Rozdział 9

87 7 0
                                    

Po spotkaniu z Carlem, ja i grupka moich przyjaciół udaliśmy się na strzelnicę, aby porywalizować. Strzelaliśmy do celu, śmiejąc się i stawiając sobie coraz wyżej poprzeczkę.

- Co wy tutaj robicie? – usłyszeliśmy nagle dziewczęcy głos.

- Nicole. – zauważyła Janet.

- Wiecie, że nie powinno was tu być. – Nicole była ewidentnie oburzona.

- Przecież nic się nie dzieje. – uśmiechnął się Tobias.

- Mimo wszystko. – odparowała. – Poza tym zaraz będzie kolacja.

Nicole była jedną z najbardziej pilnych i przestrzegających regulaminu uczniów. Zwracała uwagę na nawet najmniejsze przewinienia i nagięcia obowiązujących reguł,gdzie nasza grupka była jej całkowitym przeciwieństwem. Nie mogliśmy przeżyć chociażby jednego dnia bez złamania lub chociażby nagięcia panujących w akademii reguł, a korzystanie ze strzelnicy bez niczyjej wiedzy i pozwolenia zaliczało się właśnie do takich rzeczy.

- No tak. – odezwał się Dominic, przeładowując broń i strzelając do celu.

Westchnęłam.

- Nicole ma rację. Chodźmy stąd. Nie wiem jak wy, ale ja jestem głodna. – odezwałam się.

Moi przyjaciele spojrzeli na mnie, a potem na siebie nawzajem.

Po krótkiej wymianie zdań, wszyscy skierowaliśmy się do głównego budynku na kolację. Wraz z przyjaciółmi usiadłam przy tym samym stoliku co zawsze, pogrążając się w rozmowie.

- Jak myślicie, co będzie na tych zajęciach dziś wieczorem? – zapytała Janet.

- Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że coś ciekawego. – uśmiechnął się Dominic, pochłaniając kanapkę z wędliną i pomidorem.

- Oh, dajcie spokój, na pewno będzie fajnie. – cieszył się Tobias. – Uwielbiam zajęcia w nocy.

- Wariat. – podsumowałam, pijąc sok pomarańczowy.

Nie wiem co takiego ekscytującego było w zadaniach odbywających się po zmroku. Nie dość, że widoczność była bardzo mocno ograniczona to jeszcze panowała tak przenikliwa cisza, że nawet własny oddech lub bicie serca zdawało się być bardzo głośne i niemal zagłuszało wszystkie inne i tak ledwo słyszalne dźwięki. Jedynym plusem takich zadań było bardzo łatwe wtopienie się w otoczenie.

Kątem oka zauważyłam, że Casper mi się pilnie przyglądał. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, chłopak mrugnął do mnie.

- Chyba wpadłaś mu w oko. – podsumował Tobias, szturchając mnie łokciem w bok.

- Daj spokój. - zbyłam go machnięcie ręki.

Nie interesowały mnie szkolne romanse i zauroczenia. Tym bardziej, że moją głowę zaprzątały całkowicie inne i bardziej poważne sprawy.

- No co, Rose? Przecież to widać. – nie odpuszczał blondyn.

- Jakoś nie mam ochoty na romanse. – powiedziałam oschle.

Chciałam jak najszybciej urwać ten temat związany z uczuciami do rówieśników płci przeciwnej, jednak Janet szybko podchwyciła temat i nie dała go zakończyć.

- No chyba, że w grę wchodzi Nathan. – uśmiechnęła się przebiegle.

- Co? – zdziwili się chłopcy.

- Co ci przyszło do głowy? – zapytałam również zaskoczona.

- Przecież widziałam, jak się dziś zarumieniłaś. Udawałaś twardzielkę, ale rumieńce cię zdradziły. – uśmiechała się Janet.

Nieczysta Gra : AsesinoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz