64. zazdrośnicy

60 7 6
                                    

Kiedy poszczególni domownicy dowiedzieli się, że mam pracę wyśmiali mnie. Później mi trochę zazdrościli, ale więcej żartowali. Ich stan psychiczny pozostawał sobie wiele do zarzucenia. Liv rozmawiała ze sobą, zamknięta w łazience, wspolnej dla wielu osób, więc jej schizofrenia odrobinę przeszkadzała naszym pęcherzom. Simon wrócił do Vee i teraz wydawali dziwne odgłosy pod kocem. Leon zaczął przyjaźnic sie z moją wspaniałą przyrodnią siostrą i imienniczką mojej szefowej i teraz często wychodzili razem do parku karmić gołębie resztkami naszego cennego jedzenia, a ja, ja pracowałam.
Jeszcze był ojciec, ale on chwilę po wprowadzcce się wyprowadził. Pierwszej nocy znikł jak kamfora. Opcje tego dosyc typowego dla niego zjawiska są dwie. Uciekł, albo Liv ma krew na rękach.
Kolejne dni mijały mi na pogawędkach z Milesem i nauce obsługi ekspresu do kawy. Byłam wdzięczna za tę pracę. Nie musiałam spędzać czasu z "rodziną" to brzmi jak dar.
Minęło pięć dni. Brunet uznał za stosowne zadać mi jedno konkretne pytanie, które cisnęło mu się na usta od kiedy zobaczył mnie poraz pierwszy. Pięć dni to dużo. Chyba. W każdym razie tyle właśnie wytrzymał.
A brzmiało to tak:
-Paulineeee, bo ja tak sobie myslałem... - zaczął kręcić kołka palcem wokół podstawki na ladzie.- Bo myyyy... się już jakby trochę znamy.

Przeszedł mnie dreszcz. Doskonale wiem do czego zmierzał.
Nie jestem dla niego za stara? On ma z 16 lat!

Cały czas stałam do niego tyłem opierajac się o blat i udajac, że coś czyszczę. Polerowałam ścierką szklankę. Średnio mi to wychodziło, bo szmatka była brudna.

-Chciałabyś się ze mnię umówić? - zebrał się na odwagę. Jego oczy zabłysły i czekał w gotowości, aż zareaguje.

Już formowałam w głowie łamiące mu serce: "nie, mam 22 lata, a ty z 16, to nie legalne", kiedy usłyszałam za sobą

-no, odpowiedz Pauline, umówisz się z nim?!-ten ton był oskarżycielski, podły. Szklanka o mało nie wypadła mi z rąk.

-Pewnie, że się z tobą umówię Miles - chłopak nie dostrzegajac kontekstu zaczął się cieszyć, jakby conajmniej faktycznie miał 16 lat.
-Dzień dobry, coś Panu podać? - zwróciłam się do Dylana stojącego przy drzwiach kawiarni.

-nie - warknął i trzasnął drzwiami.

A to menda.
Dobrze mu tak.
Ale jednak gdzieś w serduszku mnie to ukuło.

Miłość z przypadku // Dylan O'brienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz