Lecieli nad rzeką, która z wyglądu bardziej przypominała bagno. Woda była strasznie brudna, do tego nomad się w niej kąpał.
- Ochyda. - mruknęła cicho szatynka. Siedziała w siodle Appy nie mogąc się zmusić by patrzeć na wodę. Aang bawił się z Momem kryjąc się w bardziej błocie niż wodzie.
- Słuchajcie, ta rzeka chyba jest brudna. - przed nimi stanął chłopiec cały w błocie.
- No co ty? - zapytała ironicznie najstarsza dziewczyna. W ostatniej chwili udało jej się ochronić przed oberwaniem błotem od maga.
- Już wiem, czemu nie mogę złowić żadnej ryby. Bo mój talent wędkarski jest beznadziejny na goły haczyk. - pokazał na haczyk od wędki. - Widzicie, mam tu goły haczyk.
- Szkoda, że nie możesz nadziać swojego talentu. - po tym komentarzu Beifong, mnich, czarnowłosa i niebieskooka zaczęli się śmiać
- Nie słuchaj ich Sokka, to był dobry żart. - zielononiebieskooka uśmiechnęła się lekko do chłopaka, co odwzajemnił.
- Musimy gdzie indziej poszukać jedzenia. - Katara wyjrzała z siodła na wodę. Gdy się odwróciła przed nimi wszystkimi rozwinęła się mapa, była bardzo długa. - Zakładając, że nie będzie się to kłóciło z planami Sokki.
- Hmmm, da się zrobić, ale dziś będą tylko dwie przerwy na siusiu. - piętnastolatka wzruszyła ramionami.
- Przeżyję.
- Hej, może tam znajdziemy jedzenie. - Avatar pokazał palcem na coś na wzór wioski na błocie, bo nie mogli tego nazwać wodą.
***
Zostawili Appę pod na brzegu rzeki, a nomad zasłonił go płachtą przypominającą trawę. Drużyna Avatara poszła do wioski, czując jak burczą im brzuchy.
- Niczego tu nie czuję. Gdzie ta wioska? - stanęli nad klifem, przez co widzieli wioskę po środku rzeki.
- Jest po środku rzeki. - pokazał palcem Sokka, a szatynka swoją ręką sprowadziła jego dłoń do dołu.
- Oczywiście. - usłyszeli na dole, okazało się, że tam znajdował się maleńki port, jakiś starszy mężczyzna siedział w łodzi i do nich mówił. - Na imię mi Dok. Mogę spytać kim jesteście? - popatrzył na nich z ciekawością.
- My, emm... Jesteśmy z kolonii w Królestwie Ziemi. - odparła Katara.
- Jejku, z kolonii. - zachwycił się nieznajomy. - Wskakujcie, zawiozę was do osady.
***
Jak powiedział, tak zrobił, drużyna Avatara wsiadła do łódki, którą popłynęli. Podczas podróżny dowiedzieli się o fabryce, w której Naród Ognia wyrabia metal dla wojska. Zatruwa w ten sposób rzekę, co zmusza mieszkańców do walki o przetrwanie. Klaudia poczuła się źle, w świecie w którym była wychowana ekosystem był mocno zniszczony przez ludzi. Już jako dziecko bała się, jakie skutki to będzie miało dla niej, to był powód, dla którego trochę się cieszyła, że odeszła.
***
Dopłynęli do wioski, która wyglądała naprawdę smutno. Aang podziękował w imieniu wszystkich za przewóz.
- Popatrzcie, jakie to smutne. Musimy im jakoś pomóc. - powiedziała nagle brązowowłosa, na co szatynka miała ochotę przyznać jej rację.
- Nie, nie możemy marnować czasu. - na słowa Sokki zdenerwowała się.
- To niewinni ludzie, Sokka, nie możesz być wobec ich krzywdy taki obojętny. - zielononiebieskooka patrzyła na kolegę groźnie.
CZYTASZ
Avatar: Legenda Aanga "Inna historia"
FanfictionPewnego dnia, "zwykła" dziewczyna trafia do innego świata. Okazuje się, że z tym światem łączy ją więcej niż przypuszczała. Będzie próbowała wrócić, czy zostanie i zmierzy się z przeznaczeniem?