Grupa jadąca wraz ze mną na pogrzeb, wyjechała z akademii dzień przed uroczystością. Droga przebiegła spokojnie i bez żadnych przygód, a na miejscu byliśmy w godzinach wczesno wieczornych. Zatrzymaliśmy się w hotelu, aby móc się wyspać i spokojnie przygotować na kolejny dzień. Zaparkowaliśmy auta na parkingu, wynajęliśmy pokoje i mogliśmy w końcu odpocząć po podróży.
- Ależ ta droga jest męcząca. - stwierdziła Janet kładąc się na łóżku.
- Strasznie długa. - dodała Nicole, wyjmując z torby kosmetyczkę.
Spojrzałam przelotnie na towarzyszki nie włączając się do rozmowy. W milczeniu rozpakowałam z torby czarne ubrania na następny dzień. Po wyjęciu kosmetyczki i piżamy udałam się bez słowa w stronę drzwi do łazienki, aby się wykąpać.
Gdy zostałam sama we wnętrzu nie wielkiej łazienki, zdjęłam z siebie ciemne ubrania, po czym weszłam pod prysznic chcąc zmyć z siebie ciężar wszystkich bolesnych wspomnień. Rany na plecach już dawno się zabliźniły jednak cały czas przypominały mi o nieprzyjemnych przeżyciach.
Nie spieszyłam się z kąpielą, ale gdy wyszłam z łazienki po kąpieli, zobaczyłam, że w pokoju poza Janet i Nicole była także Amanda.
- Rose, jak się czujesz? - zapytała dyrektorka.
Podeszłam do swojego łóżka, nie patrząc na kobietę. Nie miałam ochoty na tego typu rozmowy.
- Nie musisz się o mnie tak martwić. Radzę sobie. O której jutro stąd wychodzimy? - odezwałam się wycierając ręcznikiem mokre, szare włosy.
- O dziewiątej trzydzieści musimy być gotowi. Carl w samochodach na wszelki wypadek zostawił broń. Francis był bardzo ważną osobą, więc na pogrzebie będzie wielu ważnych i wysoko postawionych ludzi. - mówiła Amanda.
Francis był moim ojcem i doskonale wiedziałam jak ważną był postacią. Amanda nie musiała mi tego tłumaczyć, ani przypominać.
- Jest to też idealna okazja dla wrogów publicznych, aby się zemścić. - mówiłam siadając na łóżku. - Konkretyzując jest to idealna okazja dla Borisa, aby zaatakować. - posłałam Amandzie wymowne spojrzenie czekając na jej reakcję i opinię na ten temat.
- Tak, ale uważam, że tego nie zrobi. Będzie dużo ważnych osobistości, a co za tym idzie, będzie dwa razy tyle ochrony. - stwierdziła spokojnie Amanda.
Argumenty dyrektorki w żaden sposób mnie nie przekonały. Boris już nie raz pokazał na co było go stać i jak dyskretnie potrafił się wszędzie wmieszać w otoczenie. Zaczynałam odnosić wrażenie, że Amanda go nie doceniała.
- To się okaże co zrobi. - odparłam oschłym tonem. - W prawdzie nikt nie jest w stanie przewidzieć co on zamierza zrobić i kiedy zaatakować. Nie jest taki głupi. - powiedziałam z powagą w głosie, stając obok okna i patrząc w ciemność.
Amanda na to już nic nie odpowiedziała, westchnęła głośno, zmierzyła wzrokiem całą naszą trójkę, po czym ruszyła w stronę drzwi.
- Spokojnej nocy, dziewczęta. Dobranoc. - powiedziała znikając za zamykanymi drzwiami.
*
Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie i mimo wielu prób, już nie mogłam spać. Zniecierpliwiona podniosłam się z łóżka, najciszej jak potrafiłam ubrałam się w czarne leginsy, założyłam czarną bluzkę na ramiączka oraz wygodne buty. Związałam swoje szare włosy w kucyk i bezszelestnie, tak jak uczono nas w akademii, wyszłam z pokoju nie budząc koleżanek. Cichym korytarzem ruszyłam w stronę schodów, zeszłam do pustego hotelowego lobby, a następnie skierowałam się do wyjścia z budynku. Gdy byłam już na zewnątrz głęboko odetchnęłam. Rozejrzałam się po znajomym mieście i ruszyłam biegiem przed siebie.
CZYTASZ
Nieczysta Gra : Asesino
ActionNie doceniali mnie, a to zaprowadzi ich ku zgubie. "Spojrzałam poważnym wzrokiem na niego. Obserwował mnie, a gdy nasze spojrzenia się spotkały, on spojrzał mi prosto w niebieskoszare oczy. - Jesteś ranna. Nie możesz się aż tak przeforsowywać, masz...