2.17 Jezioro Laogai cz.II

45 5 0
                                    

- Dai Li wysłało Jet'a, żeby nas zwiódł, a ten sprzątacz też jest ich agentem. - stwierdziła Katara.

- Napewno Appę trzymają w mieście. - dodał Aang. - Może tam, gdzie trzymali Jet'a? Dokąd cię zabrali? - zapytał szatyna.

- Do nikąd. Nie mam pojęcia o czym mówisz. - odparł Jet, przez co wszyscy zamilkli na chwilę.

- Trzeba mu w jakiś sposób przywrócić pamięć. - zastanowił się mnich.

- Niech Klaudia lub Katara go pocałują, wtedy pamięć mu wróci. - szatynka posłała brunetowi zabójcze spojrzenie jak i jego siostra.

- A może sam go pocałuj, Sokka. - warknęły równocześnie.

- Hej, to tylko pomysł. - bronił się chłopak.

- Kiepski. - mruknął nomad.

- O, Hej! Już wiem! - nagle krzyknął szesnastolatek chwytając coś w dłonie. Okazało się, że to źdźbło słomy, które wetknął drugiemu chłopakowi do buzi.

- To chyba nie działa. - powiedział trochę niewyraźnie przez słomę w buzi, po czym ją wypluł.

- Pomyśl o czymś z przeszłości, o czymś co wyzwala emocje. - zasugerowała Toph.

- Naród Ognia. Pamiętasz coś zrobili rodzicom? - powiedziała nagle Żądełko.

- Zamknij oczy. - poleciła Katara. - Wyobraź to sobie. - chłopak posłuchał brunetki, po jego czole płynął pot.

- Nie! - przechylił się gwałtownie do przodu. - To zbyt bolesne. - szatynka niepewnie podeszła do chłopaka.

- To ci pomogę. - stanęła za krzesłem, a widząc spojrzenia swoich przyjaciół (nie licząc Toph), tylko się uśmiechnęła. Używając swojego daru, woda, którą miała w bukłaku, znalazła się na skroniach szatyna, delikatnie się świeciła. Brązowooki już spokojniejszy zamknął oczy.

- Zabrali mnie do podwodnej siedziby. - woda znów znalazła się w bukłaku. - Pod jeziorem.

- Ej, pamiętacie tę Joo Dee? Była na wakacjach nad jeziorem Laogai. - przypomniał sobie Sokka.

- Tak. - Jet wstał niespodziewanie. - Jezioro Laogai. - obrali sobie cel jakim było właśnie to jezioro.

- Jet. - szatyn popatrzył w bok ze zdziwieniem, gdy zielononiebieskooka się do niego odezwała. - Chciałam cię przeprosić, za to co się wydarzyło w dolnym pierścieniu. - po tym zdaniu odkaszlnęła nerwowo. - Gdybym wiedziała, co ci zrobią, to nigdy bym tego nie zrobiła.

- Nie jestem zły, wiem, że nie robiłaś tego, by zrobić mi krzywdę. Jesteś na to zbyt dobra. - uśmiechnął się do niej, a gdy piętnastolatka to usłyszała oddała delikatnie uśmiech, czując ulgę. Szybko jednak podeszła do Katary, nie chcąc wdawać się w dalsze dyskusje z chłopakiem. Szybko znaleźli się na miejscu, a przynajmniej tak myśleli, bo nic tam nie było.

- Gdzie ta tajna siedziba? - zapytał Sokka.

- Chyba gdzieś pod wodą. - podrapał się po karku brązowooki nie do końca pewny swoich słów.

- Niedaleko brzegu jest tunel. - Toph pokazała w kierunku o którym mówiła, po czym zaczęła tam iść gwiżdżąc pod nosem. Użyła magii ziemi, dzięki czemu przed nimi pojawił się wspomniany tunel. Beifong poszła przodem, a za nią reszta, odsunęła wejście do środka. Zeszli na dół po kolei, po czym szli za Jet'em korytarzem.

- Zaczynam sobie przypominać. - nagle powiedział brązowowłosy. Zobaczyli pomieszczenie z wieloma kobietami, gdzie prano im mózgi, wmawiając, że są tak naprawdę jedną i tą samą osobą. Klaudia gdy to zobaczyła, poczuła jak po jej plecach przechodzą ciarki, czuła się jak w jakimś horrorze. Niespodziewanie rozbolała ją głowa, w swojej głowie zobaczyła obraz leżącego na ziemi Jet'a, wyglądał jakby umierał. Wzięła głęboki oddech starając się uspokoić emocje, po czym poszła dalej. - Przed nami jest cela, w której mogli zmieścić Appę. - dotarli do wspomnianego pomieszczenia. - To chyba tutaj. - powiedział stojąc przed drzwiami. Chłopak otworzył przejście, ale po drugiej stronie zobaczyli tylko gigantyczne pomieszczenie, nic nie było w środku. Weszli do środka, a gdy oddalili się trochę, to przejście zamknęło się.

Avatar: Legenda Aanga "Inna historia"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz