Jechali takim jakby pociągiem tylko, że silnik to byli magowie ziemi popychający wagony. Niektórzy w wagonie patrzyli dziwnie na szatynkę, która była ubrana dalej w biała bluzkę i szorty. Trzymała w swoich dłoniach wachlarze które kupiła na Wyspie Kyoshi i przyglądała się im z uwagą.
- Patrz! Wewnętrzny mur! - Katara pokazała Aangowi coś za oknem. - Nie dowiary, że udało nam się bezpiecznie dotrzeć do Ba Sing Se. - ekscytowała się nastolatka.
- Ej, nie mów hop. Może nas jeszcze zaatakować jakaś gigantyczna eksplodująca łyżka, a może miasto zalało morze pełne morderczych krewetek. - zaczął Sokka.
- Znowu piłeś sok z kaktusa? - westchnęła Toph głaszcząc Momo na swoich kolanach.
- Tylko mówię. Spotykają nas dziwne rzeczy. - między czarnowłosą, a brunetem usiadł mężczyzna z jakimś warzywem w buzi, nie wyglądał normalnie.
- W takich miastach najgorsza jest jedna rzecz, rozpowszechniana propaganda. - powiedziała dziewczyna czując niepokój na myśl o mieszkaniu w tym miejscu.
- Nie martw się Aang, znajdziemy Appę. - brunetka starała się go podnieść na duchu.
- To takie wielkie miasto. - westchnął chłopiec.
- To gigantyczny bizon, gdzie mogliby go schować? - Sokka wyjrzał przez okno dwóch dziewczyn i nomada, a po chwili przejechali przez tunel w murze zewnętrznym.
- Ba Sing Se wygląda jak jakaś kolonia, a nie miasto. - zdziwiła się Klaudia trzymając swoje wachlarze. Wszystko było utrzymane w kolorach zielonych, czarnych i kremowym. Dojechali do stacji gdzie pociąg się zatrzymał, a piątka przyjaciół wyszła ze środka.
- Znowu w mieście. Ekstra. - zironizowała Beifong.
- O co ci chodzi? Jest niesamowite. - zachwycał się Sokka.
- Wszędzie tylko mury i przepisy. Zaczekaj, za kilka dni będziesz miał dość. - stwierdziła dwunastolatka.
- Ja pozostaje przy swoim zdaniu, że to kolonia, a nie miasto. I popieram co mówisz Toph. - brunet zmarszczył brwi, gdy czarnowłosa uśmiechnęła się do starszej dziewczyny. Gdy pociąg odjechał zobaczyli po drugiej stronie peronu kobietę w żółtych szatach, o brązowych włosach i oczach i ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Podeszła do nich dalej się szeroko uśmiechając.
- Witajcie. Na imię mi Joo Dee. Spotkał mnie wielki zaszczyt oprowadzenia Avatara po Ba Sing Se. Wy pewnie jesteście Sokka, Klaudia, Katara i Toph. Witajcie w naszym wspaniałym mieście. Możemy zaczynać?
- Tak. Mamy informacje o Narodzie Ognia, które natychmiast musimy zanieść Królowi. - wytłumaczył niebieskooki.
- Świetnie. Zacznijmy zwiedzenie, a potem pokażę wam wasz nowy dom w mieście. Chyba wam się spodoba. - i zaczęła iść, a reszta nie wiedziała co się stało. Sokka naciskał, jednak to nie przekonało kobiety.
***
- To jest Niższy Pierścień.
- Do czego jest ten mur? - zapytała Katara.
- W Ba Sing Se jest wiele murów. Te na zewnątrz nas bronią, a te wewnątrz pomagają utrzymać porządek. - jej spokojny głos był strasznie irytujący.
- Raczej dzieli społeczeństwo na tych z pieniędzmi i uciekinierów z biedniejszymi klasami. - prychnęła szatynka opierając się plecami o oparcie siedzenia w powozie i zakładając ręce na piersi.
- Tutaj mieszkają świerzoprzybyli, a także robotnicy i rzemieślnicy. Ludzie którzy pracują fizycznie. To bardzo żywa część miasta. Choć lepiej uważać na siebie. - zignorowała co powiedziała szatynka. Reszta wiedziała, że piętnastolatka ma rację.
CZYTASZ
Avatar: Legenda Aanga "Inna historia"
FanficPewnego dnia, "zwykła" dziewczyna trafia do innego świata. Okazuje się, że z tym światem łączy ją więcej niż przypuszczała. Będzie próbowała wrócić, czy zostanie i zmierzy się z przeznaczeniem?