Drużyna Avatara znalazła się nad rzeką, Aang pod okiem dwójki magów wody szkolił umiejętności w tkaniu wody. Tym razem uczyła go Katara, Klaudia za to korzystała z okazji i pływała, nurkowała i wygłupiała się. Gdy to jej się znudziło zaczęła kręcić się w wodzie pływając (robiła obrót o 360°). W pewnym momencie jednak postanowiła wstać, wysuszyła się i ubrała tak jak jej przyjaciółka. Usiadła nad brzegiem rzeki mocząc nogi. Katara uczyła Aanga ruchu ośmiornicy. Młodsza zawiązała włosy, a starsza miała je rozpuszczone. Nagle z tyłu usłyszała jak ktoś gra i śpiewa.
- 🎶Nie kochaj się w podróżniczce o nie, bo taka złamie serce twe🎶. - popatrzyła w tamto miejsce jak jej przyjaciele. Nowoprzybyli popatrzyli na grupę. - Hej, to Rzeczni Ludzie.
- Nie jesteśmy Rzecznymi Ludźmi. - zaprzeczyła Katara.
- Serio? To jakimi ludźmi jesteście? - szatynka stanęła obok przyjaciółki.
- Zwykłymi ludźmi. - zielononiebieskooka odpowiedziała powoli.
- Tak jak i my. - ucieszył się nieznajomy. Miał on brązowe włosy, ciemną karnację i był ubrany w ekscentryczny sposób. Sokka stanął przed obcymi, a reszta drużyny została za nim.
- Kim jesteście? - pokazał na nich palcem.
- Jestem Chong, a to moja żona Lily. Jesteśmy nomadami, idziemy tam dokąd zawieje nas wiatr. - zaczął grać na instrumencie który trzymał.
- Jesteście nomadami? Wspaniale, to tak jak ja. - mnich pokazał na siebie.
- Ej, my też. - nastolatkowie zmarszczyli brwi.
- No wiem, już to mówiłeś. - nomad powiedział do mężczyzny.
- Ooo. Ładne majteczki. - powiedział do Sokki Chong, a ten zasłonił się Momem i odszedł by się ubrać. Reszta drużyny poszła za jego przykładem.
Nowoprzybyli uczesali Appę i obie nastolatki. Teraz Katara miała w swoją fryzurę wlpecione kwiaty. Aang dostał od Lily wianek, a starszej dziewczynie zapletli warkocz z kwiatami z którego zrobili jakby koronę. Nieznajomi dużo opowiadali o różnych miejscach, co niezwykle ciekawiło mnicha, Katarę interesowało plecenie z futra Appy warkoczy, a Klaudia najbardziej lubiła słuchać ich przeróżnych piosenek.
- Sokka, posłuchaj ich opowieści, oni byli już wszędzie. - gdy brunet znalazł się przy nich Avatar zaczął mówić.
- O, nie wszędzie strzałkogłowy, ale słyszeliśmy opowieści, pieśni o miejscach w których nie byliśmy. - szatynka w tym czasie zjechała z pleców Appy po jego nodze i usadowiła się wygodnie.
- To też jest sposób poznawania świata. - skinęła głową, a brunetka uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- Obiecali nam pokazać gigantyczną glizdę. - ekscytacja u nomada rosła.
- A po drodze jest wodospad który tworzy nigdy nie znikającą tęczę. - powiedział Moku, otyły mężczyzna z czarnymi wąsami, kremowo różowej szacie i w słomianym kapeluszu.
- Słuchaj, nie chcę być przemądrzały, ale skoro dziewczyny są zajęte, to ktoś musi. - na słowa Sokki, zielononiebieskooka rzuciła w niego pustym bukłakiem.
- Ty się lepiej już nie odzywaj. - warknęła wracając do wylegiwania się na miękkim futrze bizona.
- Eh.. Mamy się dostać do Omashu, bez zbaczania, bez glizd, a zwłaszcza, bez tęczy. - założył ręce na piersi, a piętnastolatka przewróciła oczami słuchając jego wywodu. Należała do osób leniwych, dlatego taki wypoczynek był dla niej bardzo na rękę.
- Oo.. Widzę, że ktoś tu ma gorączkę dotarcia do celu. Za bardzo się martwisz tym dokąd idziesz. - mężczyzna z instrumentem oparł głowę spowrotem o bizona.
CZYTASZ
Avatar: Legenda Aanga "Inna historia"
FanficPewnego dnia, "zwykła" dziewczyna trafia do innego świata. Okazuje się, że z tym światem łączy ją więcej niż przypuszczała. Będzie próbowała wrócić, czy zostanie i zmierzy się z przeznaczeniem?