek i poszłam w stronę supermarketu. Kupiłam kilka przekąsek, a po zapłaceniu i zabraniu kupionych fast foodów wróciłam szybko do samochodu.Położyłam zakupy na siedzeniu obok brata.

- Na co masz ochotę? – zapytałam łagodnie.

- Mogę chrupki? – zapytał wskazując na paczkę solonych chrupek.

Nieczysta Gra : AsesinoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz