- Hej!.. Ej ty! Laska!! Ta w czarnych kozakach!
-to są workery! - wyrzuciłam odwracając się do goniącej mnie przyjaciółki.
- ohoho ktoś tu ma humorki! - dziewczyna dobiegła do mnie i mnie przytuliła.
-gdzie tak uciekłaś? Jesteś prawie jak Kopciuszek, tylko ona nie pracowała dla księcia.-żartujesz sobie ze mnie Liv?
- tylko w co drugi czwartek. Rozmawiałam z tą babką z recepcji, mamy trochę spraw do obgadania.
Wywróciłam oczami.
- może pójdziemy na kawę? - zaproponowała - niedaleko z tond widziałam Starbucks
-o nie nie nie, ja już byłam na kawie- podniosłam ręce w geście poddania się.
Przyjaciółka zmarszczyła brwi nie rozumiejąc mojego protestu.
- spotkałam tam Dylana.
-Aaaa widziałam, że wybiegł zaraz po tobie z biura!
-super
- więc jak było?
-co?
-jak było na kawie z twoim chłopakiem.- doprecyzowała
-On nie jest moim chłopakiem, on ma narzeczoną! - zaczęłam gestykulować tak zamaszyście, że uderzyłam jakaś Panią siedzącą na ławce za mną.
-ale to za tobą lata!
-ale to nie w porządku! Jak ma narzeczoną to niech się jej trzyma, albo ją zostawi. Czuję się z tym źle!
- Porównujesz to do tej akcji z Simonem?
-mhym-pokiwałam głową - tylko, że ja jestem tutaj Vee, jeszcze dzień a zacznę chodzić ubrana na czarno i tyć!
Liv się roześmiała.
-nie, to ci nie grozi, chociaż te czarne kozaki... on cię powoli zmienia!-po pierwsze, to są wor-ke-ry! - podkreśliłam ostatni wyraz sylabizując - a po drugie zdania nie zmienię.
- więc mówisz, że nic do niego nie czujesz?
-absolutnie nic! Dylan O'brien jest mi obojętny jak kartka papieru.
Przyjaciółka zachichotała.
-więc nie martwi cię to, że właśnie zostałaś jego prywatną asystentką?-nie, zupełnie, nie, zaraz... co?! - zdębiałam
-to ta informacja, którą chciałam ci przekazać przy kawie, ale skoro nic do niego nie czujesz, to...
- Do kogo nic nie czujesz? - usłyszałam miękki głos za moimi plecami. Zamknęłam oczy.
To jakiś żart? Jestem w ukrytej kamerze? Jak małe jest to miasto, że bez przerwy musze na niego wpadać.
-Do ciebie Dylan. - prychnęłam
-To świetnie, bo jako moja nowa asystentka musisz umieć dobrze kłamać.
Brunet objął mnie ramieniem, w drugiej ręce trzymał kawę.
Liv się uśmiechała.
Pewnie teraz w głowie wymyśla już swoją suknie druhny.
Ale niedoczekanie.-o co ci chodzi.- starałam się na niego nie patrzeć. Skrzyżowałam ręce na piersi.
- moje asystentki muszą dobrze kłamać, żeby wymyślać mi wiarygodne wymówki, kiedy ktoś chce prowadzić ze mną wywiad a ja śpię.
-mhym - ciekawe jak często kłamie na co dzień.
- Jedziemy do Lizbony.
- to jedź
- jedziemy, MY to znaczy ja i ty.
-nie ma żadnych nas.
-nie obrażaj się słonko, jesteś moją asystentką, musisz ze mną pojechać, płacę ci za to - mrugnął do mnie.
Wyglądał tak perfekcyjnie.
Złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć za sobą.Trzymał mnie za rękę.
Nasze palce się stykały.
A ja jak ta idiotka biegłam za nim.-a Liv?
-twoja przyjaciółka? Nie jest moją asystentką.
-a czyją?
- mojej narzeczonej
-a no tak.
Czy Kopciuszek odbiła komuś księcia?
Chyba nie.
CZYTASZ
Miłość z przypadku // Dylan O'brien
FanfictionZwykły urlop przyjaciółek zmienia się w zagmatwaną relację z pewnym przystojnym aktorem. 🥇 #dylanobrien 06.2021 🥇 #stiles 09.2021