3. Fortepian

998 26 4
                                    


Michał, dzięki za dzisiaj — Położyłam się na łóżko rozmawiając z brunetem.

Cała przyjemność po mojej stornie — Zaśmiał się. — Mówiłaś, że bardzo chciałabyś się nauczyć na fortepianie tak?

Jasne! Zawsze miałam na to fazę!

Tak miałam fazę,ale ostatnio nigdy nie miałam weny. Nie potrafiłam zachować cierpliwości.

To zapraszam cię do studia, znam takie nawet w porządku,jest tam fortepian. — Zaczął a mi oczy zaczęły się świecić jak diamenty. Nie sądziłam, że tak po krótkim czasie złapie z nim dobry kontakt. Było to miłe z jego strony.

Michał, nie jestem pewna — Zaczęłam.
To nie tak, że nie chciałam. Chciałam ale nie wiedziałam dlaczego chciał to zrobić dla mnie.

Spokojnie, to tylko będzie nasz wypad na lekcje gry.

*

— To nie jest studio. — Powiedziałam wysiadając z samochodu bruneta. Zaczęłam przyglądać się mieszkaniu, który wyglądał jak rezydencja.

— To jest moje studio. To mój dom. — Powiedział pokazując ręka. — Nie ma
co się bać. Będziemy się świetnie bawić.

Po tych słowach, chłopak otworzył drzwi do mieszkania. Drżały mi ręce ze strachu a moje serce to miało mi zaraz wyskoczyć. Zdjęliśmy ze swoich stóp buty, co następnie chłopak rzucił w moją stronę kapcie, twierdząc że się przeziębię. Wchodząc w głąb mieszkania zauważyłam duży salon i kuchnie, która dzieliła te dwa pomieszczenia wyspa kuchenna. Były jasne, biel opanowująca wszystko ściany, meble, okna wyglądało to tak pięknie.  Dalej znajdowała się wielka kanapa a na przeciwko jej telewizor wiszący na ścianie.
Obrazy idealnie dostawione do mieszkania, które przedstawiały łąki, róże i inne rzeczy.
Usiadłam  na miękkiej kanapie obserwując dalej wszystko. Czasami nie rozumiałam po co mieszkać w tak obrzydliwie bogatym domu.

— Chcesz ? — Zapytał wyciągając do mnie rękę z paczką  Cameli żółtych.

— Nie, dziękuję — odpowiedziałam nerwowo bawiąc się palcami od rąk.

— Czym tak się denerwujesz? Przecież cię nie zabije. — Zaśmiał się biorąc papierosa do ust.

— Nie jestem tego pewna. — Puściłam mu oczko, na co przewrócił oczami na co się cicho zaśmiałam. Po czym usłyszałam odbijające się echo szpilek.  Nie byliśmy sami w jego domu.

— Michale Matczaku! Ile raz mam ci mówić, że w kuchni się nie pali tych papierosów! — Kobiecy głos był naprawdę takie przyjazny. Odwróciłam głowę w jej stronę a jej wzrok spoczął na mnie. Patrzyła się na mnie swoimi brązowymi oczami. — Cześć! — Uśmiechnęła się w moją stronę.

— Dzień dobry — Uśmiechnęłam się w stronę kobiety.

— Wyglądasz przepięknie i jaka śliczna jesteś!

Mimo,że to są normalne słowa. Czułam jak się rozpływam w duszy, nigdy nie słyszałam od nikogo, że jestem śliczna. A kobieta mnie po prostu ubóstwiała. Zachwycała się każdym moim elementem ubrania.

— Jestem Arletta. Mama Michasia.

— Ksenia. — Uśmiechnęłam się ponowię do kobiety jeszcze mocniej.

— Ślicznie imię kochana, Michał ja jadę do szkoły i w razie czego dzwon dobrze? — Zapytała biorąc swoją torbę z fotela, który znajdował się koło telewizora.

— Tak mamo.

— Kocham cię i do później dzieciaki! — Krzyknęła wychodząc z domu i zamknęła drzwi.
Jego mama była naprawdę przemiła. Spojrzałam się na bruneta, który gasił swojego pęta w popielnice. Miał ciagle uśmiech na twarzy. Wyglądał tak pięknie.

— To co? Lecimy grać? — Zapytał się spoglądając na mnie.

— Jasne — Uśmiechnęłam się w jego stronę i zaczęłam iść za chłopkiem na górę. Wchodząc po nich widziałam małe obrazki, na których chyba był młodszy Michał wraz z rodzicami. Michał z rybą  w rękach. Michał na statku. Było ich miliony. Było to urocze. Wchodząc do jakiegoś pokoju zauważyłam wielkie drewniane pianino i dużo rozsypanych wokół niego kartek.
Było idealnie oświecone przed dwa wielka okna za którymi było widać widok dalekiej Warszawy.  

— Chodź siadaj. — Poklepał miejsce na  stołku ręką. — Czekaj, posprzątam kartki.

Usiadłam na wskazanym miejscu przez bruneta przy instrumencie.Rozejrzałam się trochę i wzrok padł na kartkę z jakimiś tekstami. Zaczęłam czytać było to coś pięknego lepszego niż poezja.

,, Umrzemy wolni a teraz będę już kończył
No bo muszę zapalić".

—  To nic takiego — Powiedział stając za mną. Lekko zadrżałam słysząc go za sobą. Szybko odłożyłam  kartki na swoje miejsce.

— Nie powinnam, przepraszam. — Powiedziałam patrząc na niego.

— Ej nic się nie stało, nie masz za co przepraszać. — Uśmiechnął się lekko do mnie.

—  No dobrze,ale nie powiem ten tekst był
dobry.   —  Przyglądając mi się ciągle. Po chwili chłopak usiadł przy mnie i zaczął tłumaczyć jak zagrać melodycznie. Był lepszym nauczycielem niż  od tych co uczyli w szkole.











~~~~
Miłego czytania <333

Krótki, ale przyjemny.

That  way | Michał MatczakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz