Niedługo po tym jak dziewczyny w pełni zaczęły kontaktować z rzeczywistością przyleciał Sokka i Yue na Appie.
- Gdzie Zuko? - zsiadł ze zwierzaka i popatrzył na obie nastolatki.
- Zabrał go. - Katara spuściła głowę.
- Zabrał go nam sprzed nosa. - głos zielononiebieskookiej załamał się w pół zdania, czuła, że to jej wina.
- Jak mogłam go stracić? - młodsza klęczała na ziemi i nie mogła uwierzyć w to co się stało.
- To nie wasza wina, byłyście bardzo dzielnie. Teraz musimy zrobić wszystko, żeby go uwolnić. Zuko nie odszedł daleko. - starsza położyła dłoń na ramieniu, teraz płaczącej przyjaciółki. Niebieskooka ubrała kurtkę, szatynka chwyciła swoją w dłoń i polecieli poszukać wygnanego księcia i Avatara. Lecieli, Sokka trzymał wodze bizona, a trójka dziewczyn rozglądała się w każdą stronę. Nie było to łatwe przez śnieżycę. Powoli zaczęło robić się ciemno, co jeszcze bardziej utrudniało poszukiwania.
- Tam! - piętnastolatka pokazała w prawą stronę, gdzie zobaczyła niebieskie światło. Polecieli w tamtą stronę i szybko wylądowali. Katara wyskoczyła z siodła, a kilka metrów dalej stał Zuko razem ze związanym Aangiem.
- Przyszłaś po rewanż? - prychnął na brunetkę.
- Nie martw się Zuko, to zajmie mi tylko chwilę. - ze śniegu stworzyła lodową wieżę na której szczycie znalazł się chłopak. Potem spadł na ziemię z około trzech metrów wysokości (oj, wiecie o co mi chodzi). Sokka pobiegł do Aanga i rozciął linę którą był związany. Klaudia w tym czasie biła się z myślami, aż jej sumienie wygrało ze zdrowym rozsądkiem. Wyskoczyła z siodła i podbiegła do chłopaka z blizną. Dotknęła jego ręki, była lodowata. Avatar od razu pobiegł jej pomóc, a wojownik wiedząc, że nawet nie ma sensu próbować przemówić im do rozsądku podbiegł do nich. Razem wsadzili szesnastolatka do siodła i polecieli.
- Duchy są w niebezpieczeństwie. - zakomunikował mnich. Zielononiebieskooka w tym czasie założyła na czarnowłosego kurtkę, a potem go związała.
"Mi nie jest zimo, a on za chwilę może skończyć martwy od tej temperatury. A poza tym lepiej dmuchać na zimne, wolę by nas nie zaatakował jak się wybudzi."
Brunetka i jej brat posłali jej dziwne spojrzenie, a ona popatrzyła na nich.
- Miałam wizję na ostatnim treningu. - opowiedziała o wszystkim co zobaczyła, nawet Yue słuchała wszystkiego bez słowa. Nikt nie odpowiedział kiedy dziewczyna skończyła mówić. Leceili przez kolejne kilka minut w ciszy, a niebo i księżyc zrobiły się czerwone.
- Tak to wyglądało w twojej wizji? - na pytanie przyjaciółki pokiwała głową. Białowłosą rozbolała głowa, tak jak Avatara i szatynkę, jednak ta ostatnia nie pokazała tego po sobie.
- Co się stało?
- Słabo mi. - wyjaśniła brunetowi.
- Mnie tak samo. - dziewczyna o ciemnych blond włosach patrzyła na wszystkich z niepokojem na słowa mnicha. - Księżyc jest w potrzebie.
- Zawdzięczam mu swoje życie. - powiedziała nagle najstarsza dziewczyna.
- Jak to? - niebieskooki był mocno zaintrygowany.
- Po urodzeniu byłam bardzo chora i bardzo słaba. Niemowlęta zwykle płaczą, lecz ja urodziłam się we śnie, z zamkniętymi oczami. Uzdrowiciele zrobili wszystko co w ich mocy. Oznajmili rodzicom, że wkrótce umrę. Ojciec błagał duchy by mnie ocaliły. Nocą, przy pełni księżyca zaniósł mnie do oazy i zanurzył w stawie. Moje czarne włosy zbierały, otworzyłam oczy i zaczęłam płakać. Wówczas uwierzyli, że będę żyła. Mama nazwała mnie Yue, dla księżyca. - szatynka położyła jej dłoń na ramieniu, a starsza wysłała jej uśmiech. Udało im się dość szybko dolecieć do oazy duchów, a tam Zhao trzymał worek, w jego środku znajdował się duch księżyca.
![](https://img.wattpad.com/cover/283211311-288-k156845.jpg)
CZYTASZ
Avatar: Legenda Aanga "Inna historia"
FanficPewnego dnia, "zwykła" dziewczyna trafia do innego świata. Okazuje się, że z tym światem łączy ją więcej niż przypuszczała. Będzie próbowała wrócić, czy zostanie i zmierzy się z przeznaczeniem?