2.11 Pustynia

64 4 0
                                    

Dalej stali w miejscu gdzie wcześniej znajdowała się biblioteka, próbując dostrzec cokolwiek, jednak piasek wiany przez wiatr im to uniemożliwiał.

- Dlaczego im nie przeszkodziłaś kiedy zabierali Appę?! - krzyknął Aang w stronę Toph.

- Nie mogłam, biblioteka się zapadała! Wszyscy byliście w środku i...! - próbowała wytłumaczyć.

- Mogłaś nas zawołać! Ja bym go uratował! - mnich dalej był zdenerwowany.

- Ledwo tu czuję jakieś wibracje. Magowie piasku podkradli się do mnie i nie było czasu...

- Bo ci nie zależało! Nie lubiłaś Appy, chciałaś, żeby zginął! - Katara podeszła do nich.

- Aang, przestań. Wiesz, że Toph zrobiła co mogła. Uratowała nam życie. - mówiła spokojnie czternastolatka.

- Kto teraz nam uratuje życie? Nie wydostaniemy się stąd. - wtrącił Sokka.

- Z takim podejściem to na pewno nie. - najstarsza z dziewczyn przewróciła oczami.

- Zależy wam tylko na jednym, na sobie! Nie obchodzi was czy Appa jeszcze żyje.

- Obchodzi nas to, ale żeby uratować Appę Aang, musimy najpierw sami siebie uratować. - zwróciła się do niego szatynka.

- Nie możemy się teraz kłócić. - starała się załagodzić sytuację niebieskooka.

- Idę szukać Appy. - i odleciał.

- Aang, stój! - Katara chciała go zatrzymać.

- Przestań Kat, to na nic. - zielononiebieskooka chwyciła przyjaciółkę za ramię w geście pocieszenia.

- Lepiej ruszajmy w drogę. Jesteśmy jedynymi którzy wiedzą o zaćmieniu. Musimy zanieść te informacje do Ba Sing Se. - stwierdziła dalej opanowana brunetka.

- No to w drogę. - mruknęła piętnastolatka biorąc Toph pod ramię i czwórka która została plus Momo poszli przez pustynię.

- Wykopmy tą wielką sowę, może nas podrzuci. - najstarsza dziewczyna zaśmiała się cicho.

***

W tym momencie swojego życia każde z nich znienawidziło piasek. Słońce mocno grzało, do tego wszyscy byli zmęczeni.

- Zatrzymamy się, gdy nadejdzie zmrok. Co prawda noce na pustyni są cholernie chłodne, ale damy radę. - mruknęła zmęczona zielononiebieskooka. Wszyscy skinęli głowami. Sokka starał się za pomocą skrzydeł Momo ochronić się przed słońcem, gdy Toph w niego weszła przez przypadek.

- Możesz patrzeć gdzie....? - i w tym momencie zorientował się do kogo kierował te słowa.

- Nie.

- Tak, wybacz.

- Chodźcie już, musimy trzymać się razem. - powiedziała Katara.

- Pierdolę to. - nastolatka zdjęła z siebie białą koszulkę przez co została w spodenkach i staniku. Zawiązała kawałek materiału na głowie by nie dostać udaru. Jak jeszcze nigdy dziękowała samej siebie, że wzięła ze sobą torbę do biblioteki, dzięki czemu miała trochę rzeczy ze sobą, w tym krem z filtrem. Zaczęła się nim smarować by się nie spalić.

- Jeszcze trochę się spocę i już nigdy się nie rozdzielimy. - warknął Sokka próbując odkleić się od Toph. Ta odkleiła go od siebie bez większych przeszkód.

Avatar: Legenda Aanga "Inna historia"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz