29

545 30 18
                                    

Dylan pov.

Po dwóch, dłużących mi się godzinach w śmierdzącym autobusie wysiadłem na przystanku na przeciw pubu ze znajomym logo. Nie dziwiło mnie to wcale, odkąd pamiętam Jennise zatruwała mi życie za dnia a w nocy zatruwałem swój organizm sam.

-przepraszam, moja biedna wątrobo- wyszeptałem przekraczając próg.

Przecisnąłem się przez tłum tańczących ludzi, aż dotarłem do baru. Poprosiłem barmana o Whiskey i zacząłem pić, ale wtedy coś, a raczej ktoś przy stolikach zwrócił moją uwagę.
Niemal spadłem ze stołka zdając sobie sprawę, że to Paulie.
Od razu chciałem do niej iść, ale potem, zobaczyłem jak się śmieje i zdałem sobie sprawę, że jest z innym gościem.
Kto to w ogóle jest?

Chyba go już gdzieś widziałem.  
Poczułem przeszywający ból w klatce piersiowej.

Paulie pov.

Przez chwilę nawet zastanawiałam się, czy zabrać pistolet ze sobą do baru, ale przecież "nic nie zrobi mi przy ludziach" no więc się myliłam. Przykładał mi teraz P-83 do żeber, pewnie skradzioną policji.
Jak ja mogłam się w ogóle łudzić, że z tym człowiekiem cokolwiek może być normalne, jak na przykład rozmowa.

- więc to ty podrzuciłeś mi pistolet do szpitala?- zapytałam niepewnym głosem

Simon przytaknął ruchem głowy.
Popijał teraz drinka a ja umierałam, ze zdenerwowania.

-nie wyglądasz, na kogoś, kto dobrze się bawi - stwierdził ze zdziwieniem.

Moją ulubioną zabawą nie jest siedzenie obok ciebie pod groźbą śmierci.
Całkiem lubię żyć, chciałabym chociaż zobaczyć Dylana.

-Jakieś ostatnie życzenie? - warknął przeładowując broń.

-witajcie kochani! - Przerwał mu znajomy głos. Oboje z przestrachem spojrzeliśmy na zbliżającą się do nas postać. Głównie dlatego, że on też miał broń.

Czy to jakiś walony western, że wolno teraz z gnatem wejść do baru każdemu?

Miłość z przypadku // Dylan O'brienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz