Rozdział 12

82 6 0
                                    

- Rose, co ty tutaj robisz? – zapytała zdziwiona dyrektorka, podnosząc głowę znad dokumentów, kiedy zobaczyła mnie w drzwiach swojego gabinetu.

Nie zadawałam sobie trudu nawet żeby zapukać.

Byłam wściekła.

Ku mojemu zaskoczeniu, za mną szybko szedł Nathan, który jednocześnie nadrabiał za mnie uprzejmością.

- Przepraszamy, że tak wpadamy bez uprzedzenia, ale...

- On mnie znalazł. – wycedziłam przerywając Nathanowi.

Cisnęłam z hukiem kartką o blat biurka Amandy.

Zdezorientowana dyrektorka, spojrzała na mnie, Nathana, a następnie na rozdartą kartkę, którą przed nią położyłam.

- Usiądźcie. – powiedziała, biorąc kartkę do ręki, a drugą dłonią wskazując fotele.

Z początku Amanda nie spuszczała ze mnie wzroku, dopóki nie zajęłam miejsca w jednym z foteli. Dopiero wtedy zaczęła czytać ze zmarszczonymi brwiami, przechadzając się koło okna. Po skończeniu spojrzała na mnie. Siedziałam w fotelu z zaplecionymi rękoma na piersi, bacznie obserwując Amandę. Ona zaś, obiegła mnie spojrzeniem, a potem znów spojrzała na list.

- Gdzie to znaleźliście? – zapytała w końcu opierając płasko dłonie na blacie ciemnego biurka.

- Przy jeziorze, było przyczepione do pnia jednego z drzew za pomocą tego. – wyjaśnił Nathan kładąc obok listu, nóż.

- Możesz pójść po Carla? – Amanda znów zwróciła się do Nathana, po czym jej wzrok powędrował na mnie.

Nathan skinął głową i szybko wyszedł z gabinetu.

Po jego wyjściu nastała długa, pełna napięcia cisza. Siedziałam w fotelu bojąc się odezwać, gdyż mogłam powiedzieć coś, czego mogłabym później żałować, dlatego wolałam milczeć. Amanda zaś spacerowała przy oknie w tą i z powrotem. Na jej twarzy malował się wyraz skupienia.

- Rose? – przerwała nagle ciszę.

Tak nagłe odezwanie się Amandy sprawiło, że coś we mnie pękło.

- Czego on, do cholery, ode mnie chce? – odezwałam się szybko.

- Nie wiem, ale mam zamiar to ustalić. – odpowiedziała Amanda stanowczym tonem.

Dyrektorka chciała coś jeszcze powiedzieć, ale nagle otworzyły się ciemne drzwi.

- Wzywałaś mnie. – usłyszałyśmy nagle głos Carla, który przyszedł razem z Nathanem.

- Dobrze, że tak szybko udało ci się przyjść. – powiedziała Amanda, podchodząc do biurka i biorąc z niego list. – Spójrz na to.

- Co to jest? – zdziwił się Carl.

Wziął od dyrektorki rozerwaną kartkę, po czym zaczął czytać. Po skończonej lekturze spojrzał poważnym wzrokiem na wszystkich zgromadzonych w gabinecie.

- Było przyczepione do drzewa, za pomocą tego noża. – odezwała się Amanda, wskazując na ostrze leżące nadal na blacie biurka.

- Jakim cudem ktoś od Borisa, albo i sam Boris, dostał się na teren akademii? Chyba nie przefrunęli nad murem. – wypaliłam tracąc cierpliwość i gwałtownie wstając z fotela.

- Rose, spokojnie. Wyjaśnimy to. – mówiła powoli Amanda.

Miałam dosyć. Każdy traktował mnie jak dziecko. Chcieli, abym siedziała z założonymi rękoma, jak mała, potulna dziewczynka, gdzie mnie aż nosiło ze złości.

Nieczysta Gra : AsesinoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz