Lecieli na Appie przez kilka dni. Czwartego dnia każde z nich zajmowało się sobą. Katara patrzyła rozmarzona w chmury, Sokka ostrzył swój bumerang, Aang jak zawsze się wygłupiał, a Klaudia patrzyła w niebo i myślała nad tym, co działo się w jej życiu.
"Brakuje tylko bym się zakochała."
Prychnęła cichym śmiechem na własne myśli i zamknęła oczy. Ostatnie o czym chciała myśleć były tematy związane z zakochaniem. Nikt nigdy nie zwrócił jej uwagi pod tym względem, co prawda widziała wielu przystojnych chłopaków, ale nigdy nie widziała w nich materiału na chłopaka. Westchnęła cicho i otworzyła oczy. Patrzyłaby tak pewnie przez długi czas, ale ciemnowłosa przerwała jej rozmyślania.
- Chmurki wyglądają tak mięciutko. Aż by się chciało skoczyć i wylądować na takiej delikatnej, puchowej kołderce. - patrzyła na chmury jak oczarowana, a szatynka usiadła by popatrzeć na przyjaciółkę.
- Myślałam już, że powiesz, że wyglądają jak wata cukrowa. - zaśmiała się, ale reszta popatrzyła na nią z zapytaniem.
"No tak, nie wiedzą co to takiego."
Dziewczyna posmutniała i odwróciła wzrok od nich. W tym czasie Sokka próbował namówić siostrę do skoku, ale to młody mnich postanowił to zrobić. Zielononiebieskooka nie zwracała na to uwagi, poraz kolejny czuła się sama. Może i miała Katarę, Sokkę i Aanga, ale mimo wszystko wiele ich dzieli. Ona wychowała się z dala od tego wszystkiego, z dala od wojny. Miała sobie to za złe, że tak poprostu sobie żyła bez zmartwień, bez strachu. Na te myśli poczuła się okropnie, jakby kogoś zdradziła, skrzywdziła, choć tak naprawdę to nie była jej wina. Nawet nie pamiętała gdzie żyła, do puki nie wróciła na Biegun. Czuła się jakby zawiodła, jakby to ona była wszystkiemu winna, a przecież to nie ona zaczęła wojnę, nie wyjechała bo tak chciała. Jej ciotka zadecydowała za nią, a ona musiała się dostosować. Wróciła do rzeczywistości kiedy obok niej znalazł się Aang cały przemoczony. Zaśmiała się z zachowania chłopca na co reszta jej przyjaciół też się uśmiechnęła. Czuli, że coś było nie tak i chcieli pocieszyć nastolatkę, co im się udało. Chłopiec wysuszył się z pomocą magii powietrza.
- Hej, co to takiego? - Katara podeszła bliżej krawędzi siodła i popatrzyła w jeden punkt w górach. Wśród zieleni, wzdłuż rzeki ciągnął się teren cały spalony przez Naród Ognia.
- Wygląda jak blizna. - polecieli na dół by przyjrzeć się wszystkiemu z bliska. Wylądowali wśród pola pełnego resztek drzew których nie strawił ogień. - Słuchajcie, ale tu cicho. Żadnego śladu życia.- po plecach starszej z dziewczyny przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Sokka miał rację, jest cicho i martwo. Klaudia nienawidziła takich miejsc, choć spokój i cisza nie przeszkadzały jej, to tego typu miejsca ją przerażały.
- Aang, co ci jest? - na pytanie przyjaciółki do nomada szatynka skończyła rozmyślać i podejrzewając o co chodzi popatrzyła na ziemię. Dostrzegła na niej żołędzie, wzięła do ręki kilka z nich.
- Po co ktoś by to zrobił? Jak mogłem do tego dopuścić? - chłopiec był przybity.
- Aang nie ty do tego dopuściłeś. Nie jesteś niczemu winny. - odparła ciemnowłosa.
- Właśnie, że jestem. Rolą Avatara jest ochrona przyrody, a ja nie wiem jak to robić. - mnich siedział załamany na piasku. Dziewczyny popatrzyły na siebie jednoznacznie.
- Hej, Aang pocieszyć cię? - zielononiebieskooka odezwała się poraz pierwszy od kilku minut.
- Nie. - westchnął smutny. Avatar nawet nie zauważył kiedy dostał orzeszkiem w czoło. Jęknął z bólu, a Sokka zaśmiał się, na co też dostał w głowę.
CZYTASZ
Avatar: Legenda Aanga "Inna historia"
FanfictionPewnego dnia, "zwykła" dziewczyna trafia do innego świata. Okazuje się, że z tym światem łączy ją więcej niż przypuszczała. Będzie próbowała wrócić, czy zostanie i zmierzy się z przeznaczeniem?