30

8.1K 490 40
                                    

Dziękuję za 2 000 wyświetleń! :)

Minął tydzień od pożaru, co oznaczało, że do mojego powrotu do domu zostały już tylko dwa dni. Nagranie wyszło świetnie, atmosfera przez cały czas była niesamowicie przyjemna. Zaprzyjaźniłam się z chłopakami, nagrywaliśmy razem głupie filmy i nie obchodzi mnie, że wszyscy już wiedzą, że w odwiedziny przyjechałam do nikogo innego, jak do samego One Direction. I przez tą właśnie akcję padł pomysł na zorganizowanie mini zjazdo-zlotu w jednym z centrów handlowych Londynu.

-Zawiozę cię- powiedział Harry, lustrując mnie wzrokiem. Przejrzałam się ponownie w lustrze i uśmiechnęłam się wdzięcznie.

-Dzięki wielkie. Znasz adres?

Chłopak pokiwał głową, po czym wyszedł z pokoju. Jako że wychodziliśmy ostatni, przed przekroczeniem progu zamknęliśmy drzwi. Harry wpuścił mnie do samochodu i pomachał jakiejś dziewczynie idącej ze słuchawkami na uszach, na co rozdziawiła buzię.

Dojechaliśmy po dwudziestu minutach. Zaprowadziłam Loczka do sali konferecyjnej, którą jakimś cudem udało mi się wynająć. Wchodząc do pomieszczenia, podałam kartę organizatora jednemu z ochroniarzy.

-A pan Sztylesz co tutaj robi?- zapytał, nie patrząc na dokument.

-Preston! Jak miło cię widzieć!- Harry rozłożył ręce w witającym geście. Podali sobie dłonie, zamienili parę zdań, i w końcu Hazz pomógł mi ustawić wszystko na swoim miejscu.

-Zostajesz czy idziesz?- zapytałam, zaczepiając ostatniego balona o drążek przy ścianie.

Wzruszył ramionami.

-Poszwędam się gdzieś w okolicy, porozdaję autografy... o której po ciebie przyjechać?

-Wezmę taksówkę- zapewniłam.

Chłopak zaśmiał się, po czym przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. Przymknęłam oczy, chowając twarz w jego kurtce i napawając się jego niepowtarzalnym zapachem.

-Nie możesz teraz marnować pieniędzy na taksówki, jak masz transport za darmo- mruknął, a ja się uśmiechnęłam.

-Dziękuję, Harry.

Nie wiem, ile jeszcze się przytulaliśmy, a ile byśmy się jeszcze przytulali, gdyby nie stado ludzi wbiegających do pomieszczenia i wrzeszczących do pomieszczenia. Odsunęliśmy się od siebie, a wtedy doszedł dodatkowy pisk żeńskiej części "publiki". "To Harry Styles!", "To on!", "To ten z One Direction!" czy "Lokowaty!" spotkały się z naszymi uszami.

-Cześć!- krzyknęliśmy do tłumu w tym samym momencie.

-Jejku, jak was dużo...- mruknęłam do megafonu, ale Harry zaraz mi go wyrwał.

-Zróbcie hałas dla Leah!

~*~

Cześć, Misie ♥♥♥ i po złej części złej środy :>

Youtube Memories ✔ODŚWIEŻANE || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz