Od incydentu z piratami minęło pięć dni. Postanowili znów zrobić sobie postój, tym razem w lesie. Appa od razu położył się pod jednym z wielu drzew i zapadł w sen. Przyjaciele też się położyli spać. W środku nocy obudziła Klaudię nie tyle wizja, co hałas który ma nastąpić. Słyszała coś na kształt wybuchu, szum wody, a przed oczami pojawiła jej się jakaś wioska. Po kilku minutach zasnęła ze zmęczenia.
Następnego dnia po przebudzeniu Aang wstał szybko z ziemi.
- Gdzie Momo? - usłyszeli gdzieś dalej skrzek Moma, popatrzyli na siebie nawzajem i wstali. Kiedy znaleźli go, okazało się, że wpadł w pułapkę myśliwską jak kilka innych zwierząt. - Lecę Momo! - Avatar od razu z pomocą magii powietrza dostał się na górę. Spuścił zwierzaka w dół na linie, a pozostała trójka pomogła lemurowi wyjść. Chłopiec wrócił na dół i wszyscy popatrzyli w górę na pozostałe zwierzęta. - Dobra wy też. - znów użył magii powietrza.
- Nigdy z tym nie skończy. - po tych słowach Sokka rzucił bumerangiem w kierunku lin. Już po sekundzie dzikie zwierzęta odbiegły od nich. - Sidła ludzi z Narodu Ognia. Spakujmy się i ruszajmy w drogę. - wrócili do Appy i zaczęli się pakować. Brunet uparł się by iść piechotą, bo tak podpowiadała mu intuicja, czego nie potrafili zrozumieć jego towarzysze. Co prawda szatynk często kierowała się intuicją, ale nie ma co popadać w paranoję. Mnich jak zwykle optymistycznie stwierdził, że chodzenie może być zabawne. Po kilku godzinach marszu jednak było widać, że nie przypadł mi do gustu taki sposób przemieszczania się.
- Chodzenie jest bez sensu, jak ludzie sobie radzą bez latających Bizonów? - ciężko było stwierdzić, czy chłopiec marudzi, czy po prostu jest ciekaw.
- Nie mam pojęcia, spytaj instynktu Sokki. - Katara chciała zdenerwować brata. - On chyba wie wszystko.
- Haha, bardzo śmieszne. - mruknął brunet.
- Zmęczyło mnie to noszenie. - dodał nomad.
- Wiesz kogo trzeba prosić by niósł bagaż? Instynkt Sokki. - ciemnowłosa uśmiechnęła się niewinnie.
- Doskonały pomysł. Hej, instynkcie Sokki. - widać było, że Avatar dobrze się bawi.
- Dobra rozumiem. Słuchajcie też jestem zmęczony, ważne byśmy byli z daleka od magów Ognia. - przeszli przez krzaki i trafili do obozowiska żołnierzy Narodu Ognia. - W nogi! - mieli uciekać spowrotem, ale jeden z żołnierzy wytowrzył kulę ognia i ta zaczęła palić krzaki za nimi. Klaudia przeklinała się w duchu, że jej wachlarze znajdowały się w plecaku, ale przynajmniej miała bukłak z wodą. - Jeśli nas puścicie nic wam nie zrobimy. - niebieskooki nie bardzo wiedział co robi.
- Sokka, co ty wygadujesz? - szepnęła zielononiebieskooka.
- Bzdury? - bardziej zapytał niż stwierdził. Po sekundzie jeden z żołnierzy leżał na ziemi nieprzytomny.
- Brawo Sokka, czym go załatwiłeś? - w głosie mnicha słychać było podekscytowanie.
- Ee....Instynktem? - wzruszył zmieszany ramionami.
- Patrzycie. - niebieskooka pokazała w górę, a tam na gałęzi siedział jakiś nastoletni chłopak o ciemnych włosach i czarnych oczach. Załatwił kilku kolejnych magów.
- Zatopieni. - powiedział i wrócił do walki. Po chwili do chłopaka dołączył jakiś jego przyjaciel a ktoś innych na drzewie strzelał z łuku strzałami. Kolejni zaczęli skakać z drzew. W tym czasie Klaudia i Katara używały magii wody na żołnierzach, a Aang magii powietrza. Szatynka zobaczyła za ich wybawicielem jak jeden z magów chce go zaatakować od tyłu, więc szybko posłała w jego kierunku wodny bicz, a on uderzył o drzewo i stracił przytomność. Brunet skinął jej głową i załatwił strażnika szarżującego na Sokkę.
CZYTASZ
Avatar: Legenda Aanga "Inna historia"
FanfictionPewnego dnia, "zwykła" dziewczyna trafia do innego świata. Okazuje się, że z tym światem łączy ją więcej niż przypuszczała. Będzie próbowała wrócić, czy zostanie i zmierzy się z przeznaczeniem?