62. praca czyni wolnym

101 7 8
                                    

Nazwisko Halla Baumanna zostało zszargane. Nie było wątpliwości, że stracił on majątek przez złą inwestycję. Część przyjaciół nawet chciała mu pomóc, inni oferowali pożyczki, ale znaczna większość tylko śmiała się z upadku tak wysoko postawionej osobistości. W kilka dni odbyła się licytacja drogich samochodów oraz ostatnich posiadłości. Z uzbieranych pieniędzy udało się jedynie pokryć bierzące koszty.
Małżeństwo w kółko się kłóciło. Ostatecznie wszyscy, łącznie z Simonem, Vee, Leonem i małą Rosie trafili do niewielkiej kamienicy na peryferiach Porto. Wierni pracownicy Baumanna zwyczajnie nie mieli gdzie się podziać. Nigdy nie żyli innym życiem niż wysłuchując rozkazów Halla, więc nie odeszli.
Znowu w "rodzinnym" gronie wylądowali przy jednym, nieco mizernym stole, w wynajmowanym mieszkanku.
Paulie dzieliła teraz pokój z Vee i Rosie, było tam tylko jedno okno, beżowe ściany pokryte odchodząca od wilgoci tapetą, piętrowe łóżko i amerykanka.
Resztę "rozległego" pomieszczenia zajmowały torby, bagaże i reszta śmieci, których nie dało się spieniężyć.

-więc co u Dylana - spytała rozbawiona Veronica buszując pomiędzy torbami w poszukiwaniu majtek.

Paulie od momentu wprowdzki, czyli jakieś kilka godzin temu wpadła w stan depresji, nie odróżniała ułudy od rzeczywistości. Leżała teraz w jeansach i białym podkoszulku na Dolnym łóżku i ciężko dychała.
-nie wiem, nie widziałam go od czasu wyjazdu - wyszeptała wpatrując się w deski nad sobą.

-pewnie ma już inną - ulubionym zajęciem brunetki było sianie fermentu, niepozorne skłócanie innych.

-pewnie tak - Paulie nieświadomie przyznała rację wpadając w pułapkę.

-jesteś teraz biedna, gdybyś sobie kogoś znalazła, mogłabyś wrócić na pewien poziom - sugerowała dalej.

-pewnie tak - odpowiedziała blondynka nadal wpatrując się w deski. Nie słuchała, ani słowa z do niej kierowanych wypowiedzi, była teraz w innym świecie.

-mamo - do pokoju weszła Rosie i usiadła obok Paulie na łóżku, które momentalnie się zagięło. - nie skupiaj się na tym co jest teraz, nic nie jest pewne, pewne jest tylko to, że nic nie jest pewne.

Paulie zamrugała kilka krotnie chcąc przyswoić mądrość, która została ku niej skierowana. Potarła rękoma twarz.
-jestem biedna. - powiedziała.

-nie da się zaprzeczyć - odparła Vee ciesząc się w duchu z odnalezionej bielizny. Trzymała ją teraz w ręku i mogła opuścić pomieszczenie wprost do łazienki wspólnej, dla mieszkańców bloku.
Kiedy tylko drzwi się zamknęły Paulie kontynuowała monolog.
-kiedy wcześniej byłam biedna, pracowałam. Wystarczy, że napiszę CV.
Rosie, będziemy dzisiaj szukać pracy!

-ty będziesz, ja jestem za młoda - zbyła ją i zniknęła tuż za Vee.

Paulie znalazła w miarę użyteczną kartkę i zaczęła pisać. Kiedy wpisała Baumann, stwierdziła, że dalszej treści nie potrzeba, przecież z tym nazwiskiem przyjmą ją bez problemu. Chociaż, czy tego właśnie chce? Kolejny raz opierać się na renomie ojca?
Skreśliła swoje nazwisko.

PAULINE O'BRIEN
UR. 04.06.2002

Zastanawiała się przez chwilę.
Nic nie wymyśliła.
Postanowiła przejść się po mieście. Nieświadomie nogi zaprowadziły ją pod firmę, gdzie miała się zatrudnić kilka miesięcy temu. Nie miła Sekretarka, stała w ołówkowej spódnicy i czerwonych szpilkach pod przeszklonymi drzwiami. Rozmawiała przez telefon, wyglądała na bardzo rzeczową. Rozpoznała ją bez trudu, raczaj bez wzajemności.
Dalej doszła do Starbucksa, gdzie Dylan kupił jej kawę, po tym jak od niego uciekła. Zatrzymała się w pół kroku. Na drzwiach widniała karteczka

PRZYJMĘ OD ZARAZ BARISTĘ, DOŚWIADCZENIE NIE KONIECZNE

Wbiegła do środka.

Miłość z przypadku // Dylan O'brienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz