Drużyna Avatara siedziała na ziemi i oglądała deszcz meteorytów.
- Łał, niesamowity widok. - zachwyciła się Katara.
- Pomyślcie życzenie, spadające gwiazdy podobno je spełniają. Tylko nie możecie go powiedzieć, bo się nie spełni. - Klaudia zaśmiała się pod nosem.
- Naprawdę? Spróbuję tego. - Aang zamknął oczy i zmarszczył czoło, jednak po chwili otworzył je z uśmiechem. - Już!
- Przy czymś takim czuję się całkiem nieistotny. - stwierdził Sokka.
- Eh, za każdym razem wygląda to tak samo. - na uwagę Toph szatynka zaśmiała się pod nosem. Potem zauważyli jak jeden z meteorów leci bardzo blisko.
- Czegoś takiego jeszcze nie widziałaś. - na słowa Sokki każde z nich patrzyło na kamień lecący...w ich stronę. Rozbił się kilkadziesiąt metrów dalej, mogli zauważyć, jak miejsce wylądowania skały zaczyna płonąć. Polecieli tam, by zobaczyć, że polana w każdej chwili może zająć się ogniem.
- Ogień zniszczy miasto! - brązowowłosa słusznie zauważyła.
- Nie jeśli go zgasimy! - Aang, Sokka i Toph zsiedli z bizona, a dwie nastolatki zostały. Brązowowłosa chwyciła lejce.
- Niedaleko jest strumień, skierujemy wodę na ogień! - szybko wyjaśniła starsza, po czym poleciały.
- Wykopmy rów, by ogień nie mógł się rozprzestrzenić. - Avatar skierował swoje słowa do czarnowłosej.
- A co ja mam robić? - Sokka popatrzył smutny na swoich przyjaciół.
- Zaopiekuj się Momo. - po czym Aang pobiegł bliżej ognia.
Czwórka magów ugasiła ogień choć było to dość trudne zadanie, zważywszy na wielkość płomieni. Ostatecznie z wody której użył nomad powstał śnieg, na co piętnastolatka uśmiechnęła się. Szybko jednak ten uśmiech zniknął.
- Dobra robota kochani. - pochwalił ich pracę mnich.
- A gdzie Sokka? - szatynka popatrzyła po reszcie. Odwróciła głowę do tyłu, przez co zobaczyła jak wojownik wyłonił się z kupki śniegu. Zaśmiała się pod nosem, na co szesnastolatek pokazał jej język.
***
Następnego dnia siedzieli w lokalu i jedli posiłek, szarooki, czarnowłosa, zielononiebieskooka i niebieskooka siedzieli przy stole, ale niebieskookiego nie było obok nich.
- Ci ludzie nie mają pojęcia jak mało brakowało do pożaru zeszłej nocy. - zdziwienie w głosie czarnowłosego była mocno słyszalna.
- Ta, najgorsze w tych przebraniach jest to, że już nikt nas nie uważa za bohaterów. Brak mi miłości. - narzekała Beifong.
- Wiesz, ciężko by kochali nas w Narodzie Ognia, nie uważasz? - piętnastolatka popatrzyła na nią z rozbawieniem.
- Yhu, biedni bohaterzy. - Sokka na chwilę odwrócił do nich głowę, po czym znów popatrzył na miasto.
- O co ci chodzi? Nawet nie tknąłeś tego ślimaka. - nie rozumiała jego siostra.
- No bo wy wszyscy umiecie robić niesamowite, magiczne sztuczki. Jak gaszenie płonącego lasu, latanie i unoszenie dowolnych rzeczy. A ja nie potrafię latać, co nie? Ja nie umiem nic robić. - spuścił głowę, a reszcie zrobiło się smutno.
- Nie prawda, nikt tak się nie zna na mapach. - wypaliła Katara.
- Ja wogóle nie widzę. - dołączyła się Toph.
![](https://img.wattpad.com/cover/283211311-288-k156845.jpg)
CZYTASZ
Avatar: Legenda Aanga "Inna historia"
FanfictionPewnego dnia, "zwykła" dziewczyna trafia do innego świata. Okazuje się, że z tym światem łączy ją więcej niż przypuszczała. Będzie próbowała wrócić, czy zostanie i zmierzy się z przeznaczeniem?