29

7.9K 492 67
                                    

Obserwowałam z zaciśniętą szczęką, jak Harry wyłącza rozmowę z Laurel. Zmrużyłam gniewnie, oczy, ale on nadal stał do mnie tyłem. Chrząknęłam więc, tym razem zwracając na siebie uwagę. Zerknął na mnie przez ramię, a potem jakby nigdy nic, zamknął w długich objęciach. W momencie, gdy nasze ciała się zetknęły, poczułam prąd przechodzący przez moje ciało. Czy Harry trzyma paralizator w kieszeni?

W czasie przytulania z dwa razy zdążyły mi dosłownie zmięknąć nogi, i gdyby nie chłopak bardzo mocno mnie obejmujący, pewnie leżałabym już na ziemi.

-Chciałaś coś powiedzieć?- zapytał, gdy się odsunął. Otwarłszy usta, za chwilę je zamknęłam, słysząc, że nic się z nich nie wydobywa. Zrozumiałam. On wiedział, że będę zła za tą wzmiankę przy Laurel, ale wiedział też, jak działa na dziewczyny. Super, czyli wychodzi na to, że jesteś stuprocentową dziewczyną. Wszelkie wątpliwości Paula zostały rozwiane.

-Dlaczego jej to powiedziałeś?- zapytałam, starając nie ulec jego zielonym tęczówkom, które intensywnie się we mnie wpatrywały.

-Dlaczego nie zaprzeczyłaś?- co mam odpowiedzieć, Harry?

-Jesteś idiotą- zauważyłam ze śmiechem.

-Ale...- zaczął Harry, ale przerwał mu jego własny głos, śpiewający refren "One way of another", w moim telefonie.

-Cholera jasna, trzy telegony w ciągu pięciu minut!- krzyknęłam. -Wybaczę, to mój kochanek- postukałam w literki ułożone w napis "Paul Higgins". -Halo?

-Dobry boże, odebrała!- zawołał do telefonu, a w tle dało się słyszeć ciche "Całe szczęście" wypowiedziane przez Simona Cowella. -Wiesz, ile problemów miałbym w sądzie, gdybyś nie odebrała?- zapytał już do mnie. -Ile rzeczy prawdopodobnie przepadło?

-Wszystkie ciuchy, walizka i kosmetyki. Najważniejsze mam przy sobie- odparłam, nie wiedzieć czemu skanując wzrokiem twarz Harry'ego, który robił dokładnie to samo.

-Ok... strasznie mi przykro, Leah. Byłaś ubezpieczona?

-Tak- mruknęłam. -Ale spokojnie, nie było tego dużo.

-Tak, czy inaczej, załatwię ci...

Nie wiem, co miał zamiar powiedzieć, bo chłopak na przeciw wyrwał mi telefon z ręki i przyłożył sobie do ucha.

-Leah zostaje u nas. Tak, tu Hazz. Nie, mówię poważnie. Nie, nie zaciągnęliśmy jej do piwnicy, ma osobną sypialnię... zadowolony? Super, cieszę się, tak, jutro o jedenastej, tak, cześć.

I rozłączył się, z wielkim uśmiechem na twarzy.

~*~
Środa, fe środa się zbliża :((

Youtube Memories ✔ODŚWIEŻANE || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz