Po ich przygodzie na morzu Sokka zachorował. Zaczęło się od zwykłego kaszlu, a skończyło się na temperaturze i majaczeniu. Zatrzymali się w starych ruinach jakiegoś miasta. Aang poszedł poszukać imbiru, a w tym czasie dziewczyny zajęły się wojownikiem. Wcześniej starsza przebrała się w bluzę i leginsy. Po godzinie mnich wrócił, ale bez tego po co poszedł. Wrócił z mapą na której było pokazane jak trafić do zielarki. Katara zaczęła kaszleć razem z bratem.
- Wiesz co Kataro, ja i Klaudia chyba pójdziemy po lekarstwo dla was, a wy odpoczywajcie. - zaproponował nomad.
- Popieram, chodź Aang, zanim nas zarażą. - wstała z miejsca i podeszła do maga.
- Uważajcie na siebie. - mruknęła niewyraźnie brunetka.
- Będziemy, nie musisz się martwić. - szatynka schowała do kieszeni wachlarze na wszelki wypadek, bukłak zostawiła.
"Nie ma co popadać w paranoję."
Mieli lecieć, ale pogoda im na to nie pozwoliła. Avatar zostawił lotnię razem z chorymi. Chłopiec wziął przyjaciółkę na barana i zaczął z nią biec bardzo szybko przed siebie. Kiedy biegli, nagle w tle dało się usłyszeć jak ktoś dmucha w róg. Po kilku minutach nomad postawił szatynkę przed wejściem do zielarni. Weszli do budynku gdzie zastali tylko, nie licząc mnóstwa roślin, starszą kobietę i kota.
- Dzień dobry, przepraszamy, że tak tu wpadliśmy, ale potrzebujemy lekarstwa dla przyjaciół. Mają gorączkę i kaszel. - nomad mówił jak najęty.
- Uspokój się młodzieńcze. Waszym przyjaciołom nic się nie stanie. Pracuje tutaj już ponad czterdzieści lat. Kiedyś byli inni, ale wszyscy odeszli dawno temu. Zostałyśmy tu same z Miyuki. - pogłaskała po głowie białego kota.
- Ciekawe. - wtrąciła zielononiebieskooka.
- Ranni żołnierze Królestwa Ziemi zaglądają tu od czasu do czasu. - mówiąc ugniatała coś w misce. - Dzielni chłopcy. Na szczęście dzięki moim lekarstwom zawsze stąd wychychodzą w znacznie lepszym zdrowiu.
- Ciekawe, skończyła pani? - Aang zaczął się niecierpliwić.
- Zaczekaj, muszę jeszcze dodać ostatni składnik. - odeszła w głąb pomieszczenia, a nastolatka oparła się o stół. Kotka podeszła do niej, a dziewczyna pogłaskała ją po głowie. - Drzewo sandałowe, może nie, nie, to nie to. Liść bananowca, a nie. Korzeń imbiru.
- Kłącze imbiru, pani na biologii nam mówiła. - mruknęła pod nosem piętnastolatka. Chłopiec powoli tracił cierpliwość.
- O tutaj jest to czego szukałam. - po dobrych pięciu minutach starsza kobieta odezwała się. - Kwiat śliwy.
- Nareszcie. - mruknął mnich. Okazało się jednak, że to tylko jedzenie dla Miyuki.
- Co z naszymi przyjaciółmi? - zapytała zielononiebieskooka.
- Cóż, wystarczą im mrożone żaby leśne. Znajdziecie ich mnóstwo na bagnach w dolinie.
- Co mamy zrobić z tymi żabami? - niepewność w głosie Avatara była mocno słyszalna.
- Ssać je oczywiście. - posłali sobie spojrzenia. Wiedzieli, że nie będzie dobrze kiedy ich przyjaciele zorientują się, co nakazała im zielarka, ale nie mieli wyjścia. - Skóra żab zawiera substancję która wyleczy waszych przyjaciół, ale musicie ich zebrać bardzo dużo. Jeśli się rozmrożą, będą do niczego. - stali tak w ciszy przez jakieś pół minuty.
- Pani jest szalona. - stwierdził Aang. Kobieta kazała im już iść co uczynili. Nomad znów wziął przyjaciółkę na barana i biegł w kierunku bagien. Nagle zatrzymał się, a szatynka spadła na ziemię. Okazało się, że tym co spowolniło maga, były strzały. Nastolatka wyciągnęła je z ziemi, przez co chłopiec był wolny. W tym samym czasie poleciały w ich stronę kolejne strzały, które zostały odparte przez Avatara magią powietrza. Kilka strzał poleciało w ich kierunku, ale tym razem to zielononiebieskooka odparła je wachlarzami. Biegali unikając strzał i próbowali dostać się na bagna po żaby. Udało im się dostać do miejsca docelowego, niestety łucznicy nie przestali ich gonić. Wpadli do bagna, a Aang zaczął zbierać zamrożone żaby. Klaudia wytworzyła dość dużą falę, a potem zamroziła ją. Chciała kupić im w ten sposób trochę czasu, zanim znów będą musieli się martwić tym, że oberwą strzałami. Niestety dość szybko ściana z lodu została pokruszona. Oboje znów zaczęli uciekać, ale nic im to nie dało. Zostali przybici strzałami do drzewa, a potem zarzucili na nich siatkę. Przewieźli ich, sami nie wiedzieli gdzie, jedyne co wiedzieli, to to, że miejsce gdzie są przetrzymywani należy do wrogiego im narodu. Avatar został przykuty łańcuchami do kolumn po prawej i po lewej stronie, przez co musiał stać po środku nich. Stał na samym środku pomieszczenia. Klaudię za to przykuli do ściany. - Przepraszam cię Klaudio. - westchnął smutno.
![](https://img.wattpad.com/cover/283211311-288-k156845.jpg)
CZYTASZ
Avatar: Legenda Aanga "Inna historia"
FanficPewnego dnia, "zwykła" dziewczyna trafia do innego świata. Okazuje się, że z tym światem łączy ją więcej niż przypuszczała. Będzie próbowała wrócić, czy zostanie i zmierzy się z przeznaczeniem?