2. Powrót Avatara

119 4 0
                                    

Każde z nich było przestraszone. Bali się powrotu i konsekwencji jakie ich spotkają. Wiedzieli, że nie wolno wchodzić a okręt, ale zignorowali zakazy, a teraz będą musieli za to zapłacić. Katara bała się co zrobi jej babcia gdy ją zobaczy. Aang bał się, że przez jego pomysł dziewczyny będą miały kłopoty. Klaudia natomiast bała się, że mieszkańcy wioski postanowią się pozbyć nomada powietrza. Prawdą jest to, że szybko przywiązała się do chłopca, tak jak on do nich. Kiedy tylko znaleźli się przed wioską, w wejściu przywitał ich karcący wzrok dorosłych, Sokki i współczujące spojrzenie Kaya. Szatynka patrzyła wszędzie, tylko nie na ciocię i babcię. Najmłodsi natomiast podbiegli do Aanga by się bawić. Przytulili chłopca, a nastolatki stojące obok patrzyły na tą scenę nie wiedząc jak zareagować. Z szeregu wyszedł Sokka.

- Wiedziałem, to ty wezwałeś flotę Ognia tą błyskawicą. Wydałeś im naszą wioskę, prawda?

- On nic nie zrobił. - warknęła podirytowana nastolatka. Od kiedy tylko znów zamieszkała na Biegunie syn Hakody bez przerwy zachowuje się jakby wszystko wiedział najlepiej.

- To było nie chcący. - starała się wytłumaczyć Katara.

- Tak, chodziliśmy po okręcie, a tam była pułapka i ten...my w nią wpadliśmy. - młody mnich podrapał się zakłopotany po karku. Kanna popatrzyła z zawodem na wnuczkę i jej przyjaciółkę.

- Klaudio, Kataro, nie powinnyście wchodzić na ten okręt. Teraz grozi nam niebezpieczeństwo. - Anna nie mogła uwierzyć w bezmyślność dziewczyn.

- Nie wińcie ich, ja je namówiłem do tego. To przeze mnie. - spuścił głowę w dół.

- Aha! Czyli zdrajca się przyznał. Wojownicy, odsuńcie się od wroga, trzeba wygnać go z wioski. - dzieci poszły w kierunku najstarszego chłopaka w wiosce, a zielononiebieskooka zacisnęła pięści. Jeszcze nigdy nie była tak zła na kogoś.

- Sokka, popełniasz błąd! To nie w porządku! Od początku go nie lubiłeś! - starsza dziewczyna już nie starała się powstrzymać. Przez całe życie zachowuje spokój, ten jeden raz musi wyładować swoje emocje inaczej niż zazwyczaj.

- Nie o to chodzi, obiecałem mojemu ojcu, a wodzowi tego plemienia, że będę was chronić przed zagrożeniem. - argument ciemnowłosego nie przekonał dziewczyny.

- Ale Aang nie jest naszym wrogiem. - warknęła podirytowana szatynka. Jeżeli ktoś ma ją doprowadzić do takiego stanu to tylko jej przyjaciel z Plemienia Wody.

- To prawda, nie możemy wygnać Aanga. Nie widzicie? On dał nam coś, czego nie zaznaliśmy od dawna, zabawę. - Katara postanowiła się wtrącić, za co zielononiebieskooka była jej wdzięczna.

- Co? Magów Ognia nie pokonasz zabawą. - Sokka też się powoli irytował.

- Bo pokonasz ich bumerangiem kiedy oni mają magię ognia i zaawansowane maszyny!? - mimo, że Klaudia jest dość spokojną osobą, jest też bardzo nie cierpliwa.

- Prędzej niż zabawą. - upierał się przy swoim.

- Powinieneś spróbować. - nomad jak zawsze mówi to z uśmiechem na twarzy.

- Wynoś się z naszej wioski i to już. - zażądał najstarszy z nich.

- Babciu proszę cię, nie pozwól go wygonić.

- Babciu, ciociu, proszę, nie możecie, on jest jak rodzina. - obie nalegały. Nie chciały stracić przyjaciela.

- Dobrze wiedziałyście, że nie wolno wchodzić na okręt. - przemówiła Kanna.

- Nie możemy ryzykować. - poparła swoją przyjaciółkę babcia starszej. Spojrzenie nastolatek padło na Carsis.

- Zgadzam się z Sokką, on zagraża nam wszystkim. - szatynka czuła jak jej serce ściska się boleśnie. Z jej oczu poleciało kilka łez, nie była tak silna jak Katara. Z natury była bardzo wrażliwa, dlatego nie mogła udawać, że nie rusza jej to. Katara chwyciła nomada za dłoń.

Avatar: Legenda Aanga "Inna historia"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz