Wszyscy zerwaliśmy się ze swoich miejsc na równe nogi.
- Ej, to raczej nie było nic normalnego. - odezwał się Tobias, rozglądając ostrożnie dookoła.
- Nie. To Boris. - oznajmiłam poważnie.
Janet i chłopaki spojrzeli na mnie, ale nic nie powiedzieli. Zrobiłam jeden krok w stronę okna, gdy rozbrzmiał kolejny huk.
Teraz nie czekaliśmy już na nic. Wybiegliśmy z biblioteki i moim oczom od razu ukazała się para uczniów z Alfy, którzy odbywali właśnie patrol. Byli poobijani i zakrwawieni. Podbiegłam do nich.
- Co się stało? - zapytałam szybko, a Dominic złapał pod ramię chłopaka z krwawiącą nogą.
- Nie wiem. To wszystko stało się tak nagle. - odezwał się chłopak krzywiąc z bólu.
- O-oni po-pojawili się z-znikąd. - dodał drugi jąkając się.
To musiał być Boris. Kto inny atakowałby tak otwarcie akademię? Nikt, tylko on. A ja nie mogłam godzić się na to, co on właśnie wyczyniał. Chciał dorwać mnie. Ze mną chciał się „zabawić", dlatego pozostałych powinien zostawić w spokoju. Musiałam zacząć działać.
- Tobias, Dominic zaprowadźcie chłopaków do Sylvii. - oznajmiłam głośno. - Janet, poinformuj Amandę, Carla i pozostałych uczniów w...
- Co ty robisz? - przerwał mi nagle Nathan.
- A na co ci to wygląda? -zapytałam wykonując szeroki gest ręką. - To nie jest normalne co tu się teraz dzieje. Trzeba wszystkich poinformować. - widziałam, że moje słowa nie przekonywały Nathana, ale nie mogłam siedzieć i patrzeć. - Nathan, musimy zacząć działać. Wystarczająco długo siedzieliśmy bezczynnie.
Nathan i pozostali doskonale wiedzieli, że miałam rację. Cała nasza piątka nie umiała żyć bez adrenaliny, walki i rywalizacji. Poza tym byliśmy jednymi z najlepszych uczniów z całej akademii i Alfy, bez naszej pomocy rówieśnicy nie poradziliby sobie. Musieliśmy zacząć działać i to szybko.
- Dobra, Janet, chłopaki słyszeliście co powiedziała Rose. - oznajmił Nathan, po czym ruszył w moją stronę.
- A ty dokąd? - zapytałam, gdy mnie mijał.
- Jeśli mamy walczyć musimy chyba mieć jakąś broń. - powiedział łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę wyjścia z akademii.
Uśmiechnęłam się.Przyspieszyłam kroku i wraz z Nathanem udaliśmy się do bocznego wyjścia z gmachu. Na zewnątrz było słychać odgłosy strzałów i walk. Było źle. Szybkim biegiem pokonaliśmy drogę do strzelnicy. Weszliśmy do zbrojowni, a moim oczom ukazał się dość pokaźny arsenał. Wzięłam wszystko to, czym lubiłam się posługiwać, a czym też było można nieźle uszkodzić przeciwnika. Jak zawsze wzięłam dwa Glocki 17, które przyczepiłam w kaburach wokół bioder. Do obu ud przyczepiłam paski z kaburami na kilka nie dużych noży. W kieszeni spodni jak zwykle miałam przy sobie mój srebrny kastet. Nie zabrałam z pokoju swojego noża motylkowego, ale nie było to problemem, bo w zbrojowni było ich kilkanaście. Wzięłam więc jeden i wetknęłam w prawy but. Dodatkowo w oczy rzucił mi się mały karabinek AR-15, więc też postanowiłam go ze sobą wziąć. Nie zapomniałam również o zapasie magazynków, do Glocków i karabinka. Nathan podał mi także kamizelkę, ale pokręciłam przecząco głową. Nigdy nie lubiłam na zajęciach nosić tych przeklętych kamizelek kuloodpornych. Zawsze wychodziłam bez nich.
Zwarci i uzbrojeni po zęby wyszliśmy ze zbrojowni. Mieliśmy również dużą czarną torbę, w którą zapakowaliśmy ulubiony sprzęt Dominica i Tobiasa. Jeśli chodziło o Janet, wiedziałam, że od razu uda się do pomieszczenia nadzorującego, z którego miała wgląd i dostęp do wszystkich kamer w budynku akademii, dookoła niej, i na całym terenie szkoły.
CZYTASZ
Nieczysta Gra : Asesino
ActionNie doceniali mnie, a to zaprowadzi ich ku zgubie. "Spojrzałam poważnym wzrokiem na niego. Obserwował mnie, a gdy nasze spojrzenia się spotkały, on spojrzał mi prosto w niebieskoszare oczy. - Jesteś ranna. Nie możesz się aż tak przeforsowywać, masz...