51

136 7 0
                                    

Nie miałam „szczęścia" być obecną przy przekazywaniu tych wieści mojemu ojcu. Uprzedziła mnie policja, która zaczęła regularnie nachodzić nasz dom.

Codziennie po kilka razy byłam przesłuchiwana przez Panią Obsultant .

Miałam się przyznać?

Nie zrobiłam tego.

Ojciec wysłał swoich najlepszych ludzi, którzy mieli udowodnić samobójstwo Jennise, jednak to nie była już francuska czy portugalska chętna do współpracy przy odrobinie gotówki policja.

Pani komendant była nieprzejednana, a moje poczucie winy z czasem tylko rosło.

Nie miałam już konkurencji do walki o Dylana. Ojciec najprawdopodobniej nie ma innych dzieci.

Skoro osiągnęłam wszystko co chciałam to dlaczego to tak mocno boli?

Uczucie zazdrości zastąpiło zżerające od środka poczucie winy.

Pomimo, że nie ja pociągnęłam za spust, to ja zaprosiłam zabójcę. Jego twarz śniła mi się po nocach.

Kim był i dlaczego to zrobił?

Przez ten tydzień nie widziałam Dylana w ogóle. Raz tylko zakradłam się tarasem na jego piętro i przez drzwi balkonowe patrzyłam jak siedzi w fotelu i pali. Nigdy wcześniej nie widziałam jak to robił. Był poważny a zwykle podniesione kąciki jego ust były zwieszone, oczy miał podkrążone . Patrzył w jakiś odległy punkt na ścianie jakby nie będąc tutaj ciałem, a jedynie myślą i nie całkowicie, bo byłam wtedy pewna, że jego myśli zatrzymały się gdzieś w przeszłości. Nikt z nas nie jadał już posiłków w jadalni. Właściwie rzadko ktoś z nas jadał. Po tym jak Hall odciął się od nas Vee, Leon i Simon stracili pracę. Jestem prawie pewna, że i za to mnie winili, bynajmniej ja winiłam samą siebie. 

W rozbieżności od nas mieszkańcy małego domku obok willi często imprezowali, coraz rzadziej wracali do domku, aż kiedy Pani Obsultant kompletnie wykluczyła ich z listy podejrzanych rozmyli się jak mgła o poranku i nie widziałam ich jeszcze przez długi, długi czas. 

Decyzję o internacie dla Rosie podjęłam zupełne sama. Chciałam by uwolniła się od domu, który zaczęłam niezwykle nienawidzić oraz ode mnie, bo siebie też nienawidziłam. Zabiłam własną siostrę. Te myśli nie dawały mi spać. Tak więc nie spałam.

Pewnej nocy miotały mną straszne już myśli. Chciałam ją zabić, by mieć Dylana, a teraz go nie mam. Nie mam już przeszkód, mój ojciec nie ma już drugiej, lepszej córki. Zaczęłam przez to wariować. Minęło 9 dni od jej śmierci. Co noc kiedy tylko udało mi się zasnąć śniłam o tym jak zastrzelona Jennise wypada przez barierkę wprost na schody. Jej krew jest wszędzie. Budziłam się z takich snów zlana potem krzycząc.

Kiedy 10 dnia w moje okno ktoś zastukał nie byłam w stanie odróżnić jawę od snu. Mężczyzna wchodząc do mojego pokoju szeroko się uśmiechnął i odgarnął włosy opadające mu niechlujnie na boki. Z początku lekko się przestraszył kiedy zobaczył w jakim jestem stanie. Dzisiaj miał odbyć się ślub mojej siostry i mojego... nie, on nie jest już mój to po prostu jej narzeczony. Nie mój, nigdy nie był mój. Przez szaleństwo zapomniałam już o tych wszystkich razach kiedy wyznał mi miłość. Może w ogóle tego nie zrobił? Może wymyśliłam to sobie by mieć pretekst.

Felix usiadł obok mnie na łóżku.

-minęło 10 dni. – powiedział nieco rozbawiony, tonu w jego głosie nie mogłam zrozumieć.

- chcesz mi o czymś powiedzieć?- kontynuował.

Mam się przyznać? O to mu chodzi?

- no dalej Paulie

Paulie. Nazwał mnie moim prawdziwym imieniem. Mogłam się spodziewać, że zorientuje się podczas przesłuchań.

- przepraszam, zabiłam ją – wyszeptałam z zeszklonymi oczyma.

Felix spojrzał na mnie tak jak patrzy się na idiotę, który bredzi coś o czym nie ma pojęcia.

Rozejżał się po pokoju, podniósł lampę, kilka pudełek, puderniczkę i zajrzał pod wszystkie stołki.

-Dobrze się czujesz? – dopytał

Zmarszczyłam brwi zdziwiona jego irracjonalnym pytaniem. Zabiłam swoją siostrę, jak mam się czuć?

Brunet się roześmiał i powrotnie zajął miejsce obok mnie na łóżku. Może nawet zbyt blisko.

- Nic się nie przejmuj – wyszeptał mi do ucha. – wszystko się ułoży, będzie dobrze.

To było takie banalne.

Ale wystarczyło.

Objął moją twarz rękoma i pchnął mnie do tyłu na łóżko złączając nasze usta. Potem zdjął moją koszulkę na ramiączkach i rzucił gdzieś w kąt za siebie. Zaczął gryźć mnie po szyi zostawiając po sobie liczne malinki. Schodził coraz niżej całując mnie w pierś na co z podniecenia jęknęłam : Dylannn

Felix natychmiast się ode mnie oderwał lustrując moja twarz kawałek po kawałku.

- nie ma Jennise! Możemy być razem! Więc po cholerę ci on!- krzyczał.

Był wściekły. Kopnął w mały stoliczek na którym były porozrzucane różne kartki i kosmetyki, przewracając go. Cofnęłam się na łóżku przykrywając poduszką i zaczęłam płakać. Tego samego wieczora Felix wyjechał, a ja zostałam sam na sam z Dylanem w wielkiej willi.

Brunet zaczął wychodzić wieczorami i wracał porankami, zamykał się wtedy w swoim pokoju i słuch po nim ginął. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Moi kochani! Nastały smutne czasy dla Paulie i Dylana, ale nie przejmujcie się, bardzo wiele jeszcze nie wiecie. W następnych rozdziałach ktoś powróci, ciekawe kto zgadnie.

Buziaki

-Grindilla

Miłość z przypadku // Dylan O'brienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz