Widzowie wiem, że to Książka a nie jakiś jebany pamiętnik ale uznałam, że skoro mam chęć opowiedzieć o swoich odczuciach to zrobię to publicznie.
Mam wrażenie, że ostatnio przeżywam jakiś trudny czas. Taka izolacja i brak chęci na cokolwiek. Stałam się leniwa i do wszystkiego mi nie po drodze. Totalnie nie chcę teraz dźwigać na plecach problemów innych ludzi ale jednocześnie wiem, że oni tego potrzebują. Szkoda tylko, że potem nawet nie zapytają jak się czuje i czy ja jej potrzebuje. Jestem objęta jakaś barierą której nie mogę przekroczyć chociaż bardzo bym chciała. Mam chorą matkę która dobija mnie każdym słowem i zachowaniem. Ojciec niszczył psychikę mi matce i siostrze która wcześniej była bratem. Wszystko jest tak skomplikowane... Pieprznięty alkocholik, seksocholik i największy przegryw jakiego znam zaraz po mnie. Tak to właśnie mój daady. Może nie daddy bo na życie daje zaledwie 300 złotych. Takie biedne alimenty. Czemu wam o tym opowiadam? Ponieważ chcę uświadomić was, że pod tą komorą, maską... Kryją się osoby o historii w którą czasem ciężko uwierzyć. Jestem już na tym etapie kiedy boję się jeździć sama do ojca bo nie wiem czy nie doprowadzi mnie do płaczu. Komentując mój ubiór, makijaż, sylwetkę. Był w psychiatryku 3 jebane razy ale dalem mu kurwa nie pomogło. Raz zabrali go tam na moich oczach. Nigdy tego nie zapomnę. Wydawał się taki szczęśliwy... Czy ja przechodzę faze buntu? Tak jak to mówi babcia i dziadek. Nie poprostu chcę by świat o mnie zapomniał. Tak by było lepiej dla nas wszystkich. Jak tata wracał z pracy zaczynały się kłótnie. Czasem sąsiedzi w trosce o zdrowie matki i jej dzieci wzywali policję. Stary pierdziel miał dar przekonywania. Ale udało się i wreszcie uciekliśmy. Chociaż teraz wcale nie jest lepiej. Wniosek jest taki, że teraz mieszkam z dziadkami co mieszają mnie z błotem przy każdej okazji i matką co popada w paranoję. Widzą błędy na mnie ale na sobie wcale. Później siedzę i płacze w łazience bo nie mam swojego kąta. Pokój mam z matką. Więc Nawet tam nie czuję się dobrze. Na moich nadgarstkach brakuje już miejsca na kolejne wyładowanie stresu. Trzeba czekać. Poznałam chłopaka w internecie... Był zajebisty ale... Później obydwoje zaczęliśmy się zakochiwać. Wiem... Pomyslicie teraz JAK MOŻNA SIĘ ZAKOCHAĆ W KIMŚ Z INTERNETU? otóż tak. Można. Zapomniałam wtedy, że najlepiej mi samej. Wszystko zaczęło się jebać. Nie byliśmy razem ale trochę tak się czułam. Wyobrażacie sobie osobę która codziennie rano pisze wam, że was kocha i nigdy was nie zostawi? Marzenia. Chwilę nie mieliśmy kontaktu lecz kiedy dowiedziałam się, że on cierpi, tnie się coś we mnie pękło... Chciałam mu pomóc ale on tego nie chciał. Do tej pory nie odpisał. Boję się o niego. To głupie... Jak całe moje życie. Ale po coś ono jest... Czemu niebo jest niebieskie? Są na to wyjaśnienia lecz łatwiej nam powiedzieć BO TAK. Idziemy przez życie krętymi drogami więc staramy się je upraszczać. Szkoda, że ja nawet tego nie potrafię. Pewnie macie mnie za osobę aspołeczną i w pewnym sensie macie racje ale ja po prostu nie chcę ranić innych swoim towarzystwem. Znów czuję jak trace wszystkich tych na których mi zależy. Ale jakoś dziwnie nie mam sił by ich przy sobię zatrzymać.
Usunę to zapewne jutro. Dziękuje za wysłuchanie.
CZYTASZ
Przyjaciel z dzieciństwa
ActionPatrycja nie miała ciekawego życia... w wieku 12 lat wyprowadzili się z miasta w efekcie czego straciła najlepszego przyjaciela... Ma teraz 19lat i wciąż za nim tęskni lecz jej nadzieję na odnalezienie go juz są niemal, że na wyczerpaniu aż nagle...