2.2. Jesteś.

414 19 5
                                    

Siedzę na kanapie wraz ze ojcem. Nie dogadywaliśmy się. Trzeba było wybrać studia i kierunek. A ja, że jestem zwykła babą strzeliłam focha. Chciałam w końcu sama zadecydować.

Ja rozumiałam prawie wszystko, znaczy rozumiałam to co chciałam. Proste.

— Zrozum mnie, że nie mam zamiaru iść na lekarza medycznego. — Odrazu na starcie już mu to mówiłam. Nie chciałam iść w jego ślady. Szlam na studia aby, zrobić jedynie sobie wymarzony zawód, o którym w żaden sposób nie myślałam. Nie wiedziałam, kim i co chciałam robić gdy tylko skończę klasę maturalną.

— Ja powiedziałem tu parę słów, mam nadzieję że weźmiesz je pod uwagę. — Wstał z kanapy poprawiając swój sweter i ruszył w stronę schodów. Może po prostu nie chciał już, że mną o tym rozmawiać? Albo poddał się. Miałam dużo takich myśli w głowie. — Dobranoc córcia

— Dobranoc.

Kładę się na kanapie patrząc w żyrandol, który wisiał nade mną. Co gdybym nie poszła wcale na studia? To wszystko było zostawione w moich rękach. Fajnie.

Wyciągam telefon i przez chwile się zastanawiam, do kogo by napisać. Cóż dużo przyjaciół nie miałam. Dosłownie z nikim w klasie nie rozmawiam, odkąd Sara zaczęła rozgadywać dziwne rzeczy na mój temat. Niszczyło mnie to, za każdym razem ale im częściej słyszałam to coraz mniej zwracałam uwagę. Widząc aktywnego Alana, klikam ikonę z kamerką. Alan stał się na mnie kimś ważnym.

— Co tam? — Zapytał ustawiając telefon. Chłopak był w słuchawkach, czyli grał.

Z Alanem zaczęłam się przyjaźnić po tym gdy tylko wróciłam po szpitalu do szkoły. Od września dużo rozmawiałam z chłopakiem. Jako jedyny mnie nie oceniał, jak to robili inni.
Potrafili się przyczepić do czegokolwiek. Nawet do tego, że uczyłam się aby uciec od problemów.

— Jest piątek, idziemy do wesołego miasteczka? Słyszałam ze około Wisły się otworzył. — Lubiłam takie zabawy. Zawsze gdy byłam mała tata zabierał mnie do Energylandii. To było dopiero wyzwanie. Widząc chłopaka minę po czym spojrzał na mnie przecierając twarz.

— No wiesz, miałem ochotę posiedzieć sobie przed komputerem w gaciach, ale że moja super przyjaciółka zadzwoniła to specjalnie się ubiorę i wyjdę z nią — Nigdy nie potrafił mi odmówić w takich zabawach, wiedział dobrze że to dla nas będzie dobrze. Rozmawiałam chwile z chłopakiem po czym stwierdził, że przyjedzie po mnie. Tak kłótnia z nim nie była najlepsza. Odkąd znał prawo jazdy, nie mogłam wsiąść za kierownice gdy wszedł mi pod koła jakiś bezdomny.  

Tak. Zadałam prawdo jazdy przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Nie miałam jakiejś  hucznej imprezy a jedynie była rodzina wraz z Alanem, który był zawsze przy mnie. 

Alan był naprawdę dla mnie ważny. Bo mogłam tylko na niego liczyć.

Mimo jaka była późna godzina, nie miałam surowego ojca, który zaraz by mnie szukał z patrolem policji.

Ubrana we wygodne spodnie i bluzę czekałam na chłopaka przed domem. Gdy tylko jego volvo podjechało na podwórko, uśmiecham się szerzej i podniecam do auta. Widok jego uśmiechniętego było czymś dla mnie wyjątkowym. Sprawiało to, że miałam lepszy dzień.  Gdy on był szczęśliwa to byłam i ja.

— Co tak cię cieszy? — Zapytał marszcząc swoje krzaczaste brwi. Uśmiecham się szerzej w jego stronę zapinając przy tym pasy.

That  way | Michał MatczakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz