Lecieli nad bagnem, Katara czytała zwój, Klaudia nuciła pod nosem i stukała o kolano rytm, Sokka ostrzył ostrze, a Aang kierował bizonem. Szatynka była ubrana w szatę, jak rodzeństwo. Nagle poczuła jak powoli zniżają lot.
- Lądujemy? - rodzeństwo popatrzyło na nią, a potem każde z nich skupiło się na Aangu.
- Ej, dlaczego tu lądujemy? - zapytał brunet, jednak mnich nie odpowiedział. - Aang, dlaczego zaniżamy lot? - tym razem chłopiec ocknął się z transu.
- Co? Nie zauważyłem. - dalej lecieli w dół.
- A teraz zauważasz? - dziewczyny znalazły się przy niebieskookim.
- Coś się stało? - zmartwiła się brunetka.
- Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale te bagna mnie chyba wzywają. - wytłumaczył nomad.
- A powiedziały ci gdzie znajdziemy jedzenie? - zielononiebieskooka uderzyła się ręką w czoło słysząc co mówi jej starszy przyjaciel.
- Nie, one chyba chcą żebyśmy wylądowali. - doprecyzował łysy chłopiec.
- Nie chcę obrazić bagien, ale nie widzę tu lądu do ładowania. - znów ironizował najstarszy.
- Ale Bumi mówił, że ucząc się magi ziemi trzeba czekać i słuchać. A teraz właśnie słyszę ziemię. Mam ją zignorować?
- Może coś w tym jest? Nie jestem Avatarem i nie wiem na czym to polega, ale skoro ziemia go wzywa, to najwyraźniej ma powód. - zauważyła piętnastolatka. Rodzeństwo posłało jej zaskoczone miny.
- Nie sądzę, by coś w tym było. A ty zignoruj ziemię. - Sokka wychylił się z siodła.
- Nie jestem pewna, czy lądowanie tutaj to dobry pomysł. - brunetka tym razem stała po stronie brata. - Tu jest coś złowieszczego. - na słowa przyjaciółki starszą przeszły nieprzyjemne dreszcze. Appa i Momo zgodzili się po swojemu z Katarą i Sokką. Klaudia, sama nie wiedząc czemu założyła na ramię swoją torbę.
- Widzisz? Nawet Appie i Momo się tu nie podoba. - dalej przekonywał chłopca niebieskooki.
- Dobrze, skoro większość głosów jest przeciw. Pa bagna. - zaczęli lecieć przed siebie, jednak za nimi pojawiło się tornado. Zaczęli uciekać, w trakcie ucieczki Sokka zaczął wznosić się przez trąbę powietrzną, więc nastolatki chwyciły jego dłonie same trzymając się siodła. Aang otoczył bizona wiatrową kulą, a brunet znów znalazł się w siodle. Tornado wessało ich do środka, jednak kula maga nie utrzymała się za długo. Nastolatkowie spadli ze zwierzaka i zostali wyrzuceni na bagna. Dzieci z Plemienia Wody wpadły z pluskiem do wody, za to Avatar zleciał delikatnie na dół. Wstali cali obolali.
- Czemu spodziewałam się czegoś takiego? - szatynka poprawiła pasek od torby i odetchnęła z ulgą.
"Dobrze, że jest wodoodporna."
- A gdzie Appa i Momo? - nikt nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie nomada. Chłopiec wskoczył na drzewo i zaczął wykrzykiwać imiona zwierzaków.
- Sokka, masz łokciową pijawkę. - niebieskooki na słowa siostry zaczął panikować.
- Gdzie?! Gdzie?! - zielononiebieskooka znów uderzyła się ręką w czoło.
- A jak myślisz? - piętnastolatka uniosła brwi do góry, a brunet od razu oderwał pijawkę od swojego ciała.
- Dlaczego one ciągle się mnie czepiają? - rzucił ją do wody, a nastolatki popatrzyły jak wpada do wody. Aang znalazł się obok przyjaciół huśtając się na lianie.
- Znalazłeś ich? - niebieskooka skierowała pytanie do mnicha.
- Nie, a to tornad...całkowicie zniknęło.
CZYTASZ
Avatar: Legenda Aanga "Inna historia"
FanfictionPewnego dnia, "zwykła" dziewczyna trafia do innego świata. Okazuje się, że z tym światem łączy ją więcej niż przypuszczała. Będzie próbowała wrócić, czy zostanie i zmierzy się z przeznaczeniem?